piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział XX

Z perspektywy Zoey 


Czuliście się kiedyś jak w niebie? Jeśli tak, to pewnie znowu mnie zrozumiecie. 

Nie odrywając swoich ust od blondyna wzięłam jego gitarę i ciamajdowato oparłam ją o keyboard. Niall widząc, że pozbyliśmy się największej przeszkody zrobił malutki krok w przód tak, że stykaliśmy się sylwetkami. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Chłopak jedną ręką gładził mój ciepły policzek, a drugą umiejscowił sobie na biodrach. Ja natomiast mocno obejmowałam jego szyję, co chwilę bawiąc się miękkimi blond  włosami, które tak jak kilka dni temu były niesamowicie miękkie. 
- Miałeś mnie uczyć śpiewać, a nie całować. - Wyszeptałam i delikatnie przygryzłam jego dolną wargę. Niall tylko się zaśmiał i z powrotem wpił się w moje usta. Nie powiem, żebym była zła. 
Żadne z nas nie chciało przestać. Jednak powoli kończył się tlen, a bez niego raczej trudno cokolwiek zrobić. Niechętnie się od siebie odsunęliśmy. 
- Jesteś niesamowita. Znam Cię kilka dni, a już zdążyłem oszaleć. - Powiedział patrząc mi przy tym prosto w oczy. Jestem prawie pewna, że w tym momencie spaliłam tzw. buraka. Zaskoczył mnie, nie powiem, że nie. Oczywiście pozytywnie. Myślałam, że tylko mi odbiło. 
Nigdy nie byłam osobą, która po kilku dniach jest pewna, że czuje coś do drugiej osoby. Owszem, przy pierwszym spotkaniu oceniałam, czy dany chłopak jest przystojny, inteligentny i czy choć trochę mnie pociąga.. Ale takie myśli to nic w porównaniu z już drugim pocałunkiem z blondynem. Każdy kto mnie zna wie, że nigdy nie postępowałam w taki sposób. Zawsze byłam zdania, że dziewczyna, która obściskuje się z praktycznie rzecz biorąc obcym chłopakiem to po prostu zdzira. 
Teraz sama się tak zachowuje... Ale ja po prostu jestem pewna, że w naszym przypadku nie skończy się na krótkim epizodzie. Już w moje urodziny coś "zaiskrzyło". Już wtedy nabrałam do Niall'a zaufania. Co dla mnie nigdy łatwe nie jest. Jestem z natury osobą zamkniętą w sobie, trochę nieufną wobec nieznajomych. 
Myślę, że tym, co mnie do niego tak szybko przekonało jest ta feralna sprawa z Max'em. Inny facet pewnie nawet nie zwróciłby uwagi na to, że mu protestuję.. No właśnie, Max- co z nim? Jak Nicole przyjdzie to muszę z nią koniecznie o nim pogadać. W końcu to rodzeństwo... 
- Ślicznie wyglądasz, kiedy się rumienisz. - A więc miałam rację! Matko, co za kompromitacja. Blondas przyglądał mi się przez chwilę w ciszy, a zaraz potem wybuchł gromkim śmiechem. Naprawdę, bardzo śmieszne jest to, że stoję przed nim prawie, że fioletowa. 
- Ehm, ehm... Nie chciałbym przeszkadzać, ale Nicole przyszła. - Jak oparzeni odwróciliśmy się w stronę w drzwi, w których stał Styles. Wyszczerzony od ucha do ucha opierał się o framugę, przez co zrozumiałam, że  był tu już od jakiegoś czasu. Wolę nie myśleć, ile dokładnie... 
- Eeee, już schodzimy! - Powiedziałam i odsunęłam się o krok od Niall'a. Kątem oka zauważyłam, że zabija swojego przyjaciela wzrokiem i przekazuje mu coś tylko przez ruchy ustami. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale chyba "powiedział" - nie żyjesz Styles. 
- Ja poczekam! Muszę wiedzieć, że dotarliście na dół. Nie będę tu paradował drugi raz żeby Was pospieszać. - Puścił mi perskie oko, a Horan'owi pokazał język. Zdezorientowana i na maksa zawstydzona ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju. Po chwili we trójkę szliśmy już po schodach i w jakieś dwie minuty dotarliśmy do salonu, gdzie siedział Liam oraz Nicole, która była cała w skowronkach. 
- Hej, państwo Horan. - Palnęła i razem z moim kuzynem i lokatym wybuchnęła śmiechem. A ja i Niall, jak te dwie sierotki staliśmy i nie wiedzieliśmy co zrobić. 
- Zo słyszałam, że masz przesłuchanie. Ale zajebiście, masz szczęście! W dodatku o takim trenerze to marzy co druga dziewczyna na świecie. - Poruszyła znacząco brwiami, a ja myślałam, że podbiegnę do niej i zamorduje. 
- A ja słyszałam, że jedziesz z Liam'em do Glasgow. Słodko. - Odgryzłam się, przez co i ona i Payne się zaczerwienili. I dobrze im tak, obojgu! Niall widząc to uśmiechnął się triumfalnie i mimo obecności znajomych objął mnie w talii. Ci już nic nie powiedzieli, całe szczęście. 

Kilka godzin później...

Przesiedziałyśmy z chłopakami strasznie dużo czasu. Do domu zdążyli wrócić Zayn i Lou ze swoimi dziewczynami, a my nadal tam byłyśmy. Ale to dobrze, ponieważ mogłyśmy poznać Pezz i Eleanor. Okazało się, że to naprawdę fajne osoby, z którymi można się dogadać. Aż żal było ich wszystkich zostawiać. 
- Do zobaczenia.
- Może zostaniecie na noc? - Spytał z błyskiem w oczach Harry, przez co sprowadził na siebie gniew Liam'a i Niall'a. Czyżby widzieli w lokersie konkurencję?
Zaśmiałyśmy się cicho i po prostu wyszłyśmy. Przez chwilę maszerowałyśmy w milczeniu, ale w końcu odważyłam się zacząć temat jej brata.
- Nicki, jak tam Max? 
- Wiesz co, źle. Od czasu tej bójki z chłopakami w ogóle się do mnie nie odzywa. Siedzi zamknięty w pokoju i słucha muzyki. Czy Wy się pokłóciliście? W końcu pobił chłopaków..- Odpowiedziała, a ja spuściłam wzrok. Chyba nadszedł ten moment..
- Nicole, posłuchaj. On.. On się do mnie dobierał na tych urodzinach. Gdyby nie Niall- wolę nie myśleć co by się działo. - Poczułam słoną ciesz spływającą wolno po moich policzkach. Dziewczyna stanęła jak wryta i rozdziawiła buzię. 
- Czy on jest nienormalny?! - Wrzasnęła i przytuliła mnie mocno. Dzięki temu się uspokoiłam i mogłyśmy iść dalej. Jeszcze chwilę o tym wszystkim rozmawiałyśmy, ale ja już miałam dość. Najchętniej zapomniałabym o tym chorym incydencie. 
- Dobra, powiedz lepiej jak zareagowałaś na wieść, że Liam zabiera Cię do Glasgow! - Uśmiechnęłam się delikatnie, a Nicki zaczęła żywo opowiadać. Ona już tak ma, wczuwa się.
- Matko tak się cieszę, jeszcze jestem w szoku! Myślisz, że pójdziemy tam na jakąś randkę? - Spytała, a ja widząc jej oczy przepełnione nadzieją odparłam.
- Myślę, że wrócicie do Londynu już jako para. - Na te słowa blondynka zapiszczała ze szczęścia i zaczęła skakać jak głupia. 
- Ale naprawdę?
- Zobaczysz, będzie dobrze! Jutro do Ciebie przyjdę i pomogę się spakować. Sama w życiu tego nie zrobisz. - Oczywiście od razu dostałam kuksańca w bok, przez co zaczęłam chichotać.
- Zobaczysz, szybko pójdzie. Postaram się zostawić Ci trochę czasu na "treningi". - Pokazała mi język, a ja wywróciłam teatralnie oczami. 
- To świetnie... - Urwałam, bo przypomniało mi się coś strasznego. Coś, co ledwo przeszło mi potem przez gardło.
- Nicks, nie wiesz najważniejszego. 
- Co jest? Poprosił Cię o rękę? - Zażartowała, ale mi nie było do śmiechu. Nie w tym momencie.
- Gorzej... Nie zastanawia Cię to czemu nie jedzie z resztą zespołu? - Miałam nadzieję, że sama się domyśli. Ale nie szło jej zbyt dobrze. Niech to diabli.
- No nieszczególnie. Mów.
- Przyjeżdża jego rodzina. Mam ją przy okazji poznać...
- O w mordę! No to powodzenia, Parker! 

___________

Nie podoba mi się to. Nie miałam pomysłu na ten XX rozdział. Właśnie.. już tyle tu z Wami jestem. Nie wierzę, że jeszcze tej historii nie usunęłam :)
Miałam coś dodać wcześniej, ale testy.. Wybaczcie, wiecie, że Was kocham :3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!

AAAA! Zapomniałabym! 
Współprowadzę nowiuśkiego bloga, na którym będę recenzować blogi z opowiadaniami. Wiem, że sporo z Was takowe prowadzi, dlatego jeśli chcielibyście dostać obiektywną opinię, oraz rady dotyczące bloga to zgłaszajcie się! 
KLIKNIJ!



wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział XIX

Z perspektywy Zoey 


Reszta obiadu minęła w dość nieprzyjemnej atmosferze. Byłam zła na Liam'a za to, że ukrył przede mną to co zamierza zrobić. W końcu to chyba ja powinnam zadecydować czy chcę brać udział w jakimś przesłuchaniu. Jeśli chciał mi zrobić niespodziankę, to zdecydowanie mu się to udało. Szkoda, że nie jestem z niej zadowolona...
Nie mogłam już patrzeć na makaron, który leżał na talerzu. W milczeniu odstawiłam swój obiad na blat przy zlewie i poszłam w stronę schodów. Chciałam pobyć chwilę w samotności, dlatego udałam się do sypialni Niall'a. Reszty chłopców tak dobrze nie znałam, dlatego stwierdziłam, że głupio byłoby siedzieć w pokoju któregoś z nich. 
Otworzyłam drzwi i powędrowałam do łóżka. Usiadłam na nim, oparłam się plecami o miękkie poduszki i kolejny raz dzisiejszego dnia rozejrzałam się po tym pomieszczeniu. Niall niesamowicie tu urządził. Gołym okiem widać, że ma wyczucie stylu.

Dlaczego, pytam się dlaczego Liam to zrobił? Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie jestem pewna swojego głosu i tak naprawdę to za wiele nie umiem. To, że udaje mi się trafiać w dźwięki, co jest czystym cudem nie oznacza, że nadaję się na wokalistę. Robię to na tak zwaną pałę i po prostu mi się udaje. Ale na dłużej takie coś się nie będzie sprawdzać.
- Ehm, mogę? - Odwróciłam głowę w stronę drzwi i ujrzałam nikogo innego jak Niall'a. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Liam i naprawdę odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam te niebieskie tęczówki i blond włosy.
- Jasne. To w końcu Twój pokój. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak chyba zauważył, że to wykrzywienie ust było sztuczne. Niepewnym krokiem podszedł do łóżka i wgramolił się na miejsce obok mnie.
- Zo, jak chcesz to sobie pójdę do Harry'ego, albo wrócę do kuchni. Jedno słowo, a mnie już tu nie ma. - Zaczął nawijać, dlatego wywróciłam teatralnie oczami i przysunęłam się do niego. Zdezorientowany uniósł brew do góry.
- Nie chcę żebyś wychodził. - Odparłam cicho i oparłam głowę o jego ramię. Ten uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
Jakie to jest nieprawdopodobne. Poznałam go kilka dni temu. A w ciągu tego czasu tyle się wydarzyło. Tyle razem przeszliśmy. Myślałam, że takie rzeczy się nie zdarzają. Że takich osób jak Niall nie ma.
- O czym tak myślisz? - Podniosłam wzrok i zrozumiałam, że blondyn przez dłuższy czas mi się przyglądał. Poczułam, że moja twarz różowieje z każdą sekundą, jaka mijała.
- Ehm, no ten no.. O tym występie. Liam'a chyba opętało! Nigdy nie sądziłam, że zrobi mi coś takiego! - Powiedziałam i schowałam głowę między kolana. Niall zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie po plecach, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Spokojnie. Naprawdę mogę Ci pomóc. Mamy kilka dni. Jesteś zdolna, to sobie poradzimy. Zobaczysz, że tym szychom oczy wyjdą.
- Nie pocieszaj mnie. Nie możesz mnie uczyć, bo z tego co zrozumiałam to przyjeżdża Twoja rodzina. Pewnie rzadko się z nią widujesz, musisz z nimi trochę pobyć. Lepiej wykorzystasz czas spędzając go z bliskimi niż ze mną i moim "wokalem". - Powiedziałam cicho. Taka była prawda, Liam wiele razy wspominał, że dla niego i całego zespołu najgorszą rzeczą jest rozłąka z rodziną.
- Ale Ty też jesteś mi bliska, Zoey. Chcę Ci pomóc się przygotować i to z własnej, nieprzymuszonej woli. Poza tym, przy okazji poznasz moją familię. Polubicie się! - Uśmiechnął się tak, że na chwilę zapomniałam, że jest coś takiego jak wymiana gazowa. Wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić po całym pokoju. Nie mogłam dłużej usiedzieć w miejscu. 
- Ale mi jest głupio... Twoi bliscy przyjeżdżają raz na ruski rok, a Ty w tym czasie będziesz mnie uczył. Oni nie będą chcieli się ze mną użerać.. - Mruknęłam, czym ewidentnie poirytowałam chłopaka. Również wstał, podszedł do mnie i położył zimne dłonie na moich ramionach. Ponieważ byliśmy praktycznie tego samego wzrostu to musiałam patrzeć mu w oczy. Z początku trochę mnie to peszyło. Ten błękit jest tak hipnotyzujący. Odnosi się wrażenie, że tymi ślepiami Niall zagląda w głąb ludzkiej duszy. To dziwne uczucie.
- Oni są naprawdę w porządku. Dogadacie się i nie będzie nawet mowy o użeraniu. Dlatego błagam Zo, przestań gadać takie głupoty! 
- Ale na pewno nie będę problemem? - Spytałam cicho i uniosłam lekko kąciki ust ku górze. Blondyn pokręcił tylko głową. 
- No dobra.. W takim razie zarezerwuj trochę czasu, profesorze Horan. - Po tych słowach oboje jak na komendę zaczęliśmy się śmiać. Niall podbiegł do ogromnej szafy, z której wyjął gitarę znajdującą się w czarnym etui. Wręczył mi instrument, a sam zasiadł przy biurku i odpalił laptopa. 
- Usiądź, to chwilę zajmie. - Powiedział pisząc przy tym coś w google. 
Zrobiłam jak kazał, klapnęłam w fotelu obok i wbiłam wzrok w ekran monitora. 
- Jakich wokalistów lubisz? 
- Birdy, Florence, Lanę.. - Zaczęłam wymieniać, ale chłopak wciął się w środek mojej wypowiedzi.
- Jeśli ja mam być trenerem to musimy wybrać kogoś, kto ma utwory na gitarę. 
- Eee.. To może Ed Sheeran? - On jako pierwszy przyszedł mi do głowy. Kocham jego piosenki. Ten głos w połączeniu z naprawdę dobrymi tekstami wprawia mnie w niesamowity nastrój. Czasem mam tak, że słucham jego płyty całymi dniami. Takie małe uzależnienie. 
- Lubisz Ed'a? - Jego niebieskie oczy momentalnie rozbłysły. Uśmiechnęłam się delikatnie i pokiwałam twierdząco głową. 
- Ulubiona piosenka?
- Wszystkie są świetne.. Ale najbardziej to chyba "Give me love"
- Idealnie! - Wykrzyknął i pospiesznie wpisał w wyszukiwarkę owy tytuł. Po chwili usłyszałam charakterystyczny hałas pochodzący z drukarki znajdującej się pod biurkiem. Niall podał mi kartkę z tekstem. W sumie niepotrzebnie, znam to na pamięć. 
- To ja polecę po keyboard, przy nim się rozśpiewamy. Zaraz wrócę. - Nie zdążyłam nawet raz zaśpiewać po cichu calutkiego utworu, bowiem chłopak po niecałych dwóch minutach był z powrotem. Rozstawił sprzęt na środku pokoju, podłączył wszystko i przysunął sobie krzesło. Usiadł na nim, a mi ruchem ręki nakazał wstać. Niepewnie podeszłam do niego i stanęłam przed syntezatorem szykując się na najgorsze. 
- Na początek zwykłe "la la la". - Nie było nawet tak źle. Nie sądziłam, że będę w stanie zaśpiewać tyle dźwięków. Może jednak się nie skompromituje. Nie, wróć.. Sama rozśpiewka to nic w porównaniu z piosenką. Na pewno się skompromituję.
- Okej, teraz "ma me mi mo mu". Powtarzaj za mną. - I tak minęło nam ponad pół godziny. Naprawdę szybko zleciało. 
- Świetnie. - Uśmiechnął się promiennie w moją stronę i dodał po chwili. - Teraz przechodzimy do trudniejszych rzeczy. Zanuć tą piosenkę bez akompaniamentu. - Niall rozsiadł się wygodniej, a ja zawstydzona złapałam za papier, na którym widniały słowa GML. Mimo, iż miałam wszystko obcykane wolałam patrzeć w tekst. Inaczej nie dałabym rady tego zaśpiewać. Blondyn by mnie rozpraszał. 
Zaśpiewałam wszystko, a kiedy skończyłam spojrzałam na Niall'a, który tępo patrzył w podłogę. Kiedy zorientował się, że skończyłam uśmiechnął się nieznacznie i wstał. Wziął do ręki gitarę, którą zostawiłam przy fotelu i zaczął grać pierwsze akordy.
- Było dobrze, ale musisz to zinterpretować. Przekazać coś publiczności, w tym przypadku mi. Sam tytuł mówi dużo. Pokaż mi co czujesz, kiedy to śpiewasz. Wiem, że znasz tekst na pamięć. Widziałem jak szedłem z keyboardem, że nucisz bez kartki. Odłóż ją i śpiewając, patrz mi w oczy. Kontakt wzrokowy jest bardzo ważny. Poprzez spojrzenie możesz wiele pokazać. - Westchnęłam cicho i przygryzłam dolną wargę z nerwów. Kontakt wzrokowy podczas takiej piosenki? Czy ja sobie poradzę? 
Nie miałam czasu na przemyślenia, bowiem Niall pokazał, że zaraz wchodzę. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam śpiewać (od 1:10). 


Give me love like her
'Cause lately I've been waking up alone
Paint splattered teardrops on my shirt
Told you I'd let them go
And that I'll fight my corner
Maybe tonight I'll call ya
After my blood turns into alcohol
No I just wanna hold ya

Give a little time to me, or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

My, my, my, my, oh give me love.

Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And It's been a while but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No I just wanna hold ya

Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
My, my, my, my, oh give me love
Give a little time to me, or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

My, my, my, my, oh give me love.
Tak jak kazał, przez cały czas patrzyłam mu prosto w oczy. Było to wręcz bezczelne. Ale jak chciał, to ma. 


M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover

M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover

M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover

M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover .

M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover 
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover 
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover 
Give me love!

My, my, my, my.. 


Kiedy śpiewałam ostatnie słowa Niall zaczął się do mnie zbliżać. Ale ani na moment nie przestawał grać. Tak samo, ani na sekundę nie spuszczałam wzroku z jego błękitnych oczu. Byliśmy jak w jakimś transie. 

Give me love...

Nim się zorientowałam chłopak wziął moją twarz w obie dłonie i zbliżył do swojej. Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Pocałunku, którego chyba nigdy nie zapomnę. 

_______

Macie romantic, cieszcie się ;) 
Dziękuję za wszystkie komentarze, pobiliście rekord. Szkoda tylko, że połowa to anonimy i nie mogę stwierdzić, czy rzeczywiście jest aż tylu czytających. Dlatego.. Jak doczekam się około 20 komentarzy to dodam next.

btw. Co sądzicie o nowym wyglądzie bloga? :D

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział XVIII


Z perspektywy Liam'a


"Może się spotkamy? x"

Jak dobrze, że Nicki to zaproponowała. Sam bym chyba w życiu się na to nie odważył. 
Może gdyby chodziło o inną dziewczynę.. Może gdyby tak bardzo mi nie zależało. Wtedy chyba nie miałbym aż takich oporów. 
Ale problem polega na tym, że ona od dawna nie jest mi obojętna. Odkąd pamiętam sama jej obecność przyprawia mnie o przysłowiowe motyle w brzuchu. Kiedy ją widzę uśmiech mimowolnie wykrzywia moje usta, a oczy zaczynają błyszczeć. Do tego tak cholernie się denerwuję, że zapominam języka w gębie. 
Dobra, to co odpisać? Tak Nicole, mogę być u Ciebie choćby za 5 minut! 
Nie, to słabe. Tylko się ośmieszę. 
To może tak? 
"Ok. Kiedy Ci pasuje?" 

Dobra, tak jest zdecydowanie lepiej. Neutralnie. 

"Dziś wieczorem? Mogę wpaść do Was, Zoey w końcu siedzi u Niall'a. To jak?"

Eh. 
Z jednej strony chciałbym zobaczyć się tylko z nią, ale z drugiej bezpieczniej będzie jeśli przyjdzie tutaj i posiedzimy z Horan'ami. Bo mogę ich tak nazywać, nie? I tak w końcu zostaną parą, to co mi szkodzi. 
"Okay. To do zobaczenia. x"
Schowałem telefon do kieszeni czarnych rurek i przygotowałem tym dzieciom obiad. Same przecież jakby miały nałożyć sobie nawet to głupie spaghetti to pewnie skończyłoby się to generalnym sprzątaniem kuchni. Te ciamajdy przecież potrafią tylko wszystko potłuc, albo pobrudzić. 
- Jedzenie! - Krzyknąłem i po niecałej minucie usłyszałem kroki dobiegające ze schodów. Uśmiechnąłem się szeroko widząc Zoey i Niall'a idących obok siebie, całkowicie pochłoniętych w rozmowie. Pogodzili się, to pewne. 
- Idę, idę, idę! - Po chwili do pomieszczenia, w którym się znajdowałem wparował uradowany Harry. Wszyscy usiedliśmy do stołu i początkowo w ciszy spożywaliśmy zrobione przeze mnie mistrzowskie spaghetti. Niespodziewanie poczułem wibrację komórki. Pospiesznie wyjąłem ją z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Paul.
- Słucham? 
- Za dwa dni razem z Harry'm, Zayn'em i Lou lecisz do Glasgow. Będziecie tam nagrywani na potrzeby filmu. Macie już załatwiony hotel. Spędzicie tam 4, maksymalnie 5 dni. Wszystko jest zrozumiałe? 
- A Niall? - Spytałem, przez co przykułem uwagę blondyna. 
- On zostaje, rodzina do niego przylatuje. Nagrają go z nią. Wiesz, to ciekawy wątek. Jeszcze jakieś pytania? 
- Mogę wziąć Nicole?
- A jak wytłumaczysz jej obecność fanom? - Zastanowiłem się chwilę, ale postanowiłem, że będę działał spontanicznie. Byle tylko Paul się zgodził.
- Tym się nie martw. To jak?
- Skoro tak mówisz. Ale pamiętaj, jeśli coś spieprzysz to nie będę już taki miły. A, byłbym zapomniał.. Załatwiłem to, o co prosiłeś. Przesłuchanie jest za 4 dni o 10:00, w studiu, w którym nagrywaliście Up All Night. Cześć. - I się rozłączył.
- Gdzie zabierasz Nicki? - To pytanie wydobyło się z ust Zoey. Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem i oznajmiłem wszystko, co powiedział nasz manager.
- Jedziemy do Glasgow. Razem z chłopakami, nie licząc Niall'a. Wracamy za 5 dni. - Jej niebieskie oczy momentalnie rozbłysły. Widać cieszyła się, że spędzę z jej przyjaciółką tyle czasu. Zresztą, nie tylko ona.
- Ejejeje, moment! - Wrzasnął blondyn i odłożył na talerz widelec. - Czemu ja nie jadę? 
- Nic nie wiesz? - Chłopak zaskoczony uniósł brwi do góry i pokręcił przecząco głową. Westchnąłem cicho i powiedziałem.
- Twoja rodzinka zawita do Londynu. Dlatego zostajesz. Poza tym, masz też do wykonania zadanie specjalne... - Zrobiłem pauzę, aby podbudować napięcie. Niall uśmiechnął się szeroko słysząc wzmiankę o najbliższych, ale powrócił do swojej zadumy kiedy napomknąłem o jego "misji". 
- Jakie zadanie? - Spytali chórem Zoey i Harry. Popatrzyłem na kuzynkę i wyszczerzyłem się łobuzersko. Jest taka biedna, jeszcze nie wie co dla niej zaplanowałem.
- Właśnie, co mam zrobić? - Wtrącił się Horan i lekko zaniepokojony przyglądał mi się ze zniecierpliwieniem.
Nie wiedziałem, czy ten moment jest odpowiedni. Może wstrzymać się z tym jeszcze chwilę? Powiedzieć każdemu to tej dwójce na osobności? Nie, to nie ma grama sensu. Im szybciej obwieszczę im radosną nowinę, tym lepiej. 
- Otóż Zo, rozmawiałem sobie kilka dni temu z Niall'em o Twoim wokalu i doszliśmy do wniosku, że nie powinnaś marnować talentu. Musisz się rozwijać, poszerzać horyzonty...
- Zaczynam się bać. - Mruknęła zdenerwowana. Spojrzałem kątem oka na blondasa, który uśmiechnął się triumfalnie. Chyba domyślał się, o co mi chodzi.
- Załatwiłem Ci przesłuchanie, najprawdziwsze przesłuchanie w profesjonalnym studiu! Wystąpisz przed największymi szychami w Londynie, a może i w całej Wielkiej Brytanii! Cieszysz się, nie? 


Z perspektywy Zoey 



- Załatwiłem Ci przesłuchanie, najprawdziwsze przesłuchanie w profesjonalnym studiu! Wystąpisz przed największymi szychami w Londynie, a może i w całej Wielkiej Brytanii! Cieszysz się, nie? 
Momentalnie zbladłam. Czułam, że moje dłonie w ciągu kilku sekund stały się lodowate. Oddech przyspieszył, serce mało nie wyskoczyło mi z piersi. Czy on postradał zmysły?!
- Żartujesz, prawda? - Spytałam tak cicho, że kuzyn ledwo mnie usłyszał. Wzrok wlepiłam w talerz pełen makaronu, ponieważ peszył mnie fakt, iż obserwowały mnie trzy pary oczu. 
- Nie Zo, jestem śmiertelnie poważny. Pamiętasz, co Ci mówiłem kilka miesięcy temu? 


Ale kiedyś pokażę Cię światu, zobaczysz.

- Liam, ja nie idę na żadne przesłuchanie. Zwariowałeś?! Nie mam piosenki, w ogóle nie ćwiczyłam. Wyśmieją mnie jeszcze zanim wydam z siebie pierwszy dźwięk! - Krzyknęłam i pospiesznie wstałam od stołu. Z nerwów zaczęłam paradować w te i z powrotem po całej kuchni.
- Spokojnie. Dobrze się złożyło, że blondas zostaje w Londynie. Potrenuje z Tobą, pomoże wybrać repertuar. Wie też gdzie Cię zawieść, bo w tym studiu nagrywaliśmy swój pierwszy album. Będzie tam z Tobą, nie masz o co się martwić.
Niech ktoś mnie uszczypnie. Chcę się obudzić. Chcę obudzić się z tego koszmaru.
Wściekła spojrzałam na Niall'a z wymalowanym na twarzy znakiem zapytania.
- W
iedziałeś? - Ten tylko pokręcił przecząco głową. Po chwili Liam stał obok mnie i mocno przyciskał moją drobną sylwetkę do swojej. Dałam upust emocjom, których nadmiar kłębił się w moim umyśle, w moim sercu. Zrezygnowana schowałam twarz w jego bluzę.
- Powiem Ci jedno Payne. Gdyby nie fakt, że kręcisz z moją przyjaciółką i dodatkowo jesteśmy spokrewnieni, już byś nie żył. Nie martwiłabym się nawet tym, że trafię do więzienia. Uznano by to za zbrodnię w afekcie. - Mruczałam nadal zirytowana.
- Mam rozumieć, że się zgadzasz? - Spytał, czym rozśmieszył nadal siedzących przy stole lokersa i Niall'a.
- Chyba nie mam wyjścia..

________

Taki mały powrót do wydarzeń z prologu ;> 
Dziękuję za pomoc Patty Sykes, bo to ona po części podsunęła mi ten pomysł. 

+15 komentarzy = next 
EDIT: OD KAŻDEJ OSOBY LICZY SIĘ TYLKO JEDEN KOMENTARZ!




sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział XVII



Z perspektywy Niall'a

- Cześć Niall. - Usłyszałem z jej ust i mimowolnie się uśmiechnąłem. Przez tych kilka dni brakowało mi tego przeszywającego spojrzenia i ogólnej obecności. Widząc ją w progu swojej kuchni naprawdę niezmiernie się ucieszyłem.
- To ja Was może zostawię.. - Powiedział Harry i poruszył znacząco brwiami. Zgromiłem go wzrokiem, przez co zachichotał i wyszedł najprawdopodobniej do salonu. Zapadła niezręczna cisza.
- Eee.. Cieszę się, że przyszłaś. Może pójdziemy do mnie? Tylko tam mamy gwarancję, że nikt nie będzie przeszkadzał. - Dziewczyna prawie niewidocznie skinęła głową i oboje opuściliśmy kuchnię. Będąc w hall'u wyprzedziłem ją i poszedłem przodem- w końcu sama nigdy nie trafi do mojego pokoju. Na schodach spotkaliśmy Zayn'a i Louis'a, którzy zapewne wybierali się do swoich dziewczyn- Eleanor i Pezz. 
- Hej chłopaki. - Wyszczerzyłem się do nich, a oni odruchowo wlepili oczy w Zoey. Obejrzałem się by widzieć jej reakcję. Lekko się speszyła. 
- No no no, nie myślałem, że nasz Liam ma taką ładną siostrę. - Wypalił Malik i wyciągnął ku dziewczynie prawą dłoń. Ta delikatnie się zarumieniła, czym tylko mulata rozśmieszyła.
- Nie podrywaj jej wariacie. Bo nasz blondas Cię pobije. Poza tym, masz Perrie. - Odezwał się Tomlinson, przez co teraz i ja byłem czerwony na twarzy. To wywołało naprawdę głośną falę nawet nie śmiechu, a rechotu. 
- Może lepiej będzie jak już pójdziecie. Dziewczyny nie lubią jak się spóźniacie. - Mruknąłem i pociągnąłem Zo za rękę. Chłopcy coś odbąknęli, ale nie zwróciłem na to uwagi. 
Weszliśmy na piętro domu. Moje królestwo znajdowało się najdalej, dlatego zmuszeni byliśmy przejść przez cały korytarz. Kątem oka spostrzegłem, że Zoey bardzo uważnie lustruje wzrokiem ściany, na których znajduje się chyba milion naszych zdjęć. Z teledysków, programu, koncertów i gal. Zwolniłem kroku, aby  na wszystko uważnie popatrzyła. Kiedy doszliśmy do drzwi pospiesznie je otworzyłem i ruchem ręki zaprosiłem brunetkę do pokoju. 
- Wejdź. - Dziewczyna grzecznie wykonała moje polecenie i po chwili oboje znajdowaliśmy się w mojej części tego ogromnego domu. 

Z perspektywy Zoey 

- Wejdź. 
Niepewnie przekroczyłam próg. Uśmiechnęłam się nieznacznie widząc uroczy pokój. Jest prawie trzy razy większy od mojego. Ściany są pomalowane na różne odcienie zieleni. Wielkie okna sprawiają, że pomieszczenie jest niezwykle jasne. Aż chce się tu siedzieć. Omiotłam wzrokiem szafki, które zrobione zostały z ciemnego drewna. Ten odcień idealnie komponował się z kolorami ścian. Właśnie, wracając do ścian. Są one praktycznie w całości zajęte. Zajęte przez masę fotografii, plakatów i półek z nagrodami. 
Podeszłam bliżej chcąc przyjrzeć się statuetkom dokładniej. 
"Najlepszy zespół roku"
"Hit roku"
"Album roku"
"Najlepszy teledysk"
"Najlepsi fani- Directioners" 
To najczęstsze napisy jakie zauważyłam na nagrodach. Wiele razy słyszałam od Liam'a, że ciągle takie rzeczy dostają, ale nigdy nie sądziłam, że jest tego aż tyle. Gdybym przyszła tutaj dla rekreacji to pewnie zaczęłabym to wszystko liczyć. 
Ale przyszłam tu z innego powodu. 
Odwróciłam się by zlokalizować blondyna. Siedział na ogromnym, zapewne niesamowicie wygodnym łóżku i spoglądał na moją osobę jakby chciał zapamiętać to, jak wyglądam. Jakby bał się, że to nasze ostatnie spotkanie.
Westchnęłam cicho i usiadłam obok niego. Z początku milczałam, nie wiedziałam od czego zacząć. W końcu jednak ta cisza stała się tak krępująca, że zdecydowałam się odezwać.
- Przyszłam tu, żebyśmy wszystko sobie wyjaśnili. Tyle razy prosiłeś, abym dała Ci się wytłumaczyć. Masz pięć minut. 
- Ja.. Przez tych kilka dni ciągle myślałem o tym, co Ci powiem kiedy się zobaczymy. Kiedy pozwolisz mi wyjaśnić. Miałem milion scenariuszy tej chwili, ale teraz.. Kiedy już tu jesteś... Moje plany zniknęły. Nie wiem co powiedzieć. - Szepnął i wlepił we mnie swój smutny wzrok. Nie mogłam patrzeć na rozpacz, jaka biła z tych wielkich, niebieskich oczu. Poczułam, że najchętniej bym go teraz przytuliła. Ale coś, nie wiem co sprawiało, że nie mogłam się poruszyć. Tępo spoglądałam na niego i czekałam, aż kontynuuje.
- Powtórzę się, ale przepraszam Cię Zoey. Nie chodziło mi oto, że nasz pocałunek zniszczy mi życie. Nie chodziło mi oto, że to Ty je zniszczyłaś. Ja.. Byłem zły i tylko wyłącznie na siebie. Nie za to, że Cię pocałowałem tylko za to, że zrobiłem to w miejscu na dobrą sprawę publicznym. Zachowałem się jak idiota.  Mogłem pomyśleć, że paparazzi są wszędzie, nawet nad Tamizą. Jeśli mam być szczery, to w sumie w głębi duszy chyba zdawałem sobie z tego sprawę. Ale kiedy prawie wpadłaś do tej rzeki poczułem ogromny strach. Bałem się, że stracę osobę, która wprowadziła w moje życie coś nowego. I to w tak krótkim czasie. A kiedy byłaś tak blisko nie mogłem się opanować. - W tym momencie zamilkł i spuścił wzrok. Nie wiedziałam co zrobić, to co powiedział mnie zamurowało. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Czułam, że w oczach wzbierają mi się łzy. Znowu. Ale tym razem nie były one wynikiem złości na blondyna, czy rozpaczy. Pojawiły się, ponieważ zdałam sobie sprawę z tego, że strasznie go zraniłam. To ja powinnam go przepraszać, nie on mnie. To ja zachowałam się jak idiotka i nie dałam mu dojść do słowa. 
- Zo, powiesz coś wreszcie? - Spytał cicho i uniósł lekko kąciki ust ku górze. 
Nie mogłam dłużej się powstrzymywać. Oparłam głowę na jego ramieniu, a ręką objęłam go w pasie.
Twarz schowałam w niebieski sweter, który Niall miał tego dnia na sobie. 
- To ja przepraszam. 

Z perspektywy Harry'ego 

- Liam, co robimy? Nudzi mi się! - Wyjęczałem i spojrzałem na chłopaka znudzony. Nie miałem nic ciekawego do zrobienia. Liczyłem, że daddy wymyśli jakąś ciekawą propozycję. Ten jednak nie zwrócił nawet na mnie uwagi. Cały czas pisał z kimś sms-y.
- E, Liam! - Krzyknąłem i rzuciłem w niego poduszką. Wzdrygnął się, ale i zaszczycił mnie swoim ojcowskim spojrzeniem. Nawiasem mówiąc, zirytowanym spojrzeniem.
- Czego chcesz Styles? - Fuknął i odłożył komórkę na stolik. 
- Wymyśl mi jakieś zajęcie! Zaraz tu uschnę! - Zacząłem marudzić, ale chłopak położył sobie palec na usta na znak, że myśli. Zamilkłem próbując cierpliwie poczekać. Ponieważ przez dobrych kilka minut nie odzywał się zacząłem się wiercić i chrząkać. W końcu nie wytrzymałem i spytałem.
- I? Co mam zrobić? 
- Hm, nie wiem. Muszę pomyśleć.
- A co robiłeś przez ostatnie 5 minut? - Zły spojrzałem na niego i zacisnąłem usta w wąską linijkę. Payne podrapał się po głowie zdezorientowany, jakby nie wiedział co odpowiedzieć. 
- Mam! Idź po Zoey i Niall'a. Zaraz będzie obiad. - Pospiesznie wstałem i skierowałem się w stronę schodów prowadzących do części sypialnej. Zatrzymałem się jednak na moment, musiałem coś powiedzieć.
- Nie mówiłeś, że ta Twoja kuzynka jest taka ładna. Wiesz, że szukam dziewczyny... - Gdyby jego spojrzenie mogło zabijać, już załatwialiby mi pogrzeb.
- Nie pozwoliłbym, by Zo umawiała się z największym kobieciarzem w Londynie. Niall jest o wiele lepszym kandydatem na jej chłopaka.
- Eh.. Pomyśleć, że to ja mogłem iść z Tobą na te urodziny.. - Mruknąłem i pobiegłem na górę. Stanąłem pod drzwiami od pokoju blondyna i nasłuchiwałem. Nic, cisza. Niepewnie je uchyliłem i wsadziłem głowę w szparę. Moim zielonym oczom ukazała się para siedząca na łóżku. Uśmiechnąłem się na ten widok, bowiem siedzieli wtuleni w siebie i tak po prostu cieszyli się swoją obecnością. Nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Wiem, że jeszcze przed chwilą miałem ochotę umówić się z Zoey, ale teraz kiedy zobaczyłem ją przy Niall'u stwierdziłem, że z nim będzie jej rzeczywiście lepiej. Wiem też, że przyszedłem tu po to, aby ściągnąć ich na dół. Jednak nie miałem serca im przeszkadzać. Pospiesznie zamknąłem drzwi z powrotem i w ciszy poszedłem do salonu, gdzie pewnie ciągle siedział Liam. 

___________

I jak? Podoba się? ;)
Dziękuję bardzo za to, że zrozumieliście moją sytuację. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. 
Dziękuję też za miłe komentarze, one naprawdę sprawiają, że mam ochotę ciągnąć to opowiadanie dalej. Jesteście niesamowici. Jak czytam Wasze opinie to banan sam mi się ciśnie na twarz. :3

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział XVI

Z perspektywy Zoey


- O ja pierniczę Zoey! Przeczytaj to!

Momentalnie mnie zmroziło. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że Nicole chce mi pokazać coś, co prawdopodobnie dodał Niall. Jednak z jej reakcji nie mogłam się domyślić niczego. To może być coś dobrego, ale i coś złego, bowiem dziewczyna nie pokazywała po sobie żadnych emocji. Nie licząc szoku, oczywiście.
Niepewnie wzięłam od przyjaciółki laptopa i położyłam go na swoich nogach. Czułam, że oddech nienaturalnie mi przyspieszył. W końcu to, co jest tam napisane może zniszczyć mnie jeszcze bardziej. Albo poprawić nastrój, ale w to nie chce mi się wierzyć.
- No dalej Zo, czytaj. - Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i pogłaskała lekko po ramieniu. Dobra, jestem Zoey Parker, nie mogę stchórzyć i zamknąć laptopa w takim momencie. Zdenerwowana jeszcze bardziej przełknęłam ślinę i wlepiłam swoje niebieskie ślepia w ekran komputera.

Directioners  i inni! Ostatnio jest dużo plotek na temat mój i Zoey Parker. Otóż, chciałbym je teraz raz na zawsze rozwiać. 

Czytać dalej, czy nie czytać? Boże, czemu ja się tego tak cholernie boję? 

Zo poznałem przez Liam'a. To rodzina. Kilka dni temu chcieliśmy iść z nią i z jej przyjaciółką do kina, ale nam przeszkodzono. Dlatego później się rozdzieliliśmy na dwie wycieczki i pojechaliśmy w różne strony. Ja postanowiłem zabrać Zoey nad Tamizę. W końcu pięknie wygląda wieczorem. 

Dobra, jeszcze nie jest tragicznie. No tak, czemu miałoby być skoro jeszcze nie doszłam do najważniejszego wątku. 

Krążą pogłoski, że to Zoey mnie pocałowała i dobrze wiedziała, że w krzakach czają się dziennikarze. Dlatego raz jeden jedyny mówię: to ja ją pocałowałem. Chciałem tego, nikt mnie nie zmuszał. A co do ludzi z aparatem- żadne z nas o nich nie wiedziało. Spytacie, czemu w takim razie się teraz nie spotykamy... 

Moje ciśnienie z pewnością wyszło już poza granice normy.

Bo jak totalny idiota palnąłem coś, czego nie powinienem. Dziewczyna, która zauroczyła mnie już po pierwszym dniu znajomości wzięła to bardzo do siebie i stwierdziła, że nie będzie mi niszczyć życia. 

Przy drugim zdaniu wytrzeszczyłam szeroko oczy. Chyba muszę to przeczytać jeszcze raz. 

 Dziewczyna, która zauroczyła mnie już po pierwszym dniu znajomości wzięła to bardzo do siebie i stwierdziła, że nie będzie mi niszczyć życia. 

Nie wierzę w to, co przeczytałam. Nawet po drugim razie. No ale trudno, jedźmy dalej. 

Zoey wiem, że to czytasz. Z tego miejsca chciałbym Cię jeszcze raz, cholernie przeprosić za moje słowa. Źle mnie zrozumiałaś. Nie niszczysz mi życia, wręcz przeciwnie. Wprowadziłaś w nie coś wyjątkowego. 
Directioners, pomożecie mi? 
#ZoeyPleaseForgiveNiall *

- I jak? - Spytała cicho Nicole widząc, że już skończyłam lekturę. Wlepiłam w nią swoje ślepia, w których zbierały się pojedyncze łzy. 
- Muszę się z nim zobaczyć! - Zamknęłam pospiesznie laptopa i rzuciłam go pod poduszkę. Po chwili byłam już w garderobie i próbowałam znaleźć dla siebie jakieś odpowiednie ubranie. 


Z perspektywy Niall'a 

I gotowe. Mam tylko nadzieję, że to coś pomoże. Jeśli nie, to ja już naprawdę nie wiem co mógłbym jeszcze zrobić. 
Nie mając w sumie nic do roboty wyszedłem z pokoju, który w tym domu był mi przypisany i powędrowałem do mojego ulubionego pomieszczenia- kuchni. Dlaczego ulubionego? Bo moją pasją jest jedzenie, co pewnie większość ludzi doskonale wie. 
Stanąłem w progu i rozejrzałem się po ogromnej, nowoczesnej kuchni połączonej z jadalnią. Pomimo białych, niebywale nowoczesnych mebli i różnych ciekawych dodatków samo pomieszczenie nie robiło na mnie wrażenia. Za to lodówka, sięgająca ponad 2 metry już tak...
Pospiesznie swoje kroki skierowałem ku niej. Wyjąłem potrzebne rzeczy i zacząłem robić sobie mały stosik kanapek. Mały, dla mnie. Normalnie pewnie najadłyby się nim 2 osoby, a trzecia też nie siedziałaby głodna. Kiedy skończyłem swoje kulinarne popisy usiadłem przy stole i rozpocząłem najprzyjemniejszą czynność, jaką ludzie robią. Zacząłem jeść. 
- Huhu, Horan! Jak jesteś w depresji to jesz jeszcze więcej niż normalnie! - Usłyszałem za sobą i od razu się odwróciłem. Widząc lokersa wywróciłem tylko teatralnie oczami i wróciłem do konsumpcji. 
- Nie jestem w depresji Styles. - Mruknąłem z pełną buzią, przez co chłopak od razu się uśmiechnął.
 - No tak, w sumie to racja. Jesteś podłamany, bo laska dała Ci kosza. Jest chociaż przez kogo cierpieć? Ładna ta Zoey? - Spytał poruszając przy tym brwiami. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Harry widząc, że nie mam zamiaru iść i ich otworzyć sam pofatygował się i poszedł do hall'u. Po chwili wrócił cały w skowronkach. 
- Masz gościa, Niall. - Powiedział, a ja od razu spojrzałem w stronę, z której przyszedł. Prawie zakrztusiłem się jedzeniem przez to, co ujrzałem. W progu stała Zoey. 


* Wiem, to za długie na tweet'a, ale nie za Chiny nie zmieściłabym się w 160 znakach. 

_________

Jedno ważne ogłoszenie. 
Kochani, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że chcielibyście jak najszybciej nowe rozdziały. Ja jednak mam też swoje życie prywatne, którego nie mogę odstawić by ciągle pisać. Myślę o tym blogu 24/7, ale nie zawsze mam czas by coś nabazgrać. Dodatkowo jestem w klasie 3 gimnazjum, za chwilę mam egzaminy. I to one są teraz moim priorytetem. 
Liczę, że mnie zrozumiecie, bo w większości sami macie strony z opowiadaniami i wiecie, ile schodzi się z jedną notką. :) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział XV



Kilka dni później...
Z perspektywy Zoey

- Parker, otwórz wreszcie te cholerne drzwi! 
Czuliście się kiedyś wykorzystani? Tak? To pewnie mnie rozumiecie. 
- Zoey, liczę do pięciu! 
Jeszcze nigdy nie czułam się gorzej niż teraz. Potraktowano mnie jak zabawkę, którą można się pobawić dwa dni, a potem rzucić w kąt. Jak jakiegoś miśka, albo pieprzone klocki.
- Jeden! 
Potraktowano mnie jak.. Nie, wróć. Co ja się będę.. To ON mnie tak potraktował. To wszystko przez niego. Przez Niall'a. 
- Dwa! 
A wydawał się być inny niż reszta facetów na tym posranym świecie. Przede wszystkim wydawał się być kimś, kto szanuje dziewczyny i ich uczucia.
- Trzy!
No, bo w końcu uratował mnie przed Max'em. Przez ten jeden incydent od razu wyrobiłam sobie o nim zdanie. Wydawał się kimś wręcz idealnym. I taką łatę mu przypięłam. Idealny Niall. W sumie ładnie brzmi.
- Cztery!!
Ładnie, szkoda tylko, że fałszywie. Jak tak teraz o tym myślę to dochodzę do wniosku, że dobrze się stało. W porę przekonałam się jaki jest naprawdę. W porę zobaczyłam co to za człowiek. Pieprzony celebryta, gwiazdunia, która martwi się tylko o siebie. 
Gdyby to jego życie miało zostać zniszczone to byłby tu już 3 razy!
Życie. Zniszczone. Zniszczyłam mu życie. 
Tamtego wieczoru było mi z tego powodu przykro. Teraz jest inaczej. Chciał się mną zabawić, to niech    cierpi. Mi hejty nie przeszkadzają, mam je w głębokim poważaniu. Nie przejmuję się nimi, wręcz przeciwnie. Śmieszą mnie. 
- Pięć! Sama tego chciałaś! - Nicole zaczęła z całej siły walić w drewniane drzwi do mojego pokoju. Gdyby nie to, że od tych jej krzyków dostałam migreny pozwoliłabym jej to robić dalej. Ze względu na swoje zdrowie postanowiłam otworzyć. Niechętnie podniosłam się z łóżka i poczłapałam do miejsca, z którego wydobywały się hałasy. Sprawnie przekręciłam klucz, co było jak się po chwili okazało błędnym zagraniem. Drewno, które odgradzało mnie od smutnej rzeczywistości od razu poleciało w stronę ściany, a Nicki prościutko na mnie. Nie zdążyłam się odsunąć, obie wylądowałyśmy na podłodze. Auć! 
- Nie dość, że drzesz się na mnie pod pokojem już któryś dzień z kolei to jeszcze gnieciesz mi żebra! - Krzyknęłam i spróbowałam podnieść się choćby do pozycji siedzącej. Nic z tego.
Nicole nic nie mówiąc pospiesznie ze mnie zeszła i wyciągnęła ku mojej osobie drobną dłoń. Złapałam się jej i tym razem z powodzeniem wstałam. Dziewczyna od razu rzuciła mi się na szyję i mocno uściskała. Swoją drogą, znowu gniecie mi żebra. 
- Zoey, tak się o Ciebie martwiliśmy! Myślałam, że dostałaś jakiejś depresji, nie dostałaś prawda?! Boże drogi, jak Ty wyglądasz! Jak półtora nieszczęścia. Ale Cię ten Horan urządził, ja pierniczę. - Zebrało jej się na słowotok. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie wspomniała o NIM. 
- Jeśli przyszłaś tu po to, żeby gadać o Niall'u to możemy się już pożegnać. - Powiedziałam niezbyt grzecznie. Dziewczyna spojrzała na mnie z wymalowanym zdziwieniem na twarzy. 
- Przecież jesteśmy przyjaciółkami, mówimy sobie o wszystkim. - Szepnęła cicho i spojrzała niepewnie w moje niebieskie oczy, w których powoli zaczynały kłębić się nowe łzy. 
- Nicks, jesteśmy. Ale gadanie o nim boli. Samo to, że ciągle o tym wszystkim myślę mnie rani. Rozumiesz? - Spytałam i teraz to ja ją przytuliłam. 
Chyba trochę przegięłam. Nicole na pewno odchodziła od zmysłów przez tych kilka dni. A ja jeszcze jestem taka niemiła. Puknij się Parker w ten swój pusty łeb. To, że sama jesteś zraniona nie znaczy, że cierpieć mają też osoby, na których Ci zależy. 
- No dobra. Ale musisz wiedzieć, że Niall naprawdę nie miał nic złego na myśli mówiąc to wszystko..
- On Wam powiedział co się stało?! 
- Taa, no bo wiesz.. Liam tak się wkurzył, że chciał mu dać w pysk. Ale ten zaczął gadać i z tego co słyszałam Zo, to po prostu źle się zrozumieliście. Pogadaj z nim, daj mu wyjaśnić. - Powiedziała i pogłaskała mnie po włosach, które aż prosiły się o interwencję szczotki. 
- Nicki, gdybym źle go zrozumiała to by coś zrobił. 
- Wiesz, że nie ma wpływu na hejty. Gdyby miał to w życiu nie przeczytałabyś w Internecie "1D to pedały". - Zrezygnowana wywinęłam się z jej uścisku i usiadłam na skraju łóżka. Wzrok wlepiłam w kapcie, które miałam na nogach. 
- Nie chodzi mi o hejty i zazdrosne fanki. Mógłby zamiast "bez komentarza" w wywiadach powiedzieć to, co rzekomo jest prawdą. - Westchnęłam i poczułam, że po policzku spływa mi słona ciecz. Zaraz znowu wpadnę w chorą histerię, która powtarza się cyklicznie odkąd zostawiłam blondyna przed domem. Tak cierpieć przez takiego idiotę... 

Z perspektywy Niall'a 

Idiota, idiota, idiota, idiota, idiota, idiota. 
Jestem skończonym imbecylem. Mogłem to ująć inaczej, albo chociaż przekonać Zoey, żeby wysłuchała moich wyjaśnień. 
Znam tą dziewczynę dwa dni, a ona już zdążyła zakręcić mi w głowie. Zbliżył nas do siebie ten przykry incydent z kolejnym durniem jakiego zna, Max'em. Wtedy myślałem, że gorszego faceta od niego nie ma. Teraz zmieniłem zdanie. 
Przebiłem go w tym dziesięć razy. 

Ponad dwa lata jestem singlem. Singlem, który od zawsze pragnął spotkać dziewczynę, która jest inna niż reszta. Dziewczynę, która zawładnie jego sercem i umysłem.
A kiedy na horyzoncie pojawiła się bądź co bądź, idealna kandydatka spierdoliłem sprawę po całości. Gratulacje Horan, naprawdę. 
- Niall, błagam Cię. Zrób coś. - Usłyszałem za sobą smutny głos przyjaciela. Odwróciłem się i spojrzałem na niego tępo. Czy on naprawdę myśli, że to wszystko jest takie proste?
- Liam, a co ja mogę?! Dzwoniłem, pisałem, byłem tam. Próbowałem już wszystkiego. Ona nie chce mnie znać. Myśli, że była "na dwa dni". - Nie panowałem już nad emocjami, zawsze tak jest kiedy coś mnie przytłacza. Wybucham.
- Czy Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz? - Spytał całkowicie spokojnie. Usiadł w fotelu obok mojego biurka, przy którym ślęczałem od rana. 
- Zawsze sądziłem, że gram. Ale teraz zmieniłem zdanie i oficjalnie mówię: Jestem głupi. - Stwierdziłem sarkastycznie i posłałem brunetowi lodowate spojrzenie. 
- To, że będziesz pisać do niej nie załatwi sprawy. Ty musisz jej pokazać, że się nie wstydzisz tego, że Ci się podoba. Bo Ci się podoba, nie ukryjesz tego. Nie przede mną. Wczoraj mieliśmy wywiad, powiedziałeś, że nie będziesz tej sprawy komentował. Jeśli ona to widziała, to myślisz, że się ucieszyła? Bo ja jestem pewien, że nie. 
Słuchałem tego kazania patrząc w ekran monitora. Akurat byłem na twitterze. Twitter, hm... Wiem! 
- Liam, jesteś genialny! 
- Wiem. - Udałem, że tego nie słyszę.
- Jaki ja byłem głupi, Boże!
- Nadal jesteś. - W tym momencie zignorowanie jego słów było już trudniejsze.
- Przecież ona tak jakby sama mi poradziła co muszę zrobić! - Krzyknąłem z ogromnym entuzjazmem. Pospiesznie kliknąłem w okienko, które umożliwia dodanie tweeta. Przyjaciel patrzył na to co robię zaskoczony i dopiero po chwili zrozumiał, co mam na myśli.
- No tak, rzeczywiście mówiła! Mam tylko nadzieję, że to coś pomoże. Co napiszesz? 
- Prawdę. 

W tym samym czasie...
Z perspektywy Zoey

[...]
- I w ogóle to czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego, jak Twój kuzyn niesamowicie całuje? - Pisnęła rozanielona, a ja zaśmiałam się cicho. Namówiłam Nicole, aby poopowiadała mi jak jej idzie z Liam'em. To sprawiło, że choć na chwilę oderwałam się od mojego problemu.
- To moja rodzina wariatko, niezbyt mnie takie rzeczy interesują. - Odpowiedziałam na jej pytanie, a ta zaczerwieniła się nieznacznie. Lubię, gdy to robi. Wygląda uroczo.
- Myślałam, że zemdleję. On tak mnie przyparł do tej siatki, tak wiesz.. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. 
- Jesteście parą? - Spytałam i upiłam łyk napoju, który zrobiła mi rano mama. Kiedy poczułam go w buzi od razu się skrzywiłam. Ble.
- Co? Niee...
- Jak to nie? Dlaczego? - Zdziwiona zakrztusiłam się tym ohydnym czymś. Nie wiem co ich powstrzymuje.
- No bo.. To więcej razy nie miało miejsca. Więcej mnie nie pocałował. - Kiedy to powiedziała mina od razu jej zrzedła. Pospiesznie przysunęłam się do niej, żeby mogła się przytulić. Kiedy jest smutna to potrzebuje bliskości. Zresztą jak ja, z tą różnicą, że ja się rzadko do tego przyznaję.
- Nie pomyślałaś głuptasie, że teraz Twój ruch? Pierwsza z nim pogadaj, albo od razu przejdź do sedna. - Puściłam jej perskie oko i po chwili już obie śmiałyśmy się w najlepsze. Jakie to miłe uczucie, myśleć tylko o takich prostych rzeczach. 
- Dobra Zo, wiesz, że jestem uzależniona od tt. Daj komputer. - Spod poduszki wyjęłam laptopa i podałam go przyjaciółce. Ta od razu zalogowała się i zaczęła czytać tweety różnych ludzi, których obserwuje. Ponieważ wiedziałam, że wpadła w trans i tak szybko nie wróci do rzeczywistości postanowiłam znaleźć sobie na ten czas jakieś zajęcie. Już chciałam wstać, kiedy ta się odezwała.
- O ja pierniczę Zoey! Przeczytaj to!

___________

Jeszcze raz przepraszam za to, że obiecałam i nie dotrzymałam słowa. 
Powiem Wam, wreszcie moje wypociny mi się podobają! Sama się sobie dziwię. 
Widać mój depresyjny nastrój sprawił, że umiałam wczuć się w Zoey i dobrze napisać ten rozdział. ;) 

PAMIĘTAJ: Czytasz= komentujesz!

Przepraszam.


Możecie mnie zabić. Wiem, nie dodałam rozdziału, wiem. 
Nie mam wpływu na to, że zima z mojego miasta nie chce odejść. Wczoraj napadało tyle śniegu, że zerwało linie i chyba w całej miejscowości nie było prądu. Co za tym idzie, Internetu też. 
Chciałam nexta napisać na kartce, ale było to ciężkie przy jednej głupiej świeczce jaką miałam w pokoju. Mam nadzieje, że mi wybaczycie, w końcu nic nie poradzę na walone śnieżyce. Dzisiaj (o ile sytuacja się nie powtórzy) opublikuję rozdział.