czwartek, 23 maja 2013

Rozdział XXII

Z perspektywy Zoey



- Eeee, dzień dobry. - Powiedziałam i poczułam, że moje policzki stają się gorące. Cała trójka mierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, a ja stałam i uśmiechałam się jak głupia. Żeby tylko nie wezwali ludzi ze szpitala psychiatrycznego! 
A wszystkiego możemy się spodziewać... Wyglądamy jakbyśmy przeszli przez huragan, a nie siedzieli w domu. 
- No hej, jestem Greg. Miło mi Cię poznać. - Odetchnęłam z ulgą, kiedy się odezwał. Może choć on nie pomyślał o mnie od razu jak o ostatniej wariatce. Chciałam uścisnąć jego dłoń, ale moja była cała w spray'u i mące. Widząc to od razu schowałam ją do kieszeni i tak już upaćkanych spodni. Boże, co za wstyd...
- Hm, nam również jest miło. - Mruknęła zdaje się Maura i spojrzała na Niall'a sceptycznie. 
- Dziecko drogie, jak ty wyglądasz?! - Krzyknęła i zaczęła go otrzepywać. Ten stękał, jęczał, prosił by przestała, w końcu "nie jest małym chłopcem". 
- Nie wierć się! - Fuknął jego ojciec, przez co blondas od razu się uspokoił. Totalnie nie wiedziałam, co zrobić. 
- Może pójdziemy do salonu? Nie będziemy chyba tak stać w przedpokoju. - Powiedziałam nieśmiało i ruszyłam niepewnym krokiem  w stronę największego pomieszczenia w tym domu. Wytrzeszczyłam oczy widząc umorusane meble i podłogę. Wszystko, dosłownie wszystko było brudne! Że też zachciało nam się wygłupów akurat teraz! 
- Wiecie co? Zaprowadzę Was na taras, tam jest czysto. Wrócę i my się z Zo ogarniemy. - Wtrącił się Niall i wyprowadził rodzinę na ogród. Odetchnęłam z ulgą  i pobiegłam na górę do łazienki. Zamknęłam się w niej i od razu podeszłam do lustra. Wyglądałam jak nie powiem kto. Zrzuciłam z siebie koszulkę i spodnie, opłukałam twarz i rozczesałam włosy, których pasma ułożone były w 4 strony świata. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam nic na przebranie. Złapałam pierwszy lepszy ręcznik i owinęłam się nim najszczelniej, jak tylko mogłam. Niepewnie wyszłam na korytarz i podreptałam do pokoju blondyna. 
- Aaaaa! Niech to szlag Niall! Odwróć się! - Wrzasnęłam widząc chłopaka, który zaskoczony (oczywiście pozytywnie) wpatrywał się w moje półnagie ciało. 
- Powiedziałam odwróć się! - Zaśmiał się i wyciągnął z szafy biały t-shirt z nadrukiem, który rzucił w moją stronę. Zawstydzona złapałam go i przez to prawie spadł mi ręcznik. Grrr! 
- Ładnie wyglądasz kiedy się złościsz. - Powiedział i uśmiechnął się szeroko. Ja natomiast już wrzałam z wściekłości. 
- Nie mam do Ciebie siły. - Mruknęłam i wywróciłam oczami. Wyszłam z jego pokoju i znowu krzyknęłam. Stał bowiem przede mną Greg. Ten również wyszczerzył się jak głupi i zmierzył mnie wzrokiem. 
- No no no, wygoniliście nas na taras, a sami to nie powiem co robicie! - Palnął, a ja miałam ochotę uderzyć go w ten pusty łeb. W sumie to nie wiem co mnie powstrzymało.
- Zamknij się, chociaż Ty. - Odparłam i pobiegłam w stronę łazienki kurczowo zaciskając ręcznik. Żeby tylko nie spadł, żeby tylko nie spadł! 



Z perspektywy Nicole


W ciągu całego lotu do Glasgow chłopcy naśmiewali się ze mnie i z Liam'a. Nie potrafili zrozumieć dlaczego się nie spotykamy jak normalni ludzie, dlaczego nie jesteśmy parą. Widać każdy już wie, że zależy nam na sobie. Szkoda tylko, że Payne jest taki nierozgarnięty. 
- Nicki, może wyjdziemy na miasto, co? Nie będziemy chyba tak siedzieć w hotelu. Możemy iść na spacer, a potem do jakiegoś klubu, pasuje Ci? - Zdziwiona odwróciłam się w stronę Liam'a, który opierał się o framugę drzwi w moim pokoju. Widziałam, że był spięty, ale o dziwo wszystko co chciał powiedzieć przeszło mu przez gardło. Uśmiechnęłam się promiennie i pokiwałam głową na znak, że jestem jak najbardziej za. 
- To za kwadrans widzimy się przy windzie. - Dodał i zniknął. Kiedy tylko drzwi się zamknęły zaczęłam piszczeć jak mała dziewczynka, która właśnie dostała zabawkę. Idziemy na randkę, wreszcie! 
Ale Boże, w co ja się ubiorę?! Podbiegłam do walizki i zaczęłam wyrzucać z niej po kolei ciuchy. W końcu wybrałam czarne, dopasowane rurki, szarą bluzkę na krzyżowane z tyłu ramiączka i wysokie szpilki. Pospiesznie założyłam ten zestaw i żeby było ciekawiej, dodałam do niego bransoletki oraz małą torebkę. W łazience podkręciłam włosy i delikatnie się umalowałam. Po 10 minutach byłam gotowa. 
- No Smith, dziś zdobędziesz serce Payne'a. - Powiedziałam ostatni raz przeglądając się w lustrze i wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po korytarzu w poszukiwaniu windy. 
- Nicole, tu jestem! - Usłyszałam za sobą. Chłopak podbiegł bliżej i wyszczerzył się od ucha do ucha. 
- Ślicznie wyglądasz. To jak, lecimy? 
- Jasne. - Wziął mnie za rękę, przez co się zarumieniłam. Zjechaliśmy na parter i ruszyliśmy na podbój miasta. 
- Byłaś tu kiedykolwiek? - Spytał nagle, przez co wyrwał mnie z zamyślenia. 
- Nie, i żałuję. Glasgow jest naprawdę fajne. - Tylko na tyle było mnie stać. Odniosłam wrażenie, że to ja dzisiaj mam tremę, a Liam jest w miarę wyluzowany. Dlatego bardzo ucieszyłam się widząc klub, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. 
- Chodź. - Pociągnęłam go w tamtym kierunku. Podreptaliśmy tam i już po kilku minutach delektowaliśmy się pierwszymi drinkami. Alkohol prawie od razu zabrał mój stres. Na szczęście.
- Ooo idziemy tańczyć, jest moja piosenka! - Wykrzyknęłam, kiedy z DJ zapodał kawałek pt. "More than friends". Liam skrzywił się nieznacznie i pokręcił przecząco głową. 
- Dupek. - Skwitowałam i zła pokazałam mu język. Wstałam z krzesła barowego i poszłam na parkiet, na którym wirowało już mnóstwo ludzi. Dałam porwać się muzyce i nie zważałam na to, że ktoś może mnie obserwować. Po chwili doszedł do mnie całkiem przystojny brunet i się dołączył. Kątem oka widziałam, że Payne na nas patrzy, dlatego zaczęłam "flirtować" z nieznajomym. Już po jakiejś minucie Liam podbiegł do mnie i spławił chłopaka. Uśmiechnęłam się szeroko i objęłam go rękoma wokół szyi. 
- A już myślałam, że to nie podziała. - Mruknęłam z uśmiechem.
- Zrobiłaś to specjalnie?! - Krzyknął zdezorientowany, przez co wybuchnęłam śmiechem. 
- Oj nie gniewaj się. - Odparłam i zabrałam ręce. Mimo to odległość między nami była cholernie niewielka. Muzyka i procenty, które miałam we krwi sprawiły, że stałam się nagle bardzo odważna.
- Ooo tonight, tonight we should be more than friends! - Zaśpiewałam wraz z wokalistką i zachłannie wpiłam się w usta chłopaka. Z początku był w szoku, po chwili jednak odwzajemnił pieszczotę. 



Z perspektywy Zoey


Zamknęłam się na klucz w łazience i nasłuchiwałam rozmowy dwóch braci. Na zmianę komentowali to, jak wyglądam w samym ręczniku. Niech ja tylko stąd wyjdę!
- Widać, że rodzina. - Mruknęłam sama do siebie i zsunęłam z siebie to, co przed chwilą wywołało taką sensację. Pospiesznie założyłam t-shirt, który dał mi Niall i zaczęłam szukać w koszu na ciuchy jakichś dresów. Nie zeszło mi się długo, bowiem prawie od razu natrafiłam na dość małe szare spodnie rozszerzane w biodrach. W sam raz. 
Niestety nie znalazłam żadnych damskich kosmetyków, przez co zmuszona byłam postawić na naturalny wygląd. Widząc swoje odbicie w lustrze uśmiechnęłam się słabo i wyszłam z pomieszczenia. 
- Ja nie wiem jak na ten ubiór zareagują rodzice. Gołym okiem widać, że to ciuchy Niall'a! Jeszcze sobie co pomyślą! - Wywróciłam oczami słysząc kolejny komentarz Greg'a i pomaszerowałam na dół. Ktoś musi ten rozgardiasz posprzątać. 
- Zo, pomogę Ci. - Zaoferował się blondas, ale ja kategorycznie mu zabroniłam. Horan i sprzątanie? To nie jest dobre połączenie.
- Idź do mamy i taty, porozmawiaj z nimi. Tyle Cię nie widzieli. - Zdążyłam jeszcze zauważyć, że on również doprowadził się już do porządku. Po chwili go nie było. Greg poleciał za nim jak cień. 
Ogarnęłam wszystko najszybciej jak się dało, ale i tak zajęło to aż pół godziny. Niepewnie poszłam na taras do Irlandczyków.
- Hm, zapraszam do środka. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. O dziwo rodzice Niall'a to odwzajemnili. Myślałam, że nie pałają do mnie większą sympatią- a tu proszę, takie zaskoczenie. A może to blondas im coś nagadał? Całkiem możliwe. 
[...]
Z Horan'ami przesiedzieliśmy cały wieczór. Okazało się, że są równie sympatyczni i życzliwi jak ich syn, co bardzo mnie ucieszyło. Może nawet zapomnieli już o naszym wcześniejszym incydencie...
- No dzieciaki, my się będziemy zbierać. - Mruknęła ze smutkiem Maura, przez co bardzo się zdziwiłam.
- Nie zostaniecie na noc? - Spytałam, a oni pokręcili przecząco głowami. Dziwne, mieli tu być kilka dni.
- Musimy jeszcze jechać do Brighton i tam załatwić parę spraw. Nie będziemy Wam siedzieć na głowie, poradzimy sobie. - Wstali i kolejno wyściskali się z Niall'em. Widziałam łzy w jego oczach. Momentalnie i mi zrobiło się smutno. Pewnie zobaczy ich dopiero za kilka miesięcy...
- Miło było Cię poznać Zoey. Dbaj o mojego synka. - Powiedziała cicho kobieta i ucałowała mnie w policzek. Uśmiechnęłam się w jej stronę i podeszłam do Greg'a. 
- No, to następnym razem widzimy się na weselu? - Zagadnął wesoło, a ja miałam ochotę popukać się w głowę.
- A i owszem, na Twoim. - Odparł za mnie blondyn, byłam mu za to naprawdę wdzięczna. Odprowadziliśmy ich do drzwi i po chwili znowu byliśmy w tym wielkim domu sami. Niall wciąż był zasmucony. I taki nieobecny.
- Hej, rozchmurz się. Będziesz miał trochę wolnego to do nich polecisz. - Przytuliłam go mocno, co od razu odwzajemnił. Schował twarz w moje ciemne włosy i westchnął ciężko.
- A będziesz mi towarzyszyć? - Spytał cicho.
- Pewnie, głuptasie. Ale masz się rozweselić. - Nakazałam niby surowym tonem. Chłopak zachichotał, dzięki czemu na jego bladej twarzy znowu wykwitł uśmiech. 


________

Powiem tyle, moi drodzy.
To przedostatni rozdział sielanki. ;> Hyhyhy, nareszcie zacznie się coś dziać! Nie umiem opisywać sielanki.
15 komentarzy - next. 
Pozdrawiam <3 + pamiętajcie o nowym blogu! 
love-death-who-win.blogspot.com

niedziela, 19 maja 2013

NOWY BLOG!

Witajcie! ;) 
Wspominałam Wam już, że chciałabym zacząć pisać nową historię. Ogarnęłam się i założyłam kolejnego bloga. Wiem, miałam to zrobić później, ale mam strasznie dużo pomysłów, nie mogłam czekać. 
Liczę, że zaobserwujecie i będziecie komentować! 
Pozdrawiam :P 

sobota, 11 maja 2013

Rozdział XXI

Następny dzień


Z perspektywy Zoey

- Weź jeszcze to. - Powiedziałam i podałam Nicole brzoskwiniową sukienkę. Ta popatrzyła na mnie zdziwiona, ale wyciągnęła rękę po miękki materiał, który znajdował się obecnie w mojej prawej dłoni.
- Po kiego mi sukienka? - Spytała i złożyła strój w malutką kostkę i schowała starannie do walizki, która była już zapełniona po brzegi. 
- Jak to po kiego? Na randkę! Przecież to oczywiste, że Liam Cię gdzieś wyciągnie. - Odparłam i poruszyłam znacząco brwiami. Twarz Nicki momentalnie zmieniła kolor na czerwony. Roześmiałam się na ten widok i poklepałam ją po ramieniu. 
- Mówiłam Ci. Przyjedziecie tu jako para. - Byłam tego praktycznie pewna. Mój kuzyn nie bez powodu poprosił managera o pozwolenie zabrania tam Nicole. Założę się, że ma jakiś plan. Dlatego też sukienka jest wręcz konieczna. Nicks musi powalić go na kolana, a w tym stroju jest to gwarantowane. Już ja za to ręczę. 
- Ehh, chciałabym. Ale wiesz jaki on jest.. - Zaczęła marudzić, przez co poirytowana wywróciłam oczami. Nie lubię jak ktoś tak gada.
- Nicole! Jeśli Ci na nim zależy to sama też coś w końcu zrób! Jak będzie się wstydził to Ty zaproponuj jakieś kino, albo spacer. Korona Ci z głowy nie spadnie. 
- Yhym, a Ty się bierz lepiej za Niall'a. Zachowujecie się jak para, a tak naprawdę to nią nie jesteście. Ja postaram się zbliżyć do Liam'a, a Tobie życzę powodzenia na spotkaniu z rodziną blondasa. - Powiedziała i pokazała mi język. Jęknęłam na samo wspomnienie przyjazdu Horan'ów. Bałam się, że mnie nie polubią, że się zbłaźnię. 
- Nie stękaj mała, tylko pomóż mi zasunąć tą walizkę. Powinnyśmy być już u chłopaków! - Wykrzyknęła i dała mi kuksańca w bok. Westchnęłam tylko cicho i zabrałam się za zapinanie bagażu. Przecież ta niemota sama sobie nie da rady. 

[...]

- No nareszcie! Chcecie żeby Paul urwał nam głowy! A co jak co, ale tego mu nie dam! Za bardzo kocham moje włosy! - Wykrzykiwał poddenerwowany Zayn, na co wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy, nie licząc głównego zainteresowanego. On zamiast tego wyciągnął z kieszeni malutkie lustereczko i zaczął się w nim przeglądać. Widząc to zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego z miną WTF. 
- On tak już ma. Kwestia przyzwyczajenia. - Usłyszałam szept skierowany prosto do mojego ucha i przez to wystraszona podskoczyłam. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Niall'a. Kamień spadł mi z serca, ale obudziła się też we mnie natura zabójcy. Cholernie mnie nastraszył!
- Chcesz żebym dostała zawału? - Wykrztusiłam i zmroziłam go wzrokiem. Widząc jego skruszoną minkę moja złość od razu wyparowała gdzieś w przestrzeń. Wyglądał tak słodko... Boże, co ja gadam?! Już kompletnie mi odbiło. 
- No Niall, nagrabiłeś sobie. Ładnie przeproś, bo Zo znowu się na Ciebie wkurzy! - Powiedział Harry przez co wywołał kolejną falę śmiechu. Podeszłam do niego i potargałam mu bujną czuprynę, przez co się zdenerwował. Następny zakochany we włosach. 
- Weźcie już jeździe, dobra? - Wtrącił blondyn, a ja pokiwałam głową na znak, że się z nim zgadzam. 
- Ja wiem, że chcecie mieć chatę na wyłączność, ale spokojnie. Kilka minut Was nie zbawi, gołąbeczki. - Dodał Louis, uśmiechając się przy tym kpiąco. I znowu ten śmiech. Dlaczego nie pobrechtają się z Nicole i Liam'a, co? 
- Ty się lepiej nie odzywaj, Tommo. Elką się zajmij. - Odpowiedział mu Niall. Widać też nie był zadowolony z tego, że jesteśmy rozrywką dla całej paczki. 
- Pamiętaj Niall gówniarzu, że jestem starszy! Mogę sobie z Ciebie żartować ile wlezie! 
- Ja Ci dam gówniarza!!! - Wrzasnął Horan i szturchnął go w ramię. Ten zachichotał i lekko mu oddał. Najstarszy, a zachowuje się gorzej niż przedszkolak. 
- Dobra dzikusy, pakujcie się do auta. - Przekrzyczał wszystkich Liam i popchnął chłopaków w stronę ogromnego samochodu. Nicole ostatni raz rzuciła mi się na szyję i ucałowała w policzek. Miałam wrażenie, że strasznie się tym wyjazdem denerwuje.
- Spokojnie. - Wyszeptałam. - Wierzę w Ciebie, w Was. Będzie dobrze! - Uśmiechnęłam się szeroko i popchnęłam przyjaciółkę w stronę kuzyna. Razem weszli do auta i po chwili pod domem zostaliśmy już tylko ja i Niall. 
- To co, chodźmy do środka. - Blondyn pociągnął mnie za rękę i zaczął się chwalić. - Chcę się popisać trochę przed rodzicami i bratem, dlatego piekę.. O w mordę! Cholera jasna! - Krzyknął i puścił się biegiem do domu. Totalnie zdezorientowana pobiegłam za nim. 

Weszłam do środka i usłyszałam wrzask. Momentalnie poleciałam w kierunku, z którego się wydobywał. Trafiłam do kuchni, w której stał przerażony Niall ze spalonym ciastem w rękach. A raczej, z pozostałościami po cieście.. Spojrzałam w stronę piekarnika, z którego wydobywał się ciemny dym. Dopiero po kilku sekundach poczułam okropny smród spalenizny. 
- Moje ciasto! - Wyjęczał zrozpaczony, a ja nadal nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Przecież ten idiota mógł spalić całą tą willę! Zniszczyć swój dom! A raczej całego One Direction!
Ale jego mina była wręcz rozbrajająca. Nie mogłam się powstrzymać i po prostu wybuchnęłam śmiechem. Nie umiałam się uspokoić, przez co blondyn wpatrywał się we mnie jakbym była chora umysłowo. 
- Z czego się śmiejesz?! To miało być ciasto dla mojej rodziny! Miałem im pokazać jak sobie radzę! - Powiedział ewidentnie oburzony moich zachowaniem. Jego słowa mi nie pomogły, a wręcz przeciwnie- jeszcze bardziej rozśmieszyły. 
- Nooo, to rzeczywiście będziesz miał im co pokazać. - Wydukałam i znowu zaczęłam się śmiać. To było silniejsze ode mnie. Przestałam w momencie, kiedy blondyn rzucił w moją bluzkę te spalone szczątki jego "dzieła". Stanęłam jak wryta i milcząc patrzyłam na jego twarz, na której pojawiały się sprzeczne emocje. Radość, strach, euforia, śmiech, rozpacz. Ewidentnie teraz to on był rozbawiony, ale chyba docierało do niego, że jego żywot zaraz się zakończy. 
- Nie żyjesz, Horan! - Do jednej ręki wzięłam karton mleka, a do drugiej mąkę. Wściekła ruszyłam w jego stronę, ale zemsta mi nie wyszła, bowiem ten pobiegł do salonu. Niewiele myśląc spróbowałam go dogonić. Lataliśmy po całym parterze, a wszędzie było pełno białego proszku. To przez moje nieudolne próby rzucenia mąką w blondasa. 
- Niaaaaall! Kanapka tam leży! Mogę ją zjeść?! - Spytałam, przez co chłopak od razu odwrócił głowę w moją stronę. Uśmiechnęłam się złośliwie i tym razem wycelowałam proszkiem prosto w jego rumianą twarz. Słysząc jęki wydobywające się z ust Niall'a zachichotałam i wylałam mleko na blond włosy, które akurat były idealnie ułożone. No, teraz jesteśmy kwita. 
- Zoey.. - Warknął cicho, a ja z kpiną na niego spojrzałam. Nie był ani trochę straszny. 
- Tak, Niall? - Spytałam i przybrałam minę niewiniątka. Chłopak rzucił się na mnie, przez co wylądowaliśmy na podłodze. Od razu zaczął mnie łaskotać, przez co dostałam niepohamowanego ataku śmiechu. Mimo, że tak naprawdę wrzało we mnie z wściekłości. 
- Hohohohohoran! Przeeeestań! - Prosiłam, błagałam- był nieugięty. Tak się bawimy? Okej, sam tego chciał. 
Złapałam za spray do butów, który stał przy nas na podłodze. Popsikałam nim jasne włosy, które były w mące i mleku. Chłopak przeklął i wyrwał mi preparat z ręki. Jednak było już za późno, to co miał teraz na włosach sprawiło, że stały się one tłustymi strąkami, które ułożone były w 4 strony świata. Widząc to uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Ehm.. Witajcie, dzieci. - Oboje podskoczyliśmy jak oparzeni i spojrzeliśmy w stronę drzwi wejściowych. Ujrzałam niską blondynkę w średnim wieku, bruneta lekko od niej starszego i młodego chłopaka o włosach podobnych to tamtego mężczyzny. Usłyszałam, że Niall wziął bardzo głęboki oddech. Pospiesznie wstaliśmy i podeszliśmy do tej trójki. Wolałam nie myśleć o tym, jak wyglądam. Bo o tym, że mój towarzysz jest w tej chwili jednym wielkim nieszczęściem wiedziałam. 
- Mamo, tato, Greg.. To Zoey. Zoey, to moja rodzina. - Bąknął chłopak, momentalnie się rumieniąc. Nie ma co, fajnie rozpoczęłam znajomość z jego najbliższymi. 

________

Uważam, że ten rozdział jest do dupy. Naprawdę. Miało być śmiesznie, wyszło okropnie. Są powtórzenia, ale nie mam siły ich poprawiać. Przepraszam. Nie zdziwię się jak nie skomentujecie :/ 

Ogólnie to chciałabym Wam powiedzieć, że mam pomysł na kolejne opowiadanie. Nie wiem kiedy je zacznę, ale obiecuję już teraz, że będzie ono lepsze niż to, bardziej dopracowane. Tym razem jako głównego bohatera wybrałam sobie Harry'ego. Postanowiłam, że dam wątek fantastyczny, ale nie bójcie się- nie będzie wampirów, wilkołaków etc. 
Co Wy na to? Czytalibyście moje drugie opowiadanie? :>