niedziela, 14 lipca 2013

:C

Nie sądziłam, że kiedyś to napiszę...
Jest mi naprawdę przykro. Cholernie przykro...
Ale nie dam rady dłużej prowadzić tej historii... 

Wiem, nawaliłam. Miałam doprowadzić tego bloga do końca. Ale nie potrafię. 
Możecie mi nie wierzyć, ale od tygodnia próbowałam napisać rozdział. Nie skleciłam dobrze nawet jednego zdania.

Nie będę mówić, jak miała zakończyć się historia Zoey i Niall'a oraz Nicki i Liam'a - chciałabym ją kiedyś dokończyć. Na chwilę obecną nie jest to jednak możliwe. Może za miesiąc, pół roku... Nie umiem powiedzieć kiedy. Ale będę chciała to zrobić. 

Z całego serca dziękuję wszystkim osobom, które były ze mną przez ten długi czas. Jesteście kochane, komentowałyście praktycznie każdy rozdział. Nawet nie wiecie ile to dawało mi siły i uśmiechu. Żałuję, że nie poznałam Was jakoś bliżej. :<

Pewnie zaraz niektórzy napiszą, że to wszystko wina mojego drugiego bloga - otóż nie. To jest zupełnie inna sprawa. 

Pewnie nie wiecie, ale ten blog założony został bardzo spontanicznie. Z nudów. Nie przemyślałam tak naprawdę niczego kiedy go tworzyłam. Teraz to wszystko wyszło. 

JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM + DZIĘKUJĘ! <3 




11 komentarzy:

  1. Nieee! Chcę widzieć co się będzie dalej działo z Zoe, z Nicole i z całym One Direction! Musisz tu wrócić! Musisz! Czekam aż znowu pojawi się kolejny rozdział. Nie ważne kiedy, niech się tylko pojawi...
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że Ty kiedyś za to umrzesz? Umrzesz za to co zrobiłaś! To niesprawiedliwe! Nie powinnaś tego robić, nie powinnaś tego zawieszać , a już przede wszystkim nie powinnaś kończyć tej historii! To smutne, bardzo smutne. I jest mi tak cholernie przykro przez to co zrobiłaś. ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. proszę cię przemyśl to jeszcze raz. wiesz gdy ja nie mam weny pomaga mi przeczytanie całego opowiadania (tego co napisałam) od początku do momentu w którym skończyłam. spróbuj może coś ci to da lub wpadniesz na jakiś pomysł i napiszesz to opowiadanie do końca. nie wytrzymam nie dowiedziawszy się zakończenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie , proszę nie tylko nie to :( Oby wena wróciła a jak nie to daj sobie czas i może wrócisz co ? Zastanów się jeszcze raz proszę :( ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się bałam, że go usuniesz i nie będziesz chciała kontynuować. Mam ogromną nadzieję, że coś cię natchnie i wrócisz na tego bloga jeszcze w te wakacje. Ja też miałam taką załamkę na jednym z blogów. Myślałam, że nie dam rady nic więcej napisać, ale powiedziałam sobie, że nie zrobię tego moi czytelnikom. Przeczekałam kryzys i już jest OK. Mam nadzieję, że w twoim przypadku będzie tak samo, bo bardzo chcę wiedzieć, co dalej będzie się działo :)
    Pozdrawiam :*
    podstronastarlight.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem załamana ale mimo wszystko nie zdradziłaś końca więc mam ogromną nadzieję że to skończysz :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, zrobiło mi się naprawdę przykro, gdyż był to jeden z moich ulubionych blogów. Nadal nie mogę uwierzyć, że jest zawieszony. Mimo tego, nadal jest we mnie malutka iskierka nadziei, że jeszcze tutaj powrócisz, i zaczniesz kontynuować tą historię. Nie ważne ile minie czasu, poczekam tak długo, ile będziesz tego potrzebować. Ważne będzie to, że i tak powrócisz. Będę zaglądać do tego bloga kilka razy, i czytać go od nowa. A kiedyś przy okazji, jak zobaczę nowego posta, który będzie kontynuacją tego opowiadania, dodanego przez Ciebie, będę prze szczęśliwa, bo będę mogła dalej poznawać losy bohaterów mojego ulubionego bloga :) Jedyne co mi pozostało to życzyć tobie natchnienia, weny, nowych pomysłów, i wgl. tego wszystkiego co składa się na pisanie nowych postów! Mimo wszystko, pamiętaj, że masz tutaj oddane czytelniczki, które czekają na twój powrót, pewnie w wielkim stylu :) No cóż, masz wsparcie w razie czego od nas. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest wtorek 0.50 wczoraj wieczorem zaczęłam czytać tego bloga i tak się wkręcilam że pewnie jutro nie będę mogła wstać do szkoły. Szkoda że kończysz tego bloga mam nadzieje ze kiedyś go skończysz. Szczerze na to liczę bo jest boski. Więc życzę Ci weny do tej historii :) / Lulu

    OdpowiedzUsuń