niedziela, 29 grudnia 2013

COME BACK! Rozdział XXIII

Z perspektywy Zoey



Rodzina Niall'a wyruszyła do Brighton, a my zostaliśmy sami w tym ogromnym domu. Robiło się już późno. 

- Zaraz przyjdę. - Powiedziałam, na co blondyn pokiwał głową. Ruszyłam w stronę jednej z łazienek. Stwierdziłam, że nie mogę tu siedzieć nie wiadomo ile, musiałam doprowadzić się do porządku i wracać do domu. Przemyłam twarz wodą i poszperałam w szafkach. O dziwo w tej łazience udało mi się znaleźć podkład i tusz do rzęs - domyśliłam się, że to własność którejś z dziewczyn. Pozwoliłam sobie skorzystać, liczyłam, że nikt nie będzie na mnie zły. 
Kiedy wyszłam z pomieszczenia pokierowałam się od razu do salonu, myślałam, że to tam właśnie znajdę Niall'a. 
- Ja się już powoli będę... Niall? - Mogłam sobie gadać dalej, do samej siebie. Rozejrzałam się dokładniej po ogromnym pokoju, ale blondyna tu nie było. W kuchni również go nie zastałam. 
- Pewnie jest na górze. - Mruknęłam i wbiegłam po schodach. Po cichu poszłam w stronę pokoju Irlandczyka. Stanęłam pod drzwiami i od razu usłyszałam dźwięki wydawane przez gitarę. Uchyliłam delikatnie drzwi i ujrzałam Niall'a siedzącego po turecku na ogromnym łóżku. Obok niego leżał jakiś gruby notatnik, w który chłopak intensywnie się wpatrywał. Nie wiem czemu, ale nie chciałam mu na razie pokazywać, że tu jestem, dlatego w milczeniu czekałam na dalszy rozwój sytuacji. 
Horan nastroił swoją chyba największą miłość - gitarę akustyczną i zaczął przygrywać akordy do jakiejś piosenki, której w ogóle nie znałam. Po chwili zaczął śpiewać, przez co moje nogi zrobiły się jak z waty.

- You and I, 
We don't wanna be like them.
We can make it 'till the end
Nothing can come between, 
You and I, 
Not even the Gods above.
Can seperate the two of us,
No, nothing can come between, 
You and I, oooh You and I... - Stałam jak wryta i wpatrywałam się bez słowa w chłopaka. Jego głos to jedno. Niall tak niesamowicie zinterpretował tekst, przekazywał tyle emocji. Jak prawdziwy wokalista.
- Sam to napisałeś? - Nagle weszłam do pokoju, czym bardzo go wystraszyłam, bowiem aż podskoczył na łóżku. 
- Zo, Ty.. Słyszałaś? - Spytał zaskoczony, na jego twarzy pojawiły się słodkie rumieńce oznaczające zawstydzenie. Z uśmiechem podeszłam bliżej i usiadłam obok niego. 
- Tak. Wspaniały tekst. Jeśli to ty, to gratuluję, naprawdę. - Pogłaskałam go po ramieniu i widziałam, że przeszedł do lekki dreszcz. Spojrzał na mnie tymi swoimi niesamowitymi oczami i odpowiedział.
- Ostatnio coś mnie naszło i tak sobie tworzyłem. To był tylko refren. - Odwzajemnił wreszcie uśmiech, co sprawiło, że moje serce zaczęło bić mocniej. 
- Z pewnością całość jest imponująca. Jutro się z chęcią o tym przekonam, ale dzisiaj muszę się już zbierać. - Automatycznie posmutniał i odłożył gitarę na bok. Wstaliśmy i razem udaliśmy się do hall'u. 
- Odprowadzę cię. - Zaoferował się, a ja od razu pokręciłam głową.
- Daj spokój, nic mi się nie stanie. Po drodze zadzwonię do Nicki, muszę dowiedzieć się jak tam z Liamem. - Uśmiechnęliśmy się oboje na te słowa. 
- No, to do jutra? Przyjdę jak wstanę. Musimy poćwiczyć, bo chcę jak najmniej się skompromitować. - Niall pokiwał twierdząco głową i otworzył mi drzwi.
- Do zobaczenia. - Pocałował mnie o dziwo w policzek. Wyszłam zrezygnowana i skierowałam się w stronę furtki. 
Na co ja liczyłam? Znamy się kilka dni, nie będzie mnie tak swobodnie całował w usta...
Byłam już przy płocie, kiedy usłyszałam za sobą krzyk.
- Zoey, poczekaj. - Irlandczyk podbiegł do mnie z nieśmiałym wyrazem twarzy i stanął naprzeciwko. Dzieliły nas od siebie centymetry. Nagle Niall się pochylił i delikatnie musnął moje usta, wprawiając mnie tym w niesamowitą euforię. A jednak! 
- Dobranoc. - Powiedział kiedy odsunął się ode mnie. Natychmiast wrócił do ciepłego domu.
- Dobranoc. - Wyszeptałam mimo, iż nie mógł mnie usłyszeć. Z bananem na twarzy ruszyłam w stronę własnego lokum. 

Po drodze kilka razy próbowałam dodzwonić się do Nicole, ale nie odbierała. No cóż, uznałam, że nie będę jej dłużej męczyć i dałam sobie spokój. Może Liam ją gdzieś zabrał tak, jak przepowiadałam? Oby!
Byłam już przy furtce od swojego domu, kiedy ktoś niespodziewanie złapał mnie za rękę i przygwoździł do siatki. 
- Co do cholery... Max?! - Krzyknęłam, a ten wściekły zatkał mi usta dłonią. Miałam ochotę dać mu w twarz, ale był zbyt silny. 
- Kręcisz z nim, co? - Warknął i szarpnął mnie za włosy. Próbowałam się wyrwać, ale to było bezsensowne. 
- Puszczaj idioto! 
- Grzeczniej, bo ci tą twarzyczkę obiję. - Wystraszyłam się go nie na żarty. Pomyślałam, że się upił, ale nie było czuć ani grama alkoholu.
- Wiesz, że cię kocham. Wiesz o tym od dawna. Mogliśmy być razem, ale nie - zjawił się jakiś pieprzony blondyn i ty zgłupiałaś na jego punkcie!!! - Darł się, a ja stwierdziłam, że może to i dobrze, ktoś go usłyszy i wezwie policje, albo chociaż przegoni. 
- Posłuchaj mnie uważnie - nigdy bym z tobą nie była, bo jesteś tępy i nie liczysz się z tym, co myślę! Nie kocham cię, pogódź się z tym! - Powiedziałam i odważnie spojrzałam mu w twarz. Nie mogłam pokazać strachu, jaki mnie ogarnął.
- Będziesz ze mną, albo z nikim. Zapamiętaj to sobie. - Mruknął i uciekł. Najzwyczajniej w świecie uciekł. A ja nie wiedziałam, co o tym wszystkim do cholery myśleć...


______

Witam po dłuuuuuuuuugiej przerwie.
Nie sądziłam, że tu wrócę. Ale postanowiłam, że skończę to opowiadanie nawet jeśli nikt go już tu nie będzie czytał.
Rozdziały będą rzadko i nie będą powalać długością (jak ten zresztą), ponieważ nie mam czasu. Ale co jakiś czas będę coś dodawać. :) 

niedziela, 14 lipca 2013

:C

Nie sądziłam, że kiedyś to napiszę...
Jest mi naprawdę przykro. Cholernie przykro...
Ale nie dam rady dłużej prowadzić tej historii... 

Wiem, nawaliłam. Miałam doprowadzić tego bloga do końca. Ale nie potrafię. 
Możecie mi nie wierzyć, ale od tygodnia próbowałam napisać rozdział. Nie skleciłam dobrze nawet jednego zdania.

Nie będę mówić, jak miała zakończyć się historia Zoey i Niall'a oraz Nicki i Liam'a - chciałabym ją kiedyś dokończyć. Na chwilę obecną nie jest to jednak możliwe. Może za miesiąc, pół roku... Nie umiem powiedzieć kiedy. Ale będę chciała to zrobić. 

Z całego serca dziękuję wszystkim osobom, które były ze mną przez ten długi czas. Jesteście kochane, komentowałyście praktycznie każdy rozdział. Nawet nie wiecie ile to dawało mi siły i uśmiechu. Żałuję, że nie poznałam Was jakoś bliżej. :<

Pewnie zaraz niektórzy napiszą, że to wszystko wina mojego drugiego bloga - otóż nie. To jest zupełnie inna sprawa. 

Pewnie nie wiecie, ale ten blog założony został bardzo spontanicznie. Z nudów. Nie przemyślałam tak naprawdę niczego kiedy go tworzyłam. Teraz to wszystko wyszło. 

JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM + DZIĘKUJĘ! <3 




czwartek, 23 maja 2013

Rozdział XXII

Z perspektywy Zoey



- Eeee, dzień dobry. - Powiedziałam i poczułam, że moje policzki stają się gorące. Cała trójka mierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, a ja stałam i uśmiechałam się jak głupia. Żeby tylko nie wezwali ludzi ze szpitala psychiatrycznego! 
A wszystkiego możemy się spodziewać... Wyglądamy jakbyśmy przeszli przez huragan, a nie siedzieli w domu. 
- No hej, jestem Greg. Miło mi Cię poznać. - Odetchnęłam z ulgą, kiedy się odezwał. Może choć on nie pomyślał o mnie od razu jak o ostatniej wariatce. Chciałam uścisnąć jego dłoń, ale moja była cała w spray'u i mące. Widząc to od razu schowałam ją do kieszeni i tak już upaćkanych spodni. Boże, co za wstyd...
- Hm, nam również jest miło. - Mruknęła zdaje się Maura i spojrzała na Niall'a sceptycznie. 
- Dziecko drogie, jak ty wyglądasz?! - Krzyknęła i zaczęła go otrzepywać. Ten stękał, jęczał, prosił by przestała, w końcu "nie jest małym chłopcem". 
- Nie wierć się! - Fuknął jego ojciec, przez co blondas od razu się uspokoił. Totalnie nie wiedziałam, co zrobić. 
- Może pójdziemy do salonu? Nie będziemy chyba tak stać w przedpokoju. - Powiedziałam nieśmiało i ruszyłam niepewnym krokiem  w stronę największego pomieszczenia w tym domu. Wytrzeszczyłam oczy widząc umorusane meble i podłogę. Wszystko, dosłownie wszystko było brudne! Że też zachciało nam się wygłupów akurat teraz! 
- Wiecie co? Zaprowadzę Was na taras, tam jest czysto. Wrócę i my się z Zo ogarniemy. - Wtrącił się Niall i wyprowadził rodzinę na ogród. Odetchnęłam z ulgą  i pobiegłam na górę do łazienki. Zamknęłam się w niej i od razu podeszłam do lustra. Wyglądałam jak nie powiem kto. Zrzuciłam z siebie koszulkę i spodnie, opłukałam twarz i rozczesałam włosy, których pasma ułożone były w 4 strony świata. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam nic na przebranie. Złapałam pierwszy lepszy ręcznik i owinęłam się nim najszczelniej, jak tylko mogłam. Niepewnie wyszłam na korytarz i podreptałam do pokoju blondyna. 
- Aaaaa! Niech to szlag Niall! Odwróć się! - Wrzasnęłam widząc chłopaka, który zaskoczony (oczywiście pozytywnie) wpatrywał się w moje półnagie ciało. 
- Powiedziałam odwróć się! - Zaśmiał się i wyciągnął z szafy biały t-shirt z nadrukiem, który rzucił w moją stronę. Zawstydzona złapałam go i przez to prawie spadł mi ręcznik. Grrr! 
- Ładnie wyglądasz kiedy się złościsz. - Powiedział i uśmiechnął się szeroko. Ja natomiast już wrzałam z wściekłości. 
- Nie mam do Ciebie siły. - Mruknęłam i wywróciłam oczami. Wyszłam z jego pokoju i znowu krzyknęłam. Stał bowiem przede mną Greg. Ten również wyszczerzył się jak głupi i zmierzył mnie wzrokiem. 
- No no no, wygoniliście nas na taras, a sami to nie powiem co robicie! - Palnął, a ja miałam ochotę uderzyć go w ten pusty łeb. W sumie to nie wiem co mnie powstrzymało.
- Zamknij się, chociaż Ty. - Odparłam i pobiegłam w stronę łazienki kurczowo zaciskając ręcznik. Żeby tylko nie spadł, żeby tylko nie spadł! 



Z perspektywy Nicole


W ciągu całego lotu do Glasgow chłopcy naśmiewali się ze mnie i z Liam'a. Nie potrafili zrozumieć dlaczego się nie spotykamy jak normalni ludzie, dlaczego nie jesteśmy parą. Widać każdy już wie, że zależy nam na sobie. Szkoda tylko, że Payne jest taki nierozgarnięty. 
- Nicki, może wyjdziemy na miasto, co? Nie będziemy chyba tak siedzieć w hotelu. Możemy iść na spacer, a potem do jakiegoś klubu, pasuje Ci? - Zdziwiona odwróciłam się w stronę Liam'a, który opierał się o framugę drzwi w moim pokoju. Widziałam, że był spięty, ale o dziwo wszystko co chciał powiedzieć przeszło mu przez gardło. Uśmiechnęłam się promiennie i pokiwałam głową na znak, że jestem jak najbardziej za. 
- To za kwadrans widzimy się przy windzie. - Dodał i zniknął. Kiedy tylko drzwi się zamknęły zaczęłam piszczeć jak mała dziewczynka, która właśnie dostała zabawkę. Idziemy na randkę, wreszcie! 
Ale Boże, w co ja się ubiorę?! Podbiegłam do walizki i zaczęłam wyrzucać z niej po kolei ciuchy. W końcu wybrałam czarne, dopasowane rurki, szarą bluzkę na krzyżowane z tyłu ramiączka i wysokie szpilki. Pospiesznie założyłam ten zestaw i żeby było ciekawiej, dodałam do niego bransoletki oraz małą torebkę. W łazience podkręciłam włosy i delikatnie się umalowałam. Po 10 minutach byłam gotowa. 
- No Smith, dziś zdobędziesz serce Payne'a. - Powiedziałam ostatni raz przeglądając się w lustrze i wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po korytarzu w poszukiwaniu windy. 
- Nicole, tu jestem! - Usłyszałam za sobą. Chłopak podbiegł bliżej i wyszczerzył się od ucha do ucha. 
- Ślicznie wyglądasz. To jak, lecimy? 
- Jasne. - Wziął mnie za rękę, przez co się zarumieniłam. Zjechaliśmy na parter i ruszyliśmy na podbój miasta. 
- Byłaś tu kiedykolwiek? - Spytał nagle, przez co wyrwał mnie z zamyślenia. 
- Nie, i żałuję. Glasgow jest naprawdę fajne. - Tylko na tyle było mnie stać. Odniosłam wrażenie, że to ja dzisiaj mam tremę, a Liam jest w miarę wyluzowany. Dlatego bardzo ucieszyłam się widząc klub, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. 
- Chodź. - Pociągnęłam go w tamtym kierunku. Podreptaliśmy tam i już po kilku minutach delektowaliśmy się pierwszymi drinkami. Alkohol prawie od razu zabrał mój stres. Na szczęście.
- Ooo idziemy tańczyć, jest moja piosenka! - Wykrzyknęłam, kiedy z DJ zapodał kawałek pt. "More than friends". Liam skrzywił się nieznacznie i pokręcił przecząco głową. 
- Dupek. - Skwitowałam i zła pokazałam mu język. Wstałam z krzesła barowego i poszłam na parkiet, na którym wirowało już mnóstwo ludzi. Dałam porwać się muzyce i nie zważałam na to, że ktoś może mnie obserwować. Po chwili doszedł do mnie całkiem przystojny brunet i się dołączył. Kątem oka widziałam, że Payne na nas patrzy, dlatego zaczęłam "flirtować" z nieznajomym. Już po jakiejś minucie Liam podbiegł do mnie i spławił chłopaka. Uśmiechnęłam się szeroko i objęłam go rękoma wokół szyi. 
- A już myślałam, że to nie podziała. - Mruknęłam z uśmiechem.
- Zrobiłaś to specjalnie?! - Krzyknął zdezorientowany, przez co wybuchnęłam śmiechem. 
- Oj nie gniewaj się. - Odparłam i zabrałam ręce. Mimo to odległość między nami była cholernie niewielka. Muzyka i procenty, które miałam we krwi sprawiły, że stałam się nagle bardzo odważna.
- Ooo tonight, tonight we should be more than friends! - Zaśpiewałam wraz z wokalistką i zachłannie wpiłam się w usta chłopaka. Z początku był w szoku, po chwili jednak odwzajemnił pieszczotę. 



Z perspektywy Zoey


Zamknęłam się na klucz w łazience i nasłuchiwałam rozmowy dwóch braci. Na zmianę komentowali to, jak wyglądam w samym ręczniku. Niech ja tylko stąd wyjdę!
- Widać, że rodzina. - Mruknęłam sama do siebie i zsunęłam z siebie to, co przed chwilą wywołało taką sensację. Pospiesznie założyłam t-shirt, który dał mi Niall i zaczęłam szukać w koszu na ciuchy jakichś dresów. Nie zeszło mi się długo, bowiem prawie od razu natrafiłam na dość małe szare spodnie rozszerzane w biodrach. W sam raz. 
Niestety nie znalazłam żadnych damskich kosmetyków, przez co zmuszona byłam postawić na naturalny wygląd. Widząc swoje odbicie w lustrze uśmiechnęłam się słabo i wyszłam z pomieszczenia. 
- Ja nie wiem jak na ten ubiór zareagują rodzice. Gołym okiem widać, że to ciuchy Niall'a! Jeszcze sobie co pomyślą! - Wywróciłam oczami słysząc kolejny komentarz Greg'a i pomaszerowałam na dół. Ktoś musi ten rozgardiasz posprzątać. 
- Zo, pomogę Ci. - Zaoferował się blondas, ale ja kategorycznie mu zabroniłam. Horan i sprzątanie? To nie jest dobre połączenie.
- Idź do mamy i taty, porozmawiaj z nimi. Tyle Cię nie widzieli. - Zdążyłam jeszcze zauważyć, że on również doprowadził się już do porządku. Po chwili go nie było. Greg poleciał za nim jak cień. 
Ogarnęłam wszystko najszybciej jak się dało, ale i tak zajęło to aż pół godziny. Niepewnie poszłam na taras do Irlandczyków.
- Hm, zapraszam do środka. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. O dziwo rodzice Niall'a to odwzajemnili. Myślałam, że nie pałają do mnie większą sympatią- a tu proszę, takie zaskoczenie. A może to blondas im coś nagadał? Całkiem możliwe. 
[...]
Z Horan'ami przesiedzieliśmy cały wieczór. Okazało się, że są równie sympatyczni i życzliwi jak ich syn, co bardzo mnie ucieszyło. Może nawet zapomnieli już o naszym wcześniejszym incydencie...
- No dzieciaki, my się będziemy zbierać. - Mruknęła ze smutkiem Maura, przez co bardzo się zdziwiłam.
- Nie zostaniecie na noc? - Spytałam, a oni pokręcili przecząco głowami. Dziwne, mieli tu być kilka dni.
- Musimy jeszcze jechać do Brighton i tam załatwić parę spraw. Nie będziemy Wam siedzieć na głowie, poradzimy sobie. - Wstali i kolejno wyściskali się z Niall'em. Widziałam łzy w jego oczach. Momentalnie i mi zrobiło się smutno. Pewnie zobaczy ich dopiero za kilka miesięcy...
- Miło było Cię poznać Zoey. Dbaj o mojego synka. - Powiedziała cicho kobieta i ucałowała mnie w policzek. Uśmiechnęłam się w jej stronę i podeszłam do Greg'a. 
- No, to następnym razem widzimy się na weselu? - Zagadnął wesoło, a ja miałam ochotę popukać się w głowę.
- A i owszem, na Twoim. - Odparł za mnie blondyn, byłam mu za to naprawdę wdzięczna. Odprowadziliśmy ich do drzwi i po chwili znowu byliśmy w tym wielkim domu sami. Niall wciąż był zasmucony. I taki nieobecny.
- Hej, rozchmurz się. Będziesz miał trochę wolnego to do nich polecisz. - Przytuliłam go mocno, co od razu odwzajemnił. Schował twarz w moje ciemne włosy i westchnął ciężko.
- A będziesz mi towarzyszyć? - Spytał cicho.
- Pewnie, głuptasie. Ale masz się rozweselić. - Nakazałam niby surowym tonem. Chłopak zachichotał, dzięki czemu na jego bladej twarzy znowu wykwitł uśmiech. 


________

Powiem tyle, moi drodzy.
To przedostatni rozdział sielanki. ;> Hyhyhy, nareszcie zacznie się coś dziać! Nie umiem opisywać sielanki.
15 komentarzy - next. 
Pozdrawiam <3 + pamiętajcie o nowym blogu! 
love-death-who-win.blogspot.com

niedziela, 19 maja 2013

NOWY BLOG!

Witajcie! ;) 
Wspominałam Wam już, że chciałabym zacząć pisać nową historię. Ogarnęłam się i założyłam kolejnego bloga. Wiem, miałam to zrobić później, ale mam strasznie dużo pomysłów, nie mogłam czekać. 
Liczę, że zaobserwujecie i będziecie komentować! 
Pozdrawiam :P 

sobota, 11 maja 2013

Rozdział XXI

Następny dzień


Z perspektywy Zoey

- Weź jeszcze to. - Powiedziałam i podałam Nicole brzoskwiniową sukienkę. Ta popatrzyła na mnie zdziwiona, ale wyciągnęła rękę po miękki materiał, który znajdował się obecnie w mojej prawej dłoni.
- Po kiego mi sukienka? - Spytała i złożyła strój w malutką kostkę i schowała starannie do walizki, która była już zapełniona po brzegi. 
- Jak to po kiego? Na randkę! Przecież to oczywiste, że Liam Cię gdzieś wyciągnie. - Odparłam i poruszyłam znacząco brwiami. Twarz Nicki momentalnie zmieniła kolor na czerwony. Roześmiałam się na ten widok i poklepałam ją po ramieniu. 
- Mówiłam Ci. Przyjedziecie tu jako para. - Byłam tego praktycznie pewna. Mój kuzyn nie bez powodu poprosił managera o pozwolenie zabrania tam Nicole. Założę się, że ma jakiś plan. Dlatego też sukienka jest wręcz konieczna. Nicks musi powalić go na kolana, a w tym stroju jest to gwarantowane. Już ja za to ręczę. 
- Ehh, chciałabym. Ale wiesz jaki on jest.. - Zaczęła marudzić, przez co poirytowana wywróciłam oczami. Nie lubię jak ktoś tak gada.
- Nicole! Jeśli Ci na nim zależy to sama też coś w końcu zrób! Jak będzie się wstydził to Ty zaproponuj jakieś kino, albo spacer. Korona Ci z głowy nie spadnie. 
- Yhym, a Ty się bierz lepiej za Niall'a. Zachowujecie się jak para, a tak naprawdę to nią nie jesteście. Ja postaram się zbliżyć do Liam'a, a Tobie życzę powodzenia na spotkaniu z rodziną blondasa. - Powiedziała i pokazała mi język. Jęknęłam na samo wspomnienie przyjazdu Horan'ów. Bałam się, że mnie nie polubią, że się zbłaźnię. 
- Nie stękaj mała, tylko pomóż mi zasunąć tą walizkę. Powinnyśmy być już u chłopaków! - Wykrzyknęła i dała mi kuksańca w bok. Westchnęłam tylko cicho i zabrałam się za zapinanie bagażu. Przecież ta niemota sama sobie nie da rady. 

[...]

- No nareszcie! Chcecie żeby Paul urwał nam głowy! A co jak co, ale tego mu nie dam! Za bardzo kocham moje włosy! - Wykrzykiwał poddenerwowany Zayn, na co wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy, nie licząc głównego zainteresowanego. On zamiast tego wyciągnął z kieszeni malutkie lustereczko i zaczął się w nim przeglądać. Widząc to zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego z miną WTF. 
- On tak już ma. Kwestia przyzwyczajenia. - Usłyszałam szept skierowany prosto do mojego ucha i przez to wystraszona podskoczyłam. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Niall'a. Kamień spadł mi z serca, ale obudziła się też we mnie natura zabójcy. Cholernie mnie nastraszył!
- Chcesz żebym dostała zawału? - Wykrztusiłam i zmroziłam go wzrokiem. Widząc jego skruszoną minkę moja złość od razu wyparowała gdzieś w przestrzeń. Wyglądał tak słodko... Boże, co ja gadam?! Już kompletnie mi odbiło. 
- No Niall, nagrabiłeś sobie. Ładnie przeproś, bo Zo znowu się na Ciebie wkurzy! - Powiedział Harry przez co wywołał kolejną falę śmiechu. Podeszłam do niego i potargałam mu bujną czuprynę, przez co się zdenerwował. Następny zakochany we włosach. 
- Weźcie już jeździe, dobra? - Wtrącił blondyn, a ja pokiwałam głową na znak, że się z nim zgadzam. 
- Ja wiem, że chcecie mieć chatę na wyłączność, ale spokojnie. Kilka minut Was nie zbawi, gołąbeczki. - Dodał Louis, uśmiechając się przy tym kpiąco. I znowu ten śmiech. Dlaczego nie pobrechtają się z Nicole i Liam'a, co? 
- Ty się lepiej nie odzywaj, Tommo. Elką się zajmij. - Odpowiedział mu Niall. Widać też nie był zadowolony z tego, że jesteśmy rozrywką dla całej paczki. 
- Pamiętaj Niall gówniarzu, że jestem starszy! Mogę sobie z Ciebie żartować ile wlezie! 
- Ja Ci dam gówniarza!!! - Wrzasnął Horan i szturchnął go w ramię. Ten zachichotał i lekko mu oddał. Najstarszy, a zachowuje się gorzej niż przedszkolak. 
- Dobra dzikusy, pakujcie się do auta. - Przekrzyczał wszystkich Liam i popchnął chłopaków w stronę ogromnego samochodu. Nicole ostatni raz rzuciła mi się na szyję i ucałowała w policzek. Miałam wrażenie, że strasznie się tym wyjazdem denerwuje.
- Spokojnie. - Wyszeptałam. - Wierzę w Ciebie, w Was. Będzie dobrze! - Uśmiechnęłam się szeroko i popchnęłam przyjaciółkę w stronę kuzyna. Razem weszli do auta i po chwili pod domem zostaliśmy już tylko ja i Niall. 
- To co, chodźmy do środka. - Blondyn pociągnął mnie za rękę i zaczął się chwalić. - Chcę się popisać trochę przed rodzicami i bratem, dlatego piekę.. O w mordę! Cholera jasna! - Krzyknął i puścił się biegiem do domu. Totalnie zdezorientowana pobiegłam za nim. 

Weszłam do środka i usłyszałam wrzask. Momentalnie poleciałam w kierunku, z którego się wydobywał. Trafiłam do kuchni, w której stał przerażony Niall ze spalonym ciastem w rękach. A raczej, z pozostałościami po cieście.. Spojrzałam w stronę piekarnika, z którego wydobywał się ciemny dym. Dopiero po kilku sekundach poczułam okropny smród spalenizny. 
- Moje ciasto! - Wyjęczał zrozpaczony, a ja nadal nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Przecież ten idiota mógł spalić całą tą willę! Zniszczyć swój dom! A raczej całego One Direction!
Ale jego mina była wręcz rozbrajająca. Nie mogłam się powstrzymać i po prostu wybuchnęłam śmiechem. Nie umiałam się uspokoić, przez co blondyn wpatrywał się we mnie jakbym była chora umysłowo. 
- Z czego się śmiejesz?! To miało być ciasto dla mojej rodziny! Miałem im pokazać jak sobie radzę! - Powiedział ewidentnie oburzony moich zachowaniem. Jego słowa mi nie pomogły, a wręcz przeciwnie- jeszcze bardziej rozśmieszyły. 
- Nooo, to rzeczywiście będziesz miał im co pokazać. - Wydukałam i znowu zaczęłam się śmiać. To było silniejsze ode mnie. Przestałam w momencie, kiedy blondyn rzucił w moją bluzkę te spalone szczątki jego "dzieła". Stanęłam jak wryta i milcząc patrzyłam na jego twarz, na której pojawiały się sprzeczne emocje. Radość, strach, euforia, śmiech, rozpacz. Ewidentnie teraz to on był rozbawiony, ale chyba docierało do niego, że jego żywot zaraz się zakończy. 
- Nie żyjesz, Horan! - Do jednej ręki wzięłam karton mleka, a do drugiej mąkę. Wściekła ruszyłam w jego stronę, ale zemsta mi nie wyszła, bowiem ten pobiegł do salonu. Niewiele myśląc spróbowałam go dogonić. Lataliśmy po całym parterze, a wszędzie było pełno białego proszku. To przez moje nieudolne próby rzucenia mąką w blondasa. 
- Niaaaaall! Kanapka tam leży! Mogę ją zjeść?! - Spytałam, przez co chłopak od razu odwrócił głowę w moją stronę. Uśmiechnęłam się złośliwie i tym razem wycelowałam proszkiem prosto w jego rumianą twarz. Słysząc jęki wydobywające się z ust Niall'a zachichotałam i wylałam mleko na blond włosy, które akurat były idealnie ułożone. No, teraz jesteśmy kwita. 
- Zoey.. - Warknął cicho, a ja z kpiną na niego spojrzałam. Nie był ani trochę straszny. 
- Tak, Niall? - Spytałam i przybrałam minę niewiniątka. Chłopak rzucił się na mnie, przez co wylądowaliśmy na podłodze. Od razu zaczął mnie łaskotać, przez co dostałam niepohamowanego ataku śmiechu. Mimo, że tak naprawdę wrzało we mnie z wściekłości. 
- Hohohohohoran! Przeeeestań! - Prosiłam, błagałam- był nieugięty. Tak się bawimy? Okej, sam tego chciał. 
Złapałam za spray do butów, który stał przy nas na podłodze. Popsikałam nim jasne włosy, które były w mące i mleku. Chłopak przeklął i wyrwał mi preparat z ręki. Jednak było już za późno, to co miał teraz na włosach sprawiło, że stały się one tłustymi strąkami, które ułożone były w 4 strony świata. Widząc to uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Ehm.. Witajcie, dzieci. - Oboje podskoczyliśmy jak oparzeni i spojrzeliśmy w stronę drzwi wejściowych. Ujrzałam niską blondynkę w średnim wieku, bruneta lekko od niej starszego i młodego chłopaka o włosach podobnych to tamtego mężczyzny. Usłyszałam, że Niall wziął bardzo głęboki oddech. Pospiesznie wstaliśmy i podeszliśmy do tej trójki. Wolałam nie myśleć o tym, jak wyglądam. Bo o tym, że mój towarzysz jest w tej chwili jednym wielkim nieszczęściem wiedziałam. 
- Mamo, tato, Greg.. To Zoey. Zoey, to moja rodzina. - Bąknął chłopak, momentalnie się rumieniąc. Nie ma co, fajnie rozpoczęłam znajomość z jego najbliższymi. 

________

Uważam, że ten rozdział jest do dupy. Naprawdę. Miało być śmiesznie, wyszło okropnie. Są powtórzenia, ale nie mam siły ich poprawiać. Przepraszam. Nie zdziwię się jak nie skomentujecie :/ 

Ogólnie to chciałabym Wam powiedzieć, że mam pomysł na kolejne opowiadanie. Nie wiem kiedy je zacznę, ale obiecuję już teraz, że będzie ono lepsze niż to, bardziej dopracowane. Tym razem jako głównego bohatera wybrałam sobie Harry'ego. Postanowiłam, że dam wątek fantastyczny, ale nie bójcie się- nie będzie wampirów, wilkołaków etc. 
Co Wy na to? Czytalibyście moje drugie opowiadanie? :>

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział XX

Z perspektywy Zoey 


Czuliście się kiedyś jak w niebie? Jeśli tak, to pewnie znowu mnie zrozumiecie. 

Nie odrywając swoich ust od blondyna wzięłam jego gitarę i ciamajdowato oparłam ją o keyboard. Niall widząc, że pozbyliśmy się największej przeszkody zrobił malutki krok w przód tak, że stykaliśmy się sylwetkami. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Chłopak jedną ręką gładził mój ciepły policzek, a drugą umiejscowił sobie na biodrach. Ja natomiast mocno obejmowałam jego szyję, co chwilę bawiąc się miękkimi blond  włosami, które tak jak kilka dni temu były niesamowicie miękkie. 
- Miałeś mnie uczyć śpiewać, a nie całować. - Wyszeptałam i delikatnie przygryzłam jego dolną wargę. Niall tylko się zaśmiał i z powrotem wpił się w moje usta. Nie powiem, żebym była zła. 
Żadne z nas nie chciało przestać. Jednak powoli kończył się tlen, a bez niego raczej trudno cokolwiek zrobić. Niechętnie się od siebie odsunęliśmy. 
- Jesteś niesamowita. Znam Cię kilka dni, a już zdążyłem oszaleć. - Powiedział patrząc mi przy tym prosto w oczy. Jestem prawie pewna, że w tym momencie spaliłam tzw. buraka. Zaskoczył mnie, nie powiem, że nie. Oczywiście pozytywnie. Myślałam, że tylko mi odbiło. 
Nigdy nie byłam osobą, która po kilku dniach jest pewna, że czuje coś do drugiej osoby. Owszem, przy pierwszym spotkaniu oceniałam, czy dany chłopak jest przystojny, inteligentny i czy choć trochę mnie pociąga.. Ale takie myśli to nic w porównaniu z już drugim pocałunkiem z blondynem. Każdy kto mnie zna wie, że nigdy nie postępowałam w taki sposób. Zawsze byłam zdania, że dziewczyna, która obściskuje się z praktycznie rzecz biorąc obcym chłopakiem to po prostu zdzira. 
Teraz sama się tak zachowuje... Ale ja po prostu jestem pewna, że w naszym przypadku nie skończy się na krótkim epizodzie. Już w moje urodziny coś "zaiskrzyło". Już wtedy nabrałam do Niall'a zaufania. Co dla mnie nigdy łatwe nie jest. Jestem z natury osobą zamkniętą w sobie, trochę nieufną wobec nieznajomych. 
Myślę, że tym, co mnie do niego tak szybko przekonało jest ta feralna sprawa z Max'em. Inny facet pewnie nawet nie zwróciłby uwagi na to, że mu protestuję.. No właśnie, Max- co z nim? Jak Nicole przyjdzie to muszę z nią koniecznie o nim pogadać. W końcu to rodzeństwo... 
- Ślicznie wyglądasz, kiedy się rumienisz. - A więc miałam rację! Matko, co za kompromitacja. Blondas przyglądał mi się przez chwilę w ciszy, a zaraz potem wybuchł gromkim śmiechem. Naprawdę, bardzo śmieszne jest to, że stoję przed nim prawie, że fioletowa. 
- Ehm, ehm... Nie chciałbym przeszkadzać, ale Nicole przyszła. - Jak oparzeni odwróciliśmy się w stronę w drzwi, w których stał Styles. Wyszczerzony od ucha do ucha opierał się o framugę, przez co zrozumiałam, że  był tu już od jakiegoś czasu. Wolę nie myśleć, ile dokładnie... 
- Eeee, już schodzimy! - Powiedziałam i odsunęłam się o krok od Niall'a. Kątem oka zauważyłam, że zabija swojego przyjaciela wzrokiem i przekazuje mu coś tylko przez ruchy ustami. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale chyba "powiedział" - nie żyjesz Styles. 
- Ja poczekam! Muszę wiedzieć, że dotarliście na dół. Nie będę tu paradował drugi raz żeby Was pospieszać. - Puścił mi perskie oko, a Horan'owi pokazał język. Zdezorientowana i na maksa zawstydzona ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju. Po chwili we trójkę szliśmy już po schodach i w jakieś dwie minuty dotarliśmy do salonu, gdzie siedział Liam oraz Nicole, która była cała w skowronkach. 
- Hej, państwo Horan. - Palnęła i razem z moim kuzynem i lokatym wybuchnęła śmiechem. A ja i Niall, jak te dwie sierotki staliśmy i nie wiedzieliśmy co zrobić. 
- Zo słyszałam, że masz przesłuchanie. Ale zajebiście, masz szczęście! W dodatku o takim trenerze to marzy co druga dziewczyna na świecie. - Poruszyła znacząco brwiami, a ja myślałam, że podbiegnę do niej i zamorduje. 
- A ja słyszałam, że jedziesz z Liam'em do Glasgow. Słodko. - Odgryzłam się, przez co i ona i Payne się zaczerwienili. I dobrze im tak, obojgu! Niall widząc to uśmiechnął się triumfalnie i mimo obecności znajomych objął mnie w talii. Ci już nic nie powiedzieli, całe szczęście. 

Kilka godzin później...

Przesiedziałyśmy z chłopakami strasznie dużo czasu. Do domu zdążyli wrócić Zayn i Lou ze swoimi dziewczynami, a my nadal tam byłyśmy. Ale to dobrze, ponieważ mogłyśmy poznać Pezz i Eleanor. Okazało się, że to naprawdę fajne osoby, z którymi można się dogadać. Aż żal było ich wszystkich zostawiać. 
- Do zobaczenia.
- Może zostaniecie na noc? - Spytał z błyskiem w oczach Harry, przez co sprowadził na siebie gniew Liam'a i Niall'a. Czyżby widzieli w lokersie konkurencję?
Zaśmiałyśmy się cicho i po prostu wyszłyśmy. Przez chwilę maszerowałyśmy w milczeniu, ale w końcu odważyłam się zacząć temat jej brata.
- Nicki, jak tam Max? 
- Wiesz co, źle. Od czasu tej bójki z chłopakami w ogóle się do mnie nie odzywa. Siedzi zamknięty w pokoju i słucha muzyki. Czy Wy się pokłóciliście? W końcu pobił chłopaków..- Odpowiedziała, a ja spuściłam wzrok. Chyba nadszedł ten moment..
- Nicole, posłuchaj. On.. On się do mnie dobierał na tych urodzinach. Gdyby nie Niall- wolę nie myśleć co by się działo. - Poczułam słoną ciesz spływającą wolno po moich policzkach. Dziewczyna stanęła jak wryta i rozdziawiła buzię. 
- Czy on jest nienormalny?! - Wrzasnęła i przytuliła mnie mocno. Dzięki temu się uspokoiłam i mogłyśmy iść dalej. Jeszcze chwilę o tym wszystkim rozmawiałyśmy, ale ja już miałam dość. Najchętniej zapomniałabym o tym chorym incydencie. 
- Dobra, powiedz lepiej jak zareagowałaś na wieść, że Liam zabiera Cię do Glasgow! - Uśmiechnęłam się delikatnie, a Nicki zaczęła żywo opowiadać. Ona już tak ma, wczuwa się.
- Matko tak się cieszę, jeszcze jestem w szoku! Myślisz, że pójdziemy tam na jakąś randkę? - Spytała, a ja widząc jej oczy przepełnione nadzieją odparłam.
- Myślę, że wrócicie do Londynu już jako para. - Na te słowa blondynka zapiszczała ze szczęścia i zaczęła skakać jak głupia. 
- Ale naprawdę?
- Zobaczysz, będzie dobrze! Jutro do Ciebie przyjdę i pomogę się spakować. Sama w życiu tego nie zrobisz. - Oczywiście od razu dostałam kuksańca w bok, przez co zaczęłam chichotać.
- Zobaczysz, szybko pójdzie. Postaram się zostawić Ci trochę czasu na "treningi". - Pokazała mi język, a ja wywróciłam teatralnie oczami. 
- To świetnie... - Urwałam, bo przypomniało mi się coś strasznego. Coś, co ledwo przeszło mi potem przez gardło.
- Nicks, nie wiesz najważniejszego. 
- Co jest? Poprosił Cię o rękę? - Zażartowała, ale mi nie było do śmiechu. Nie w tym momencie.
- Gorzej... Nie zastanawia Cię to czemu nie jedzie z resztą zespołu? - Miałam nadzieję, że sama się domyśli. Ale nie szło jej zbyt dobrze. Niech to diabli.
- No nieszczególnie. Mów.
- Przyjeżdża jego rodzina. Mam ją przy okazji poznać...
- O w mordę! No to powodzenia, Parker! 

___________

Nie podoba mi się to. Nie miałam pomysłu na ten XX rozdział. Właśnie.. już tyle tu z Wami jestem. Nie wierzę, że jeszcze tej historii nie usunęłam :)
Miałam coś dodać wcześniej, ale testy.. Wybaczcie, wiecie, że Was kocham :3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!

AAAA! Zapomniałabym! 
Współprowadzę nowiuśkiego bloga, na którym będę recenzować blogi z opowiadaniami. Wiem, że sporo z Was takowe prowadzi, dlatego jeśli chcielibyście dostać obiektywną opinię, oraz rady dotyczące bloga to zgłaszajcie się! 
KLIKNIJ!



wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział XIX

Z perspektywy Zoey 


Reszta obiadu minęła w dość nieprzyjemnej atmosferze. Byłam zła na Liam'a za to, że ukrył przede mną to co zamierza zrobić. W końcu to chyba ja powinnam zadecydować czy chcę brać udział w jakimś przesłuchaniu. Jeśli chciał mi zrobić niespodziankę, to zdecydowanie mu się to udało. Szkoda, że nie jestem z niej zadowolona...
Nie mogłam już patrzeć na makaron, który leżał na talerzu. W milczeniu odstawiłam swój obiad na blat przy zlewie i poszłam w stronę schodów. Chciałam pobyć chwilę w samotności, dlatego udałam się do sypialni Niall'a. Reszty chłopców tak dobrze nie znałam, dlatego stwierdziłam, że głupio byłoby siedzieć w pokoju któregoś z nich. 
Otworzyłam drzwi i powędrowałam do łóżka. Usiadłam na nim, oparłam się plecami o miękkie poduszki i kolejny raz dzisiejszego dnia rozejrzałam się po tym pomieszczeniu. Niall niesamowicie tu urządził. Gołym okiem widać, że ma wyczucie stylu.

Dlaczego, pytam się dlaczego Liam to zrobił? Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie jestem pewna swojego głosu i tak naprawdę to za wiele nie umiem. To, że udaje mi się trafiać w dźwięki, co jest czystym cudem nie oznacza, że nadaję się na wokalistę. Robię to na tak zwaną pałę i po prostu mi się udaje. Ale na dłużej takie coś się nie będzie sprawdzać.
- Ehm, mogę? - Odwróciłam głowę w stronę drzwi i ujrzałam nikogo innego jak Niall'a. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Liam i naprawdę odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam te niebieskie tęczówki i blond włosy.
- Jasne. To w końcu Twój pokój. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak chyba zauważył, że to wykrzywienie ust było sztuczne. Niepewnym krokiem podszedł do łóżka i wgramolił się na miejsce obok mnie.
- Zo, jak chcesz to sobie pójdę do Harry'ego, albo wrócę do kuchni. Jedno słowo, a mnie już tu nie ma. - Zaczął nawijać, dlatego wywróciłam teatralnie oczami i przysunęłam się do niego. Zdezorientowany uniósł brew do góry.
- Nie chcę żebyś wychodził. - Odparłam cicho i oparłam głowę o jego ramię. Ten uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
Jakie to jest nieprawdopodobne. Poznałam go kilka dni temu. A w ciągu tego czasu tyle się wydarzyło. Tyle razem przeszliśmy. Myślałam, że takie rzeczy się nie zdarzają. Że takich osób jak Niall nie ma.
- O czym tak myślisz? - Podniosłam wzrok i zrozumiałam, że blondyn przez dłuższy czas mi się przyglądał. Poczułam, że moja twarz różowieje z każdą sekundą, jaka mijała.
- Ehm, no ten no.. O tym występie. Liam'a chyba opętało! Nigdy nie sądziłam, że zrobi mi coś takiego! - Powiedziałam i schowałam głowę między kolana. Niall zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie po plecach, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Spokojnie. Naprawdę mogę Ci pomóc. Mamy kilka dni. Jesteś zdolna, to sobie poradzimy. Zobaczysz, że tym szychom oczy wyjdą.
- Nie pocieszaj mnie. Nie możesz mnie uczyć, bo z tego co zrozumiałam to przyjeżdża Twoja rodzina. Pewnie rzadko się z nią widujesz, musisz z nimi trochę pobyć. Lepiej wykorzystasz czas spędzając go z bliskimi niż ze mną i moim "wokalem". - Powiedziałam cicho. Taka była prawda, Liam wiele razy wspominał, że dla niego i całego zespołu najgorszą rzeczą jest rozłąka z rodziną.
- Ale Ty też jesteś mi bliska, Zoey. Chcę Ci pomóc się przygotować i to z własnej, nieprzymuszonej woli. Poza tym, przy okazji poznasz moją familię. Polubicie się! - Uśmiechnął się tak, że na chwilę zapomniałam, że jest coś takiego jak wymiana gazowa. Wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić po całym pokoju. Nie mogłam dłużej usiedzieć w miejscu. 
- Ale mi jest głupio... Twoi bliscy przyjeżdżają raz na ruski rok, a Ty w tym czasie będziesz mnie uczył. Oni nie będą chcieli się ze mną użerać.. - Mruknęłam, czym ewidentnie poirytowałam chłopaka. Również wstał, podszedł do mnie i położył zimne dłonie na moich ramionach. Ponieważ byliśmy praktycznie tego samego wzrostu to musiałam patrzeć mu w oczy. Z początku trochę mnie to peszyło. Ten błękit jest tak hipnotyzujący. Odnosi się wrażenie, że tymi ślepiami Niall zagląda w głąb ludzkiej duszy. To dziwne uczucie.
- Oni są naprawdę w porządku. Dogadacie się i nie będzie nawet mowy o użeraniu. Dlatego błagam Zo, przestań gadać takie głupoty! 
- Ale na pewno nie będę problemem? - Spytałam cicho i uniosłam lekko kąciki ust ku górze. Blondyn pokręcił tylko głową. 
- No dobra.. W takim razie zarezerwuj trochę czasu, profesorze Horan. - Po tych słowach oboje jak na komendę zaczęliśmy się śmiać. Niall podbiegł do ogromnej szafy, z której wyjął gitarę znajdującą się w czarnym etui. Wręczył mi instrument, a sam zasiadł przy biurku i odpalił laptopa. 
- Usiądź, to chwilę zajmie. - Powiedział pisząc przy tym coś w google. 
Zrobiłam jak kazał, klapnęłam w fotelu obok i wbiłam wzrok w ekran monitora. 
- Jakich wokalistów lubisz? 
- Birdy, Florence, Lanę.. - Zaczęłam wymieniać, ale chłopak wciął się w środek mojej wypowiedzi.
- Jeśli ja mam być trenerem to musimy wybrać kogoś, kto ma utwory na gitarę. 
- Eee.. To może Ed Sheeran? - On jako pierwszy przyszedł mi do głowy. Kocham jego piosenki. Ten głos w połączeniu z naprawdę dobrymi tekstami wprawia mnie w niesamowity nastrój. Czasem mam tak, że słucham jego płyty całymi dniami. Takie małe uzależnienie. 
- Lubisz Ed'a? - Jego niebieskie oczy momentalnie rozbłysły. Uśmiechnęłam się delikatnie i pokiwałam twierdząco głową. 
- Ulubiona piosenka?
- Wszystkie są świetne.. Ale najbardziej to chyba "Give me love"
- Idealnie! - Wykrzyknął i pospiesznie wpisał w wyszukiwarkę owy tytuł. Po chwili usłyszałam charakterystyczny hałas pochodzący z drukarki znajdującej się pod biurkiem. Niall podał mi kartkę z tekstem. W sumie niepotrzebnie, znam to na pamięć. 
- To ja polecę po keyboard, przy nim się rozśpiewamy. Zaraz wrócę. - Nie zdążyłam nawet raz zaśpiewać po cichu calutkiego utworu, bowiem chłopak po niecałych dwóch minutach był z powrotem. Rozstawił sprzęt na środku pokoju, podłączył wszystko i przysunął sobie krzesło. Usiadł na nim, a mi ruchem ręki nakazał wstać. Niepewnie podeszłam do niego i stanęłam przed syntezatorem szykując się na najgorsze. 
- Na początek zwykłe "la la la". - Nie było nawet tak źle. Nie sądziłam, że będę w stanie zaśpiewać tyle dźwięków. Może jednak się nie skompromituje. Nie, wróć.. Sama rozśpiewka to nic w porównaniu z piosenką. Na pewno się skompromituję.
- Okej, teraz "ma me mi mo mu". Powtarzaj za mną. - I tak minęło nam ponad pół godziny. Naprawdę szybko zleciało. 
- Świetnie. - Uśmiechnął się promiennie w moją stronę i dodał po chwili. - Teraz przechodzimy do trudniejszych rzeczy. Zanuć tą piosenkę bez akompaniamentu. - Niall rozsiadł się wygodniej, a ja zawstydzona złapałam za papier, na którym widniały słowa GML. Mimo, iż miałam wszystko obcykane wolałam patrzeć w tekst. Inaczej nie dałabym rady tego zaśpiewać. Blondyn by mnie rozpraszał. 
Zaśpiewałam wszystko, a kiedy skończyłam spojrzałam na Niall'a, który tępo patrzył w podłogę. Kiedy zorientował się, że skończyłam uśmiechnął się nieznacznie i wstał. Wziął do ręki gitarę, którą zostawiłam przy fotelu i zaczął grać pierwsze akordy.
- Było dobrze, ale musisz to zinterpretować. Przekazać coś publiczności, w tym przypadku mi. Sam tytuł mówi dużo. Pokaż mi co czujesz, kiedy to śpiewasz. Wiem, że znasz tekst na pamięć. Widziałem jak szedłem z keyboardem, że nucisz bez kartki. Odłóż ją i śpiewając, patrz mi w oczy. Kontakt wzrokowy jest bardzo ważny. Poprzez spojrzenie możesz wiele pokazać. - Westchnęłam cicho i przygryzłam dolną wargę z nerwów. Kontakt wzrokowy podczas takiej piosenki? Czy ja sobie poradzę? 
Nie miałam czasu na przemyślenia, bowiem Niall pokazał, że zaraz wchodzę. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam śpiewać (od 1:10). 


Give me love like her
'Cause lately I've been waking up alone
Paint splattered teardrops on my shirt
Told you I'd let them go
And that I'll fight my corner
Maybe tonight I'll call ya
After my blood turns into alcohol
No I just wanna hold ya

Give a little time to me, or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

My, my, my, my, oh give me love.

Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And It's been a while but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No I just wanna hold ya

Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
My, my, my, my, oh give me love
Give a little time to me, or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

My, my, my, my, oh give me love.
Tak jak kazał, przez cały czas patrzyłam mu prosto w oczy. Było to wręcz bezczelne. Ale jak chciał, to ma. 


M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover

M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover

M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover

M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover .

M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover 
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover 
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover 
Give me love!

My, my, my, my.. 


Kiedy śpiewałam ostatnie słowa Niall zaczął się do mnie zbliżać. Ale ani na moment nie przestawał grać. Tak samo, ani na sekundę nie spuszczałam wzroku z jego błękitnych oczu. Byliśmy jak w jakimś transie. 

Give me love...

Nim się zorientowałam chłopak wziął moją twarz w obie dłonie i zbliżył do swojej. Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Pocałunku, którego chyba nigdy nie zapomnę. 

_______

Macie romantic, cieszcie się ;) 
Dziękuję za wszystkie komentarze, pobiliście rekord. Szkoda tylko, że połowa to anonimy i nie mogę stwierdzić, czy rzeczywiście jest aż tylu czytających. Dlatego.. Jak doczekam się około 20 komentarzy to dodam next.

btw. Co sądzicie o nowym wyglądzie bloga? :D