sobota, 30 marca 2013

Świątecznie.


Witam moich kochanych czytelników! :D 
Ponieważ przed nami święta, chciałabym wszystkim złożyć życzenia. Każdej z Was drogie Directioners życzę, by spełniły się Wasze najskrytsze marzenia, abyście miały odwagę je realizować. Bez niej ani rusz.
Życzę Wam również (w sumie to też i sobie), aby nasze akcje wreszcie przyniosły oczekiwany skutek i żeby nasi kochani chłopcy zawitali do Polski. <3 
Ewentualnie życzyć Wam mogę pieniędzy na bilety lotnicze do Londynu, haha. ;) 
H.G.

Nie ma powalającej ilości komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale to chyba moja wina. Zwaliłam go. Dlatego też pomimo tego najprawdopodobniej jutro pojawi się next. 

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział XIV

Z perspektywy Zoey


Biegliśmy najszybciej jak się dało, ale cholerny paparazzi i tak zdążył zrobić wiele zdjęć. Cali zdyszani wpadliśmy do samochodu i od razu odjechaliśmy z tego ślicznego miejsca. Zauroczyło mnie ono niesamowicie i z pewnością będę o nim jeszcze długo pamiętać. To w końcu tu w ciągu zaledwie kilkunastu minut tak wiele się wydarzyło.
Do teraz czuję przyjemne mrowienie na ustach. Do teraz czuję delikatny zapach męskich perfum, które podczas pocałunku drażniły przyjemnie moje nozdrza. Do teraz czuję...
- Zo, słuchasz mnie? - Momentalnie wróciłam do rzeczywistości i zaszczyciłam blondyna swoim tępym spojrzeniem. Widziałam po oczach, że jest zdenerwowany. Może i jego usta wykrzywione były w szerokim uśmiechu, ale oczy zdradzały wszystko. W końcu to one są zwierciadłem duszy i to one nigdy nie nauczą się kłamać. 
- Przepraszam, zamyśliłam się. Mógłbyś powtórzyć? - Posłałam mu przepraszający uśmiech i oparłam głowę o siedzenie pasażera. 
- Mówiłem o tym, że trzeba koniecznie zadzwonić do Liam'a. Podasz mi moją komórkę? Jest w schowku. 
Pospiesznie podałam mu iPhone'a. Niall mimo tego, że prowadził wykręcił numer mojego kuzyna i przyłożył sobie słuchawkę do ucha. Nawet ja słyszałam warczenie wydobywające się z ust Payne'a. Zdziwiona uniosłam brwi do góry i spojrzałam pytająco na komórkę. Chyba w czymś przeszkodziliśmy.. 
- Liam jest problem, ogromny problem. Dziennikarze nas namierzyli i zrobili mnóstwo zdjęć... w sytuacji, w której nie powinni nas zastać. Musisz nam pomóc, spotkajmy się za 10 minut przy domu Zoey. - I się rozłączył. No tak, pewnie nie dał dojść mu do słowa specjalnie. W sumie, to dobrze zrobił. Inaczej chłopak mógłby nie przyjechać.

Z perspektywy Nicole 

- Ale jak to? - Zadałam jedyne pytanie, jakie w tej chwili nasunęło mi się na myśl. W czasie kiedy czekałam na jakąkolwiek odpowiedź zdążyliśmy dojść do auta. Kiedy maszerowaliśmy byłam cierpliwa, ale teraz nie mogłam już wytrzymać.
- Możesz mi do cholery odpowiedzieć na moje pytanie?! - Krzyknęłam, kiedy zapięłam pasy i otworzyłam lekko okno. Liam zdziwiony spojrzał na mnie, jakby nie wiedział o co mi chodzi.
- Ale jakie pytanie? - Kiedyś go uduszę własnymi rękoma.
- Jakieś 5 minut temu prosiłam o bardziej szczegółowe wyjaśnienie tego, co się stało. - Odpowiedziałam zgrzytając cicho zębami. Chłopak zdezorientowany podrapał się po głowie i rzekł.
- Przepraszam, ale byłem tak zamyślony, że nie słuchałem co mówiłaś. - Uśmiechnął się smutno i przekręcił kluczyk w stacyjce. Wyjechaliśmy z parkingu i zmierzaliśmy w kierunku domu Zoey. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, iż ten idiota nadal nie odpowiedział na moje pytanie.
- Liam do cholery jasnej! - To już nie był krzyk, to był wrzask. Chłopak wystraszony wyhamował natychmiast na środku ruchliwej drogi, przez co za nami rozległ się dźwięk klaksonów.
- Nicole nie rób tego więcej! - Nadal zszokowany odpalił samochód i czym prędzej ruszył. I nawiasem mówiąc, nadal nie udzielił odpowiedzi. Czy on się dzisiaj aby dobrze czuje?
- Ekhem.. - Odchrząknęłam znacząco, chcąc tym zwrócić jakoś jego uwagę. Nic, zero reakcji.
- EKHEM! - Spróbowałam głośniej. Ale nadal cisza. Nie muszę mierzyć sobie ciśnienia by wiedzieć, że jest teraz o wiele wyższe, niż powinno.
- Payne, co się z Tobą dzieje?! - Powiedziałam i trzepnęłam go ręką w głowę. Od razu zareagował.
- Co jest? - No nie wierzę, chyba zamiast do Zo powinniśmy jechać do specjalisty.
- Powiesz mi w końcu co się stało, że Niall'a i Zoey przyłapali paparazzi? I na czym ich przyłapali?
- A to ja Ci nie mówiłem? - Ręce mi w tym momencie opadły. Westchnęłam ciężko chcąc opanować emocje. Tylko spokojnie Nicki, tylko spokojnie. Nie zrobisz mu krzywdy.
- Gdybyś powiedział, to bym Cię nie męczyła. - Starałam się mówić spokojnie, ale marnie mi to wyszło.
- Przepraszam, jak o czymś intensywnie myślę to wyłączam się od rzeczywistości. - Powiedział z niepewnym uśmiechem na ustach.
- Zauważyłam.. - Mruknęłam cicho i westchnęłam teatralnie.
- A więc tak, Niall nie chciał nic powiedzieć, napomknął coś tylko o sytuacji, w której się znaleźli a w której na nieszczęście zobaczyli ich dziennikarze. - No proszę, czyli Zo od razu zabrała się za blondasa. Nie spodziewałam się tego, że już na pierwszej randce do czegoś się posunie. Jak widać życie ciągle nas zaskakuje. Uśmiechnęłam się przeciągle i powiedziałam.
- Chyba jednak nie musimy bawić się w swatki.
- Co masz na myśli? - Niech ktoś mnie trzyma, bo zaraz naprawdę go zabiję. W sądzie uznają, że działałam w afekcie.
- No chyba logiczne jest, że złapali ich na całowaniu się, albo na czymś jeszcze lepszym. - Wydukałam i wywróciłam oczami.
- Myślisz?
- Co więcej, jestem tego pewna.

Kwadrans później...
Z perspektywy Zoey

- Gdzie oni do diabła są?! - Bełkotał pod nosem Niall. Widać było, jak bardzo ta sytuacja go zdenerwowała. Mnie w sumie też, ale nie byłam tak wściekła jak on.

- Spokojnie, zaraz będą. Wiesz, że Liam nie należy do piratów drogowych. - Próbowałam go trochę uspokoić, ale moje słowa wywołały u blondyna jeszcze większą falę irytacji.
- Gówno mnie obchodzi to, że wolno jeździ! Gdyby to jego życie miało zostać zniszczone to byłby tu już 3 razy! - Krzyknął, a ja zszokowana jego nagłym wybuchem odsunęłam się od niego i z szeroko otwartymi oczami patrzyłam mu oczy. Oczy, które w jednej sekundzie ze złych stały się zrozpaczone. Moją głowę ogarnął istny mętlik. Tylko jedno nasuwało mi się w tym momencie na myśl...
- Przepraszam Zo. Nie chciałem tak na Ciebie naskoczyć. Po prostu..
- Po prostu ten pocałunek to nic nieznaczący dla Ciebie epizod, który zrujnuje Ci karierę. To chciałeś powiedzieć? - Wtrąciłam mu się w słowo mierząc go wściekłym spojrzeniem. Słowa, które wypowiedział jakąś minutę temu wzięłam bardzo do siebie. Te fotki zniszczą mu życie, czytaj karierę wokalisty. To, co stało się nad rzeką było dla niego chwilą słabości. Chwilą, o której oboje musimy jak najszybciej zapomnieć.
- Źle mnie zrozumiałaś Zoey, ja.. - Znowu nie chcąc go słuchać przerwałam jego wypowiedź chcąc powiedzieć mu co o tym myślę. Co myślę o tej sytuacji, jego zachowaniu i o nim samym.
- Doskonale Cię zrozumiałam. Zapomnij o tym, co się wydarzyło. - Chciał jeszcze coś dodać, ale usłyszeliśmy podjeżdżające auto, z którego po chwili wyszli Nicole i Liam. Podbiegli do nas razem. Nicki cała rozanielona, wolę nie myśleć co robili, a Liam? Mój kuzyn ciskał piorunami z oczu. Gdyby wzrok mógł zabijać, ja z Niall'em już bylibyśmy w drodze do prosektorium.
- Czy Wam na rozumy padło?! Co Wy narobiliście? Miało być grzecznie, bez zamieszania. A Wy co? Przyznaj się Horan, co zostało uwiecznione na tych zdjęciach. - Chłopak spojrzał na niego tępym wzrokiem, bez grama wyrazu. Wszelkie emocje go opuściły. Miałam wrażenie, że stoję obok manekina.
- Dziennikarz zrobił zdjęcie kiedy całowałem się z Zoey. - Powiedział spokojnie, jakby automatycznie. Payne z każdą sekundą stawał się coraz bardziej czerwony. Natomiast stojąca obok niego dziewczyna szeroko się do mnie uśmiechała. Pewnie wszystkiego się domyśliła już wcześniej.
Szkoda, że muszę o tym zapomnieć. Zapomnieć o Niall'u, który w ciągu dwóch dni całkowicie zawładnął moimi myślami.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - Spytał zaciskając usta w prostą kreskę. Ledwo go zrozumiałam.
- Co tu jest do tłumaczenia? Byliśmy nad rzeką, potem zaczęliśmy się ganiać jak małe dzieci, potem Niall mnie złapał i tak staliśmy, przysuwaliśmy się do siebie, przymknęliśmy oczy i..
- Oszczędź mi szczegółów, kuzynko.
- Sam prosiłeś o wyjaśnienia. - Mruknęłam cicho i wbiłam wzrok w ziemię. Czułam na sobie spojrzenia całej trójki, ale starałam się to zignorować.
- Paul nas zabije. - Powiedział wystraszony Liam, czym zwrócił moją uwagę. Miał taki piskliwy głosik. - A to wszystko dlatego, że zachciało Wam się miziać nad Tamizą! Czy Wy macie choć trochę oleju w tych łepetynach?! - Uszy bolały, gdy trzeba było tego słuchać. Spojrzałam kątem oka na blondyna, który w zamyśleniu przyglądał się Nicole. Mierzył ją wzrokiem, co bardzo mnie zaskoczyło. Sama mimowolnie przeniosłam na nią swoje spojrzenie. Miała lekko pomiętą koszulkę i potargane włosy (co jest dziwne, gdyż zawsze ma je idealnie ułożone). I ta euforia, która ogarniała zewsząd jej osóbkę. Coś mi tu nie pasuje.
Wbiłam wzrok w kuzyna. Widząc pewne mankamenty w jego wyglądzie uśmiechnęłam się kpiąco.
- Może i my nie mamy, ale Ty zdaje się też za wiele nie posiadasz. Bo jak wytłumaczysz fakt, że Nicole wygląda jak wygląda, a Ty masz ślady szminki na ustach? - Spytałam unosząc lekko brwi do góry. Niall nadal miał zły humor, ale mimo to trochę rozbawiła go ta sytuacja.
- Nie truj mi dupy Payne, skoro sam również zaliczyłeś podobną sytuację. - Powiedział kręcąc głową. Nicole w tym momencie spaliła buraka i spojrzała na mnie z łobuzerskim uśmiechem. Chciałam go odwzajemnić, nawet bardzo. Ale nie mogłam. Najchętniej bym stamtąd po prostu uciekła. W sumie to mogę, dwa kroki do drzwi wejściowych i jestem w domu.
- Ale mnie nikt nie uwiecznił aparatem.
- Oj, nie bądź tego taki pewny. - Drażnił go blondas, a ja już nie mogłam wytrzymać. Łzy cisnęły mi się do oczu i jestem pewna, że lada chwila poleją się ciurkiem po moich zaróżowionych policzkach.
- Dobra, to co zrobimy? - Wyjęczał mój kuzyn, a wzięłam głęboki oddech. Myślałam, że może chociaż to mnie trochę uspokoi. Niestety, myliłam się i to bardzo.
- Niech Niall napisze to, co o tym wszystkim myśli na twitterze, będzie najprościej. - Odezwałam się nie zaszczycając blondyna swoim spojrzeniem. Gdybym to zrobiła, z pewnością zaczęłabym ryczeć. Czułam się jak śmieć.
- A co myśli? Horan, co myślisz? - Spytał Irlandczyka, ale to ja za niego odpowiedziałam.
- Że była to chwila słabości, nic nieznaczący epizod. Epizod, który nie będzie miał więcej miejsca. - Wyszeptałam, bo bałam się, że mój głos się załamie. Poczułam pierwszą łzę, która spłynęła szybko po mojej okrągłej twarzy.

- Zoey ja wcale tak nie myślę! - Wrzasnął nagle w moją stronę Niall, a ja niepewnie na niego spojrzałam. Widziałam w jego oczach ogromną bezsilność. Ale nie mogę w ten sposób na to patrzeć, nie mogę przez jakąś teatralną scenkę zapomnieć tego, co powiedział. 
- Zanim Liam i Nicole przyjechali mówiłeś coś innego. 
- Kolejny raz powtarzam Ci, że źle mnie zrozumiałaś. - Jęknął blondas, a ja podeszłam do drzwi frontowych. Złapałam za klamkę i po chwili były już otwarte. 
- Kolejny raz Ci mówię, zapomnij o tym. Pa. - Wbiegłam jak torpeda do domu i zatrzasnęłam całej trójce drzwi przed nosem. Kiedy wchodziłam po schodach mama krzyknęła coś o tym, że coś dziwnie wcześnie wróciłam, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Poszłam do swojego pokoju i dopiero tam dałam całkowity upust emocjom.

_________

    Zaskoczeni? :D 
Pewnie myśleliście, że ciągle będzie trwać sielanka, ale nieee. Co to, to nie! W końcu Wy lubicie dramat, wtedy bardziej się wczuwacie. 
Nie wiem, czy dobrze opisałam odczucia Zoey. Sama nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, więc trudno było mi postawić się w jej sytuacji. Ale no musiałam zrobić małe spięcie. ;> 
Miałam dziś tego rozdziału nie dodawać. Po pierwsze, cholera jasna mnie trafiała jak czytałam i myślałam o tym incydencie z "fankami". Jak można być tak tępym?! No po prostu nie wierzę, że niektóre Directioners się tak zachowały. A jak pomyślę, że Niall był podłamany i płakał, to mi samej chce się ryczeć. Sami rozumiecie, przez tą irytację nie miałam zbytnio weny.
Po drugie, nie miałam specjalnego pomysłu na ten rozdział. Mam w głowie cały zarys historii, ale takiej która rozpocznie się dopiero za kilka rozdziałów. Dlatego przepraszam Was bardzo za to, że rozdziały są takie, jakie są. Bez ładu i składu, o wszystkim i o niczym. 

Huh, rozpisałam się. Jak wszyscy mam teraz wolne, więc jeśli ładnie skomentujecie to next może pojawić się nienaturalnie jak na moją osobę szybko. ;) 
A, jeszcze jedno. 
Strasznie dziękuję wszystkim, którzy komają moje posty, a tak w szczególności to Adzie, Aurelii, Starlight, Ann Nie- czy ja to się tam odmienia xd, Keysley, Charlotte i Patty. Wy jesteście chyba najwierniejszymi czytelniczkami, które naprawdę dają mi siły do pisania. Jeśli kogoś nie wymieniłam, a komentował wszystkie rozdziały to przepraszam! <3 

środa, 20 marca 2013

Rozdział XIII

Z perspektywy Nicole 

- Ee, to gdzie jedziemy? - Odważyłam się wreszcie coś powiedzieć. Odkąd Zoey i Niall zostawili mnie samą z Liam'em moja dotychczasowa odwaga zniknęła. Kiedy byliśmy we czwórkę zachowywałam się inaczej, udawałam, że jestem pewna siebie. Chciałam, aby Zo pomyślała, że wreszcie zaczynam dbać o swoje szczęście i przestała się zamartwiać moją chorą sytuacją. 
- Moja kuzynka mówiła mi, że od kilku dni marudzisz jej, bo chcesz pojechać do tego nowego wesołego miasteczka. Tak sobie pomyślałem, że ja odbębnię z Tobą wizytę w nim, ona będzie miała spokój i czas na spotkania z Horan'em. - Odpowiedział Liam, przez co szeroki uśmiech od razu pojawił się na mej twarzy. Rzeczywiście, miałam wielką ochotę na wszystkie ekstremalnie szybkie maszyny, jakie reklamowali już od tygodnia. Jestem fanką rollercoaster'a i różnych takich, ale niestety moja przyjaciółka nie. Panicznie boi się wszystkiego, co ma kilkanaście krzesełek lub wagoników, jest szybkie i znajduje się w parku rozrywki. Zo woli wolniejsze klimaty, i dlatego nie rozumiem jak to się stało, że takie przeciwieństwa się przyjaźnią i to już od wielu lat. 
- Naprawdę? To świetnie! - Kiedy pisnęłam entuzjastycznie chłopak jakby się rozpromienił. Widać nie był pewny, czy pomysł mi się spodoba i właśnie odetchnął z ulgą.
- Ej, ale moment.. Spotkania z Horan'em? Czy Ty specjalnie ich ze sobą zapoznałeś? Chcesz ich zeswatać? - Zaczęłam obsypywać go milionem pytań, musiałam wiedzieć wszystko, co tyczy się sfery damsko-męskiej Zoey. Muszę pilnować, żeby nic nie wymknęło się spod kontroli. 
- Nie było to zamierzone. Przyszedł ze mną na imprezę jako mój opiekun, miał pilnować bym się zbytnio nie spił. Inaczej nie mógłbym świętować z Zoey, a myślę, że to by sprawiło jej przykrość. Jakoś tak wyszło, że się polubili, a Niall'owi chyba się spodobała. Dawno nie widziałem by z takim zapałem chciał iść na spotkanie...
- Nie skrzywdzi jej? - Wtrąciłam się w środek jego wypowiedzi, ale naprawdę musiałam zadać to pytanie. Dobro Zo jest najważniejsze i muszę pilnować, by poprawnie dobierała sobie chłopaków. Niall to gwiazda, nie wiem w sumie jaki jest prywatnie. Ledwo go znam. A co, jeśli po tygodniu ją zostawi, a ona zapłacze się na śmierć, bo zdąży się zakochać? 
- Niall? Jeśli Z ma być z kimś z zespołu to tylko z nim. On jest najbardziej ułożony, może tego nie widać, ale w to naprawdę dojrzały chłopak. Sądzę, że Zoey byłaby z nim szczęśliwa.
- Skoro tak mówisz, to chyba musimy zabawić się w swatki. - Powiedziałam i poruszyłam zabawnie brwiami, przez co udało mi się go rozśmieszyć. 
- Wchodzę w to! - Przybiliśmy piątkę i oboje zanieśliśmy się głośnym śmiechem. 

W wesołym miasteczku...
- Liam, błagam Cię.. Wejdź ze mną na tą karuzelę! - Jęczałam już pięć minut, ale on był nieugięty. Próbowałam wszystkiego: maślane oczy, obiecanki, przytulanie, pchanie do kasy. Nic, nic nie działa. Co za uparciuch!
- Postradałaś zmysły? To tak szybko jeździ, ja się boję! - Wywróciłam oczami i złapałam chłopaka za nadgarstek. Nic nie mówiąc pociągnęłam go w stronę budki, w której sprzedawano bilety. Nie chce po dobroci, to będzie siłą.
- Nicole, nie.. Naprawdę. 
- Cześć Nicki! Matko, jak ja Cię dawno nie widziałem! - Natychmiast odwróciłam się na pięcie i wybałuszyłam oczy.
- Tom? Jejku, hej! - Niewiele myśląc zarzuciłam brunetowi ręce na szyję i przytuliłam go do siebie. Jeszcze kilka miesięcy temu utrzymywaliśmy świetny kontakt, ale niestety się on osłabił. Każde z nas znalazło sobie innych znajomych i jakoś tak nie było już po co się widywać.. 
- Co słychać, jak żyjesz? Widzę, że zmienił Ci się status. - Mówiąc to puścił mi perskie oko, przez co od razu się zarumieniłam. Liam odchrząknął znacząco i spojrzał na mnie z wymalowanym znakiem zapytania na twarzy.
- Właściwie to my..
- Oj Nicks, nie tłumacz się! Szczęścia życzę. Ehm, przepraszam Cię.. - W tym momencie zwrócił się do mojego towarzysza, który zdziwiony zmarszczył brwi.
- Mogę porwać Twoją dziewczynę na jedną przejażdżkę? Tylko jedną i się zmywam, nie przeszkadzam w dalszej części randki.
Nie wiedziałam, co zrobić. Z jednej strony Tom ratował Liam'a- jeśli pójdę z tym pierwszym to Payne nie będzie musiał już się męczyć na karuzeli. Do tego miałabym szansę chwilę pobyć ze starym kumplem. Ale przyszłam tu z Liam'em i to z nim powinnam spędzać czas. Nienawidzę takich idiotycznych sytuacji.
- Jasne, nie krępuj się. - Prawie warknął mój towarzysz, przez co zgromiłam go wściekłym spojrzeniem. Chciałam się odezwać, ale Tom już ciągnął mnie w stroję rollercoaster'a. Stanęliśmy i w ciszy czekaliśmy aż poprzednia tura zakończy jazdę. Było mi głupio, ponieważ zawsze mieliśmy milion tematów do rozmowy. A teraz co?
- Ehm, no to co tam u Ciebie słychać? - Postanowiłam, że może jeśli zaczniemy gadkę od takiego prostego, głupiego pytania to, że ona jakoś się rozwinie i będzie jak dawniej.
- W sumie to nic się nie zmieniło. Nadal jestem z Kelly, nie wierzę, że to już rok. Nigdy bym nie powiedział, że stworzymy taki poważny związek. - Uśmiechnął się, ukazując przy tym swoje urocze dołeczki w policzkach. - A Tobie jak życie mija? Ile jesteś z tym gościem? Swoją drogą, strasznie o Ciebie zazdrosny.
- Nie jesteśmy razem. To kuzyn Zoey, Liam. - Powiedziałam cicho i machinalnie spojrzałam w bok. Liczyłam, że chłopak gdzieś się tu kręci i czeka na mnie. Niestety nie mogłam go nigdzie dojrzeć.
- Ten Liam, który poszedł do X Factor i stworzył zespół? Ten sławny? Ten, co Ci się podoba od jakichś 8 lat?! - Ostatnie zdanie praktycznie rzecz ujmując wypiszczał. Od razu zakryłam mu usta dłonią.
- Nie musi o tym wiedzieć cały świat! Tak, to ten Liam we własnej osobie. Widzisz go gdzieś może? Boję się, że mnie zostawił.
- Chyba żartujesz. Tam siedzi, przygląda się nam cały czas. - Kiwnął głową do tyłu, więc obróciłam się by zobaczyć, czy aby na pewno mówi prawdę. Rzeczywiście, chłopak siedział na trawie oparty o kasę biletową i patrzył prosto na mnie. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Hm, a gdyby tak sprawdzić, czy choć trochę mu się podobam? Wzbudzenie w nim zazdrości wykorzystując do tego Tom'a nie jest głupim pomysłem. Przynajmniej będę wiedziała na czym stoję.
- Tom, mam do Ciebie ogromną prośbę...

Z perspektywy Liam'a 

Nie mając co robić usiadłem zrezygnowany na zielonej trawie i czekałem na Nicole. Moja miejscówka nie była może wygodna, ale z niej mogłem do woli podziwiać dziewczynę. Zacząłem zmieniać zdanie, kiedy zobaczyłem jak ten cały Tom się do niej przystawia. Byli przyjaciele, akurat! Takie kity to dzieciom można wsadzać, nie mnie!

- Zostaw ją, zostaw ją, zostaw ją. - Powtarzałem cicho za każdym razem, kiedy brunet szeptał Nicki coś na ucho lub kiedy odgarniał jej kosmyki włosów z twarzy. Kiedy nachylił się i powiedział coś, co cholernie ją rozbawiło wściekły wstałem z trawy i ruszyłem przed siebie. Nie odwróciłem się ani razu, nie mogłem już na to patrzeć.
- Liam, stój! - Nie zareagowałem nawet na takie okrzyki. Złość, zazdrość opanowały cały mój umysł. Musiałem odreagować.

Z perspektywy Nicole 

- Cholera jasna, chyba przesadziliśmy! - Powiedziałam zdenerwowana i popatrzyłam na Tom'a z przerażoną miną. Jemu też nie było już do śmiechu.

- Biegnij za nim.
- Co? - Zdziwiona uniosłam brwi do góry, a ten tylko się uśmiechnął.
- Szalejesz za nim od tylu lat Nicks. On widać za Tobą też, skoro tak się wkurzył. Leć i zadbaj o swoje szczęście. - Kiedy to powiedział od razu go przytuliłam. Po chwili jednak oderwaliśmy się od siebie, a ja pobiegłam w kierunku, w którym udał się Liam.

Niech to diabli, gdzie on jest! Szukałam go już wszędzie. Zmył się, zostawił mnie. Świetnie. Pospiesznie wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam jego numer. O dziwo odebrał.
- Mhm?
- Mogę wiedzieć, gdzie do cholery jesteś?
- A co, Tom już sobie poszedł?
- Nie kpij sobie, muszę z Tobą porozmawiać. - Mruknęłam, na co odpowiedziało mi teatralne westchnienie.
- Jestem przy samym ogrodzeniu, niedaleko głównego wejścia. - I się rozłączył. Niewiele myśląc pobiegłam przed siebie w poszukiwaniu chłopaka. Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotkę, w sumie to im się nie dziwię. Latam jak oszalała po całym terenie wesołego miasteczka i to bezustannie. Nie jest to normalne zachowanie.
Traciłam już powoli nadzieję, kiedy w końcu go wypatrzyłam. Stał oparty o siatkę, która ogradzała park rozrywki i patrzył się tępo w swoje trampki. W dłoni trzymał komórkę, którą się bawił.
Przystanęłam i przyjrzałam mu się dokładniej. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Ale kiedy spojrzał w moją stronę i nasze spojrzenia się spotkały, aż zakuło mnie w sercu. Oczy, które zazwyczaj były uśmiechnięte teraz ze smutkiem, z ogromnym przybiciem lustrowały moją twarz. Na chwilę czułam się zamrożona, nie mogłam się ruszyć. Zaraz jednak powolnym krokiem zaczęłam iść w jego stronę. Kiedy dotarłam, zapomniałam języka w buzi. Staliśmy tak jak słupy soli i milczeliśmy. W końcu nie wytrzymałam i pierwsza zaczęłam mówić.
- Możesz mi wyjaśnić po co zrobiłeś ten cyrk? Po co uciekałeś? - Spytałam, a ten uśmiechnął się delikatnie, jak gdyby z pogardą i odparł.
- Nie chciałem przeszkadzać. Ty z Tomem tak się świetnie bawiłaś, więc uznałem, że jestem już niepotrzebny. - Słysząc to mimowolnie otworzyłam szerzej oczy.
- O czym Ty mówisz? Nie chciałeś iść ze mną na przejażdżkę, to skorzystałam z okazji i zaciągnęłam na nią starego kumpla.
- Kumpla? Patrzył na Ciebie jak na kogoś więcej niż tylko koleżankę. - Powiedział i spuścił głowę, by z powrotem podziwiać swoje buty. Strasznie mnie to zirytowało.
- Chcesz znać prawdę? Proszę bardzo! Poprosiłam Toma żeby udawał, że flirtujemy, bo chciałam zobaczyć czy będziesz zazdrosny! Latam za Tobą od kilku lat, więc nie dziw mi się, że posunęłam się w końcu do takiego czynu! Musiałam wiedzieć, czy choć trochę Ci na mnie zależy, czy wkurzysz się jeśli ktoś inny zacznie mnie podrywać...- Nie dane było mi skończyć, gdyż Liam niespodziewanie zamknął moje usta pocałunkiem. Moje nogi momentalnie zrobiły się jak z waty, a serce przyspieszyło. Kiedy odwzajemniłam pocałunek chłopak objął mnie w talii i ustąpił mi swojego miejsca. Teraz to ja stałam przyparta do ogrodzenia. Palce jednej ręki wsadziłam w krótkie włosy Liam'a, a drugą ręką oplotłam jego kark. To była jedna z lepszych chwil w moim życiu. Czekałam na nią tyle czasu!
Niestety jak na złość przerwał nam telefon chłopaka. Z nieukrywaną niechęcią oderwaliśmy się od siebie, by mógł odebrać. Kątem oka zobaczyłam, że dzwoni Niall.
- Czego? - Powiedział okazując tym samym swoją ogromną złość i irytację. Kiedy usłyszał odpowiedź blondyna jakby się ożywił. Wybałuszył swoje brązowe oczy i rzucił mi spojrzenie, sygnalizujące, iż mamy kłopoty. Albo to Zoey i Horan mają kłopoty. Mniejsza. Kiedy się rozłączył, pociągnął mnie jedynie za rękę, a po drodze powiedział tylko jedno zdanie.
- Mamy przerąbane, paparazzi ich znaleźli.

___________

Szczerze, średnio mi się to podoba. Myślałam, że wyjdzie lepiej. ;<

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział XII

Z perspektywy Zoey 

- Niall? - Spytałam, kiedy blondyn z wymalowanym uśmiechem na twarzy patrzył i podziwiał panoramę Londynu. Momentalnie odwrócił od niej wzrok i zatrzymał go na mnie. 
- Skoro to taki Twój azyl, to po co mnie tu przywiozłeś? Ludzie w takich miejscach wolą przebywać raczej w samotności i nikomu ich nie pokazywać. - Powiedziałam szybko, a on przez chwilę milczał. Zmierzwił blond włosy jakby to miało go odstresować. Patrząc na jego twarz stwierdziłam, że nad czymś intensywnie myśli. Jakby nie wiedział, co mi powiedzieć. W końcu wyszczerzył się jak głupi ukazując przy tym swój prawie niewidoczny aparat ortodontyczny i odparł. 
- Ale z Tobą chętnie się podzielę. - Czułam, że policzki robią mi się gorące. Ugh, jak ja nienawidzę się rumienić. Blondyn widząc moją reakcję uniósł lekko jedną brew ku górze i kontynuował.
- Będę z Tobą szczery, Zo. To miejsce było po prostu moim jedynym pomysłem. Liczyłem, że tu nie dopadnie nas stado dziennikarzy i miło spędzimy resztę wieczoru. Miałem też nadzieję, że choć trochę Ci się tu spodoba i będziesz zadowolona. Nie znam Cię i nie wiem co lubisz, może liczyłaś na teatr albo najdroższą restaurację w mieście i się zawiodłaś. Jeśli tak, to przepraszam. - W tym momencie położyłam mu palec na usta, chciałam żeby natychmiast zamilkł i dał mi coś powiedzieć. Zdziwiony spojrzał na mnie tymi swoimi wielkimi oczami, ale ucichł. 
- Niall nie gadaj bzdur. Jak mogłoby mi się tu nie spodobać? Tu jest przepięknie, głupku! Strasznie Ci dziękuję za to, że mnie tu przywiozłeś. To miejsce jest wręcz magiczne. - Zabrałam dłoń z jego twarzy i położyłam na karku. Z drugą zrobiłam to samo i już po chwili staliśmy wtuleni w siebie. Właściwie, to ja stałam i się w niego wtulałam. On stał jak słup soli zdziwiony moim zachowaniem. Cholera, chyba nie powinnam.. Za szybko. Zagalopowałam się. 
Już miałam się odsunąć kiedy blondyn przyciągnął mnie do siebie mocniej i odwzajemnił uścisk. Co za ulga! Myślałam, że jednym głupim gestem go do siebie zraziłam. 
- Naprawdę? - Powiedział cicho w moje potargane przez wiatr włosy. Uśmiechnęłam się delikatnie i puściłam jego szyję. Spojrzałam w te oczy, które odkąd pierwszy raz zobaczyłam mnie zauroczyły i powiedziałam.
- Naprawdę. - Żeby zobaczyć uśmiech, jaki wstąpił teraz na jego twarz warto było powiedzieć to jedno, głupie słowo. 
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. Bałem się, że Cię rozczaruję. - Roześmiałam się, a Niall udając obrażonego tym faktem tylko jeszcze bardziej mnie rozśmieszał. 
- Co Cię tak rozbawiło? - Spytał z grobową miną, ale widziałam, że jego oczy błyszczały. Z pewnością sam ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. 
- Ty. - Wykrzyknęłam i potargałam mu te miękkie, farbowane włosy. Bardzo ładnie wygląda, kiedy każdy kosmyk ma postawiony w inną stronę świata, naprawdę. 
- Nie żyjesz. Moje włosy mogę rozwalać tylko ja! - Powiedział, ale mnie już obok niego nie było. 

- Zoey, i tak Cię dogonię! - Wrzasnął Niall, a ja odwróciłam głowę w tył i pokazałam mu język. Blondyn był jakieś 10 metrów ode mnie i sądziłam, że nie da rady mnie dogonić. Było ciemno i nie mógł rozpędzić się tak, jakby chciał. 
No właśnie.. Było ciemno. A ja biegłam ciągle w stronę samej Tamizy. 
Znowu odwróciłam się do tyłu żeby zobaczyć jaka odległość dzieli mnie od Niall'a. Zamiast uśmiechu, który tak bardzo mi się podobał zobaczyłam na jego twarzy wymalowany strach. Nie wiedziałam co się dzieje i postanowiłam to zignorować. Jeszcze bardziej przyspieszyłam, aż w końcu doszedł mnie jego ponowny krzyk.
- ZO STÓJ!! - Darł się Irlandczyk, a ja nadal nie wiedziałam czego chce. Myślałam, że po prostu chce mnie dopaść. 
- ZOEY ZATRZYMAJ SIĘ DO CHOLERY! - Nadal wrzeszczał. Było to coraz głośniejsze, dlatego stwierdziłam, że jest coraz bliżej. Dogania mnie. O nie, nie może! 

Znowu przyspieszyłam.

Znowu usłyszałam jego wołanie. 

Dosyć tego. 

Gwałtownie zahamowałam i od razu się zachwiałam. Serce mi stanęło, a oczy mało co nie wyszły z orbit. Chłopak nie wołał mnie dla zabawy. Pewnie przewidział to, co właśnie się działo. 
- Niall pomocy! - Teraz to ja się wydarłam. Nie mogłam złapać równowagi, a stałam na skraju brzegu i wody. Wystarczy, że polecę jeszcze kilka centymetrów w przód, a będę w Tamizie, która do najpłytszych rzek nie należy. Nadal próbowałam ustać, ale w głębi duszy wiedziałam, że to nic nie da. 
- NIALL! - Wydarłam się ze łzami w oczach, które po chwili spływały po moich zaróżowionych od biegu policzkach. Traciłam nadzieję na to, że mi pomoże, ale nagle poczułam na swoich biodrach silny uścisk rąk. Odwróciłam głowę w bok i spostrzegłam, że blondyn z całej siły próbuje mnie przeciągnąć na swoją stronę. Kiedy już mu się to udało oboje runęliśmy na ziemię. Ponieważ Niall ani na moment mnie nie puścił to upadłam na niego. 
- Ałć! - Jęknął cicho. No tak, nie ważę 10 kilo. Obróciłam się przez co spowodowałam, że nasze twarze znajdowały się cholernie blisko siebie. Natychmiast podniosłam się tak, że siedziałam pomiędzy jego nogami. Niall z początku w milczeniu mi się przyglądał. Po chwili sam usiadł, przez co znowu odległość między nami stała się niewielka. 
- Musisz być bardziej ostrożna. - Szepnął i jeszcze bardziej zbliżył swoją twarz do mojej. Ja natomiast siedziałam jak zaczarowana i wpatrywałam się tylko w te błękitne oczy. Zapomniałam o Bożym świecie, liczyły się tylko jego oczy. Oczy chłopaka, który już drugi raz mnie uratował. 
- Postaram się. - Odparłam cicho, kiedy dzieliły nas dosłownie milimetry. Bicie mojego serca momentalnie przyspieszyło. 
Niall nic już nie powiedział, tylko delikatnie musnął moje wargi. Niewiele myśląc rozwarłam usta i poddałam się pocałunkowi. Czułam, że chłopak się uśmiechnął. Objął mnie w talii i przyciągnął jeszcze bardziej do siebie, ja natomiast zaczęłam bawić się jego potarganymi od biegu włosami. Liczyłam, że ta chwila będzie trwać wiecznie.. 

I w tym momencie usłyszałam pstryknięcie aparatu. I drugie. I trzecie.. 
Niechętnie oderwałam się od blondyna i rozejrzałam dookoła. Spostrzegłam błysk flesza, gdzieś w krzakach. 
- Spadamy stąd. - Usłyszałam z ust, które jeszcze chwilę temu były złączone z moimi. Podnieśliśmy się z ziemi i trzymając się za ręce pobiegliśmy w stronę samochodu.

__________

I jak? Chcieliście romantico, to macie! :D 
Mam nadzieję, że spełniłam w pełni Wasze oczekiwania i, że ładnie skomentujecie. 
Następny rozdział z perspektywy Nicole, tak jak niektórzy chcieli. Też będzie romantycznie.
Nie wiem niestety, kiedy on się pojawi. To już nie zależy nawet od ilości Waszych komentarzy. Przez bloga i ciągłe pisanie, myślenie o nim trochę zaniedbałam swoje obowiązki. Muszę się trochę ogarnąć.

Kochani, chciałam Was bardzo serdecznie zaprosić na bloga:
tobewithyounathan.blogspot.com
Na razie jest na nim prolog, krótki, ale wprowadza w akcję. Blog opowiadać będzie o dwóch przyjaciółkach, które wyjeżdżają do Londynu aby spełnić marzenia.
Opowiadanie podzielone będzie na części, w pierwszej dominować będzie zespół The Wanted, za to w drugiej do akcji dołączy nasze kochane One Direction.
Blog jest prowadzony przez osobę, która uważa, że tworzy wypociny, a tak naprawdę to pierdzieli głupoty. Liczę, że wpadniecie i przeczytacie, na pewno Wam się spodoba. Inaczej nie jestem Horan Girl :D


piątek, 8 marca 2013

Rozdział XI

Z perspektywy Niall'a


Czy ja mam zwidy? A może po prostu to jakiś głupi sen? To nie może dziać się naprawdę. Paul nigdy nie robi niczego śmiesznego, zawsze jest śmiertelnie poważnym managerem, który nie daje nam ani grama luzu. 
- Co Pan najlepszego robi?! - Krzyknęła Nicole, która w tym momencie dostała wodą po twarzy. Od razu zaczęła panikować, że jej makijaż zaraz spłynie i będzie wyglądać jak strach na wróble. Paul jeszcze głośniej się śmiał, a my staliśmy i patrzyliśmy na niego jak na osobę chorą umysłowo. Mokrzy, wściekli i zszokowani. Kiedy woda w pistoletach się skończyła zawiedziony mężczyzna rzucił je na ziemię i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Obawiałem się, że teraz może nastąpić wybuch złości, jakiego jeszcze nigdy nie widziałem.  Kątem oka spojrzałem na Liam'a, który miał łzy w oczach. No tak, właśnie traci opinię, którą wyrabiał sobie naprawdę sporo czasu. Usłyszałem, jak Paul bierze kilka głębokich wdechów tak, jakby chciał się uspokoić. Czyli jest tragicznie. Z nerwów zaraz nas wszystkich pozabija. Niewiele myśląc złapałem Zoey za rękę, która spojrzała na mnie z nieukrywanym zdziwieniem. W sumie to sam się sobie dziwię. Po co ja to zrobiłem? Pewnie ma mnie za idiotę, który boi się człowieka, z którym ma do czynienia codziennie. 
Manager odchrząknął znacząco, wyglądało na to, że zaczyna swoje pastwienie się nad podopiecznymi czytać nami. W tym momencie pomyślałem tylko, czy reszta chłopaków jeszcze żyje.. 
- Nie macie mi nic do powiedzenia? - Powiedział o dziwo łagodnym tonem, przez co uniosłem brwi do góry i spojrzałem na niego z wymalowanym zaskoczeniem na twarzy. A może to tylko gra i zaraz zacznie się wydzierać, jak to ma w zwyczaju? 
- Paul, ja Cię tak strasznie przepraszam, nie wiem co mi odwaliło, naprawdę! Wiem, że pewnie masz o mnie teraz słabe zdanie, ale błagam, nie myśl o mnie bardzo źle ... - Patrzyłem z niedowierzaniem na przyjaciela, który wpadł prawie że w atak histerii. Nicole i Zo również nie mogły się nadziwić, co też Liam robi. Od zawsze wiedziałem, że zależy mu na utrzymaniu dobrego zdania o sobie, ale żeby aż tak? Matko, z kim ja się zadaję.
Nasz manager również nie dowierzał, że Payne tak się zachowuje. Widziałem to po jego minie, która była zszokowana i zarazem rozbawiona. 
- Weź się chłopie w garść. Zachowujesz się jak baba! - Powiedział Paul, ale za chwilę chyba tego pożałował, bo Nicole wręcz mordowała go wzrokiem. Patrząc na nią spostrzegłem również, że Zoey wręcz zgrzyta zębami z zimna. No tak, ja głupi! Przez tą wodę pewnie strasznie jej zimno. Że też bluzę zostawiłem w samochodzie! Pomyślałem, że niegłupim pomysłem jest ją teraz przytulić, ale przecież ja również jestem mokry.. Będzie jeszcze gorzej. 
- Powiem Wam chłopcy, że tak mnie dzisiaj zirytowaliście, że chciałem już zerwać kontrakt. Ale zmieniłem zdanie i stwierdziłem, że może zachowujecie się tak a nie inaczej dlatego, że tak na Was ciskam.. Doszedłem do wniosku, że czas na zmianę metod. 
W tym momencie niespodziewanie urwał, przez co strasznie mnie zdenerwował. Na szczęście po chwili kontynuował.
- Do trasy pozostało już niewiele. * Dlatego postanowiłem, że przez ten czas pokażecie mi, że jesteście w miarę odpowiedzialni. Nie będziecie mieć szlabanów, ani niczego takiego. Jeśli nie będzie o Waszych wybrykach głośno w prasie to może zostanie tak na stałe. 
- Żartujesz, prawda? - Wypaliłem nagle, bo nie sądziłem, że mówi serio. 
- Horan, czy ja kiedykolwiek żartowałem? - Zastanowiłem się nad tym chwilę i doszedłem do wniosku, że ten wieczny sztywniak zawsze mówi na poważnie. Ale mimo to nie mogę uwierzyć w to, co usłyszałem! 
- Czyli możemy dokończyć nasze dzisiejsze spotkanie z dziewczynami? - Spytał cicho Liam, na co Paul skinął pospiesznie głową.
- Payne, nie będę trzysta razy Was o tym zapewniać. Raz powiedziałem co myślę, więcej nie będę tego robić. Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami. 
Czyli możemy. W tym momencie miałem ochotę rzucić się w ramiona tego idioty i mu podziękować, ale na szczęście w porę się powstrzymałem. Nie potrafiłem jednak się nie uśmiechnąć. 
- Dzięki Paul. Wiecie co, może pojedźmy gdzieś indziej, tu jest za dużo fanów. - Mruknąłem cicho wciąż uradowany całym obrotem sprawy. Liam i dziewczyny kiwnęli tylko głowami na znak, że się zgadzają. Już mieliśmy odchodzić w stronę samochodu, kiedy znowu wtrącił się Paul.
- Jeśli mogę tylko coś zasugerować, to niech każdy z Was pojedzie ze swoją dziewczyną gdzieś indziej. - W tym miejscu spojrzał wymownie na Zoey i Nicole, a ja z Liam'em jak na komendę się zaczerwieniliśmy. 
- Niall, weź auto, którym przyjechałem, a Ty Liam to, którego używaliście wcześniej. Directioners i dziennikarze myślą, że jesteście ciągle razem i w ten sposób trochę ich zmylicie. 
W sumie to dobry pomysł. Ale czy ja sam znajdę jakoś wspólny język z Zoey? Boję się. Boję się, że powiem coś nie tak, albo zrobię coś co jej się nie spodoba. 
Horan, weź się w garść! Poradzisz sobie! 
- Okej, to daj kluczyki. - Wziąłem od managera klucz i pociągnąłem lekko dziewczynę w stronę dużego, nowoczesnego auta Paul'a. Otworzyłem jej drzwiczki od strony pasażera i sam udałem się do drugich. Odpaliłem i natychmiast włączyłem nawiew ciepła, bowiem cały czas pamiętałem o tym, jak Zoey się trzęsła na dworze. Przypomniałem sobie przy okazji, że w tamtym aucie mam bluzę i jedzenie z Nando's. Musiałem jakoś to wszystko odzyskać, dlatego szybko podjechaliśmy do Liam'a i Nicki, którzy jeszcze nie ruszyli z parkingu. 
- Poczekaj chwilę. - Rzuciłem brunetce delikatny uśmiech i wysiadłem. Podbiegłem do tylnych drzwi samochodu Zayn'a i nie zważając na jęki Payne'a zabrałem wszystko, co należało do mnie i wróciłem do Zoey. Usiadłem obok niej i podałem jej miękką, zieloną bluzę, a torby z jedzeniem położyłem za swoim siedzeniem. Odpaliłem silnik i w ciszy wyjechałem spod kina. Dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, że nie mam zielonego pojęcia gdzie zabrać Zo. 
Dobra Niall, skup się. Masz 30 sekund żeby wymyślić fajne miejsce. Teraz już 20.. 15.. 10. Niech to diabli, zero pomysłów! 
5.. 3, 2, 1.. Mam! Powinno jej się spodobać! 

Z perspektywy Zoey 

Siedziałam w tym aucie i próbowałam ukryć uśmiech, który cały czas cisnął mi się na twarz. Bardzo cieszyłam się na spotkanie we czwórkę, ale perspektywa przebywania z Niall'em sam na sam była o wiele bardziej pociągająca. Kiedy wziął mnie za rękę poczułam, że coś się między nami dzieje. Bał się i chciał, abym dodała mu otuchy. Akurat ja.. Dobra, koniec. Pewnie jak zwykle wyobrażam sobie nie wiadomo co, mam już tak w zwyczaju. Źle odbieram niektóre rzeczy i się nakręcam, a potem okazuje się, że jest zupełnie inaczej niż myślałam. 
- Dokąd jedziemy? - Spytałam i spojrzałam na blondyna kątem oka. Ten uśmiechnął się tajemniczo i pokręcił przecząco głową. Domyśliłam się, że mi nie powie. 
- Zobaczysz jak dojedziemy. - Odparł i włączył radio, z którego popłynęły pierwsze dźwięki piosenki, którą kocham i nienawidzę jednocześnie. Kocham ją, bo ma taki ujmujący tekst i melodię, a nienawidzę jej dlatego, że jak usłyszę ją raz to potem chodzi za mną przez kilka dni i ciągle ją nucę. No właśnie, ciągle ją nucę i kiedy leci w radiu to nie mogę się powstrzymać i włączam się ze swoim brzydkim wokalem. Teraz też nie mogłam się opanować i zaczęłam pod nosem podśpiewywać. 
"Let me hold you,
For the last time.." Kiedy to wyszło z moich ust zorientowałam się, że chyba zrobiłam to za głośno. Czułam, że Niall mi się przygląda. Spojrzałam na niego tylko dlatego, bo bałam się, że przez brak uwagi spowoduje wypadek. Jeszcze tego nam brakuje.. 
- Śmiało, śpiewaj. - Powiedział i podgłośnił stację. Teraz w całym aucie było słychać piękny głos James'a Morrison'a, który tak strasznie mi imponował. Usłyszałam, że blondyn się do niego włączył, zdziwiło mnie, że tak jak ja zna tekst. Chwilę się wahałam, ale w końcu stwierdziłam, że co mi szkodzi i kiedy nadeszła solówka Nelly zaczęłam z nią śpiewać. I tak już zostało do samego końca utworu. Momentami nas oboje ponosiło, dlatego nie obyło się bez śmiechu. 
Jechaliśmy jeszcze jakieś 20 minut, w tym czasie leciały różne inne piosenki, przy których Niall ciągle się wygłupiał. Muszę przyznać, że przy nim nie można mieć złego humoru, naprawdę.Sam zawsze jest pogodny i uśmiechnięty, dlatego zaraża tym wszystkich, którzy z nim przebywają. 
- No Niall, powiesz mi wreszcie gdzie mnie wieziesz? Proszę. - Jęczałam i próbowałam zrobić maślane oczy, przez co doprowadziłam blondyna do kolejnego ataku śmiechu. Dlaczego moje próby nic nie dają, ja się pytam!
- Jesteśmy na miejscu. - Wyszczerzył się i zgasił silnik. Rozejrzałam się, ale było tak ciemno, że nie poznałam okolicy. Gdzie ten wariat mnie wywiózł.. 
Kiedy wysiadłam z auta Niall złapał mnie za rękę tak samo, jak przy swoim opiekunie i poprowadził gdzieś przed siebie. W pewnym momencie zaczęłam słyszeć fale obijające się delikatnie o brzeg. Wytężyłam wzrok i spostrzegłam, że jesteśmy nad Tamizą. Blondyn przekręcił mnie trochę w bok i w tym momencie zaparło mi dech w piersiach. Nie wiem, jak on znalazł to miejsce, ale ono jest cudowne! Widać stąd całą panoramę Londynu- miasta, które wręcz kocham. Big Ben i London Eye wyglądają tak magicznie...


- Przyjeżdżam tu zawsze, kiedy coś mnie dręczy albo po prostu chcę pomyśleć. Jak byliśmy w programie to przez przypadek znalazłem tą miejscówkę i się w niej zakochałem. - Wyszeptał cicho, a ja uśmiechnęłam się szeroko i westchnęłam cicho. Nie tylko Ty. Pomyślałam, kiedy powiedział ostatnie słowa i wróciłam do podziwiania pięknego widoku, jaki się przed nami rozciągał. 

* Wiem, że ogólnie trasa już trwa, ale jak chyba zauważyliście akcja opowiadania jest opóźniona.

_______

Hey, Hi, Hello! 
To chyba najdłuższy rozdział, jaki udało mi się napisać. Dodaję go i padam na twarz ze zmęczenia. 
Mam nadzieję, że randka głównych bohaterów na razie się podoba, wreszcie zrobiło się trochę romantycznie. ;> 
Może w końcu podniosą się statystyki.. Next pojawi się kiedy zobaczę coś około 15 komentarzy. 
Jeszcze jedno ogłoszenie: Z boku dodałam nowe ankiety, odpowiadajcie na nie, please! :) 
Miłego weekendu 
Horan Girl xx


piątek, 1 marca 2013

Rozdział X

Z perspektywy Zoey 

- Cholera jasna! - Mruknęłam cicho, a przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy poczułam na sobie jadowity wzrok tych wszystkich dziewczyn zrozumiałam, że zrobiłam to przynajmniej o pół tonu za głośno.
- Niall, Liam, aaaaa! Boże! Mogę zrobić sobie z wami zdjęcie?! - Takie czy podobne słowa można było usłyszeć od co drugiej directionerki otaczającej naszą czwórkę. Reszta najzwyczajniej w świecie się popłakała.
Spojrzałam niepewnie na blondyna, ponieważ to on stał najbliżej. Jego oczy były delikatnie wytrzeszczone, ale na ustach próbował utrzymać szeroki uśmiech. Według mnie przypominało to raczej grymas, ale zafascynowane idolami dziewczęta pewnie tego nie zauważyły...

Dziesięć minut później...

Rozdawanie autografów ciągnęło się jakby w nieskończoność. Jeszcze chwila, a chyba wybuchnę. Słyszałam, że Nicole kilku dziewczynom zdążyła już powiedzieć co myśli o takim napadaniu na człowieka tylko po to, żeby zdobyć jego podpis. Ja starałam się nie wypowiadać głośno swojego zdania. Myślę, że gdybym to zrobiła mogłabym już nie żyć. 
- Dobra, dziewczyny chętnie byśmy tu jeszcze z Wami postali, ale.. No ten, seans się zaraz zacznie! Miło było Was poznać! Cześć! - Powiedział niespodziewanie Liam i pociągnął Nicki za rękę w stronę mężczyzny sprawdzającego bilety. Nie zdążyłam mrugnąć, a już ktoś ciągnął mnie za nimi. Obrzuciłam niepewnym wzrokiem postać trzymającą mnie za rękę i na szczęście spostrzegłam, że to Niall. Przez sekundę pomyślałam, że może to któraś z fanek ciągnie mnie żeby zamordować za to, że przyszłam tu z blondynem. Dlatego naprawdę mi ulżyło. 
Kiedy byliśmy już praktycznie przy ochronie kina wyciągnęłam do góry cztery bilety, które udało mi się wcześniej kupić. Mężczyzna ledwo zauważalnie kiwnął głową  i odsunął bramkę. Jak z procy wpadliśmy do sali kinowej, która była całkowicie zapełniona. Ponieważ film już się rozpoczął stwierdziliśmy jednogłośnie, że nie będziemy się pchać i po prostu usiądziemy na wykładzinie ułożonej przed ekranem. 
- Ale na pewno możemy? To w końcu nie jest miejsce przeznaczone do siedzenia... - Zaczął cicho Liam, ale natychmiast przerwał mu zirytowany jego odpowiedzialnością blondyn.
- Gucio mnie to obchodzi. Nie będę szedł w ten tłum, bo znowu się na nas rzucą! - W tym momencie usłyszeliśmy piski i rozmowy dochodzące zza drzwi, którymi niedawno weszliśmy. Do głowy przyszło mi tylko jedno... 
- Czy to mogą być.. - Nie dokończyłam, bo oszalałe fanki wpadły na salę i zaczęły się rozsiadać wokół nas. Nie dawali nam w spokoju posiedzieć ani pooglądać, przez co cała nasza czwórka była jeszcze bardziej zdenerwowana. Nicole aż wrzała z wściekłości, ja podobnie. Chłopcy próbowali utrzymać neutralny wyraz twarzy, ale w ich oczach widać było wściekłość.
Wytrzymaliśmy tak jakiś kwadrans. Po tym czasie Niall wstał i po prostu uciekł. Niewiele myśląc pobiegliśmy za nim. Dziewczyny nie wiedziały o co chodzi i bardzo dobrze, były w takim szoku, że nie poruszyły się nawet o milimetr. Biegliśmy ile sił w nogach, tak, że po niespełna minucie byliśmy już poza budynkiem kina. 
- Stójcie! Muszę odpocząć.. - Krzyknęła Nicole, przez co musieliśmy się zatrzymać i poczekać, aż wrócą jej siły. Nie było to dobre posunięcie, bowiem w każdej chwili mogły przybiec tamte nienormalne dziewczyny. Albo dziennikarze, bo z pewnością wiedzieli już o obecności 2/5 One Direction w londyńskim kinie. 
- Nicki, zobacz, samochód jest naprawdę blisko.. - Wskazał palcem Niall i zamarł. Powiedliśmy wzrokiem za jego wciąż unoszącą się dłonią i spostrzegliśmy Paul'a, który szedł w naszym kierunku wraz z kilkoma ochroniarzami. 

Z perspektywy Niall'a 

- Nicki, zobacz, samochód jest naprawdę blisko... - Urwałem, bo nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Byłem w takim szoku, że na moment zapomniałem jak się oddycha. Czy tam aby na pewno stoi, a właściwie to idzie nasz wściekły manager, który dał nam szlaban? Może to zwidy.. Nie, jego zdenerwowanie jest zbyt realistyczne. Boże kochany, co my teraz zrobimy?! 
Zacząłem działać instynktownie. Złapałem Zoey i Nicole za ręce i pobiegliśmy w bok, o ile dobrze pamiętam znajduje się tam wejście do centrum handlowego. Liam natychmiast ruszył za nami. Cały czas słyszeliśmy nawoływania Paul'a, który kazał nam natychmiast się zatrzymać. W sumie to nie wiem czemu tego nie zrobiliśmy. Przecież i tak czeka nas konfrontacja. Ale mimo to nie umieliśmy tak po prostu zawrócić i do niego podejść. 
- Stać, bo strzelam!! - Wrzasnął nagle Paul, a my wystraszeni nie na żarty obróciliśmy się na piętach i stanęliśmy jak wryci. Ten idiota kiedy jego emocje są wyjątkowo silne jest zdolny do wszystkiego
- AAAAAAA! - Zdezorientowany spojrzałem na Zoey, która zaczęła niespodziewanie piszczeć. Nie wiedziałem co się dzieje, dopóki nie poczułem na swojej twarzy lodowatej wody. Po chwili byliśmy już cali mokrzy, a manager tylko się śmiał. Czy to tylko mi się śni, czy ten idiota naprawdę trzyma w rękach pistolety używane w lany poniedziałek? 

_________

Hm, nawet mi się ten rozdział podoba. A to dziwne, bo zazwyczaj twierdzę, że piszę okropnie! ;) 
Tylko ta końcówka.. Miało być śmiesznie, wyszło idiotycznie. 
Nie wiem, który już raz to piszę, ale proszę.. Jeśli czytasz, to skomentuj. Napisz jedno zdanie, ale je napisz. Chcę wiedzieć, co o tym sądzisz, czy masz jakiś pomysł na next itp. Poza tym, każdy komentarz powoduje, że widzę, iż moje pisanie ma jakiś sens.
W ankiecie 17 osób zaznaczyło, że czyta bloga. Obserwatorów jest jeszcze więcej. A więc.. CZEMU TYLKO 8 KOMENTARZY? : <