czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział IV cz. pierwsza




Z perspektywy Niall'a 

Zoey naprawdę miło mnie zaskoczyła. Ma taki śliczny, delikatny głos. I totalnie nie wierzy w swoje możliwości. A ja prawie dałem się nabrać na to "nie potrafię śpiewać". Chyba powinienem pogadać o niej z Liamem. Dziewczyna ma talent i nie można go zmarnować. [...]
Kiedy wyszedłem z domu od razu skierowałem się w stronę auta, które zostawiliśmy za bramą, przy posesji sąsiadów. Kompletnie nie przewidziałem tego, co za chwilę się stało.
Idąc tak nuciłem pod nosem "Kiss you", nie wiem czemu, ale odkąd żegnałem się z Zo zaczęło mi to chodzić po głowie. Nie zauważyłem, że w krzakach czai się ten przygłup, Max. Zaskoczony nie zdążyłem zareagować i dostałem z całej siły w twarz. W porę oprzytomniałem i ruszyłem na pijanego chłopaka chcąc mu oddać, oczywiście dwukrotnie mocniej. Wtem dobiegł do mnie przyjaciel, który starał się mi pomóc. Razem powaliliśmy gościa tak, że leżał na chodniku twarzą do betonu. Zirytowany złapałem go za ciemne włosy i powiedziałem cicho.
- Zoey nie jest zabawką, tylko człowiekiem. Nikt nie ma prawa nazywać ją swoją własnością. I kolejny raz tego wieczoru mówię Ci, wynoś się. 
Wstałem z ziemi i wraz z Liamem wróciliśmy się do domu dziewczyny. Oboje byliśmy w  opłakanym stanie, ale ja w dużo gorszym. W końcu przez jakiś czas walczyłem sam. Niepewnie zapukaliśmy i czekaliśmy aż otworzy. Bałem się trochę tego, jak zareaguje na brudne ciuchy i pokrwawione męskie twarze. 

Z perspektywy Zoey 

- I chyba wreszcie coś zaczyna pomiędzy nami iskrzyć! - Pisnęła mi prosto do ucha rozanielona Nicole. Przedtem opowiadała zawzięcie o tym, jak to świetnie się bawiła z moim kuzynem. 
- No to na kiedy się umówiliście? - Spytałam pewna tego, że któreś zdobyło się na odwagę i zaprosiło tą drugą osobę na randkę. Ta zdziwiona otworzyła szerzej oczy i skrzywiła się nieznacznie. W milczeniu złapała puszkę z piwem stojącą na szafce w kuchni i napiła się jabłkowego napoju z procentami. 
- My się nie umówiliśmy... Ja, no ten, bałam się mu to zaproponować, bo on sam nie wychodził z inicjatywą. - Bąknęła wyraźnie przygnębiona tym faktem. Ja tylko pokręciłam wolno głową w niedowierzaniu i spojrzałam na przyjaciółkę spode łba.
- Dziewczyno, na co Ty czekasz. Czujesz coś do niego od tylu lat. Nie chcesz być szczęśliwa? - Spytałam i odwróciłam głowę w stronę przedpokoju, bowiem usłyszałam dźwięki podobne do dzwonka do drzwi. Zdziwiona wstałam z krzesła, które zajmowałam i ruchem ręki pokazałam Nicki, ażeby poszła za mną. Nic mi już nie powiedziała, może myślała o swoim postępowaniu. Leniwie złapałam za klamkę i otworzyłam. Nicole prawie krzyknęła z przerażenia.
- Boże, co Wyście zrobili?! - Od razu wciągnęłam ich do środka i pobiegłam do kuchni znaleźć apteczkę. 

________

Część druga jest w przygotowaniu. Ale dodam ją dopiero jeśli zobaczę minimum 7 komentarzy. Wiem, że to nietypowa liczba, ale Wasz rekord to 6, więc musicie go pobić. Inaczej nie widzę sensu jeśli chodzi o dalsze pisanie ;)

Przy okazji chcę bardzo podziękować autorce bloga graficznego amazey.blog.onet.pl za śliczny nagłówek z moim kochanym Niallerem <3 Jest świetny! ;)

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział III




Z perspektywy Zoey

- Niall? Boże, to Ty? 
Było ciemno, ale niemal w stu procentach byłam pewna, że to on. Jednak aby pozbyć się nielicznych wątpliwości pociągnęłam go za koszulkę tak, by stanął w świetle lampy ogrodowej. Oczywiście, nie pomyliłam się. Gdyby nie on.. Wolę nie myśleć o tym, co mogłoby się stać. Zastanowiło mnie tylko, co blondyn robił w ogrodzie. Może przeczuł, że z pijanym Max'em wszystko może się zdarzyć? Teraz nie miałam zbytnio głowy na przesłuchanie, ale zanotowałam sobie w głowie żeby prędzej czy później z nim o tym pogadać. 
- A kogo się spodziewałaś, Zo? Połowa gości jest już tak pijana, że za bardzo by Ci nie pomogła.
Uśmiechnął się delikatnie, a ja poczułam, że nogi się pode mną uginają. A byłam zupełnie trzeźwa. Jeszcze. Nie zamierzałam na trzeźwo rozpamiętywać tego przykrego zdarzenia. Kiedy Niall otarł mi łzy z policzków oprzytomniałam całkowicie i zdałam sobie sprawę, że cały czas płaczę.
- Rozchmurz się, proszę. On już Ci nic nie zrobi. Naprawdę. No dawaj, uśmiechnij się. I przestań się mazać, bo makijaż cieknie. 
Roześmiałam się cicho i odwróciłam twarz tak, żeby chłopak dłużej nie musiał się przyglądać spływającym resztkom tuszu i kredki do oczu. Trzeba przyznać, że trochę poprawił mi humor. 
- Jeszcze raz dziękuję. Nie wiem, jak zdołam Ci się odwdzięczyć. - Powiedziałam i ruszyłam powoli w stronę domu. Musiałam iść i trochę się ogarnąć- wyglądałam zapewne jakbym uciekła z buszu. Z tyłu usłyszałam głośny śmiech, a po chwili Nialler dorównał mi już kroku.
- Coś wymyślę, oto się nie martw. - Spojrzałam na tańczący w rytm muzyki tłum imprezowiczów. Musiałam jakoś niepostrzeżenie przejść obok nich i dostać się na górę, do pokoju. Widząc moje zadumanie blondyn westchnął cicho i pociągnął mnie za rękę. Pobiegliśmy w stronę schodów, nikt nie zwrócił na nas jakiejś szczególnej uwagi. Widać niezawsze trzeba wymyślać nie wiadomo jakich planów. 
Kiedy dotarliśmy na piętro Niall się zatrzymał, nie wiedział bowiem gdzie iść. Teraz to ja go poprowadziłam. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do mojego małego królestwa. 
- Jak chcesz, to poczekaj na mnie, ja pójdę do garderoby. Na biurku masz laptopa. A zresztą, już raz to dziś mówiłam.. Czuj się jak u siebie. 
I już mnie nie było. Zamknęłam się w dużym pomieszczeniu przeznaczonym na ciuchy i kosmetyki. Spojrzałam w lustro i prawie pisnęłam z przerażenia! Dlaczego ten idiota nie uświadomił mi, że wyglądam jak potwór?! 
Zmyłam pozostałości makijażu i nałożyłam nowy. Jeśli chodzi o ciuchy, to wystarczyło tylko wciągnąć koszulkę w spódnicę. Włosy rozpuściłam i pożądnie rozczesałam. Nawet się ułożyły. Kiedy stwierdziłam, że mogę pokazać się światu otworzyłam drzwi i wróciłam do Niall'a. Siedział zamyślony na łóżku i sprawdzał coś w telefonie. Myślałam, że nie zwrócił na mnie uwagi, dlatego zmroziło mnie kiedy usłyszałam jego pytanie.
- To Twoja gitara? 
Wskazał głową na instrument stojący w kącie pokoju. Podeszłam i zgarnęłam go z podłogi po czym ruszyłam w stronę blondyna. Usiadłam obok niego i wyjęłam gitarę z futerału. Uśmiechnęłam się na sam jej widok. 
- Stoi tu tylko i wyłącznie ze względu na Liama. Ubzdurał sobie kiedyś, że nauczy mnie śpiewać i jak już to zrobi to pokaże mnie światu.. Niestety nigdy nie przyszło mu do głowy, żeby nauczyć mnie na tym czymś grać. - Westchnęłam cicho i spojrzałam na Niall'a. On sam również się uśmiechał. 
- Liam nauczyciel? Jak mu to wyszło? - Spytał z błyskiem w tych niesamowicie niebieskich oczach.
- On jest z siebie dumny, ja natomiast twierdzę, że się nie sprawdził. Nie mam talentu wokalnego i nigdy nie będę miała. 
- Przekonajmy się. - Wziął ode mnie gitarę i nastroił. Widać było, że kocha wszystko, co ma 6 strun. - No, to co chcesz zaśpiewać? 
- Proszę Cię Niall, nie będę się kompromitować. Poza tym, chcę chronić Twój słuch. 
- Dobrze, to sam wybiorę. Znasz nasze piosenki?
Pewnie, że znam. Głupie pytanie. Pokiwałam nieznacznie głową, a wtedy ten się wyszczerzył i zaczął grać pierwsze akordy. Po chwili ogarnęłam, że to początek "Rock me". No tak, wybrał to w czym śpiewa refren i ogólnie ma najwięcej partii solowych. 
- Śpiewasz zwrotki, a ja dołączam się potem. 3, 4... 
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam nieśmiało. 
- "Do you remember summer ‘09?
Wanna go back there every night,
Just can’t lie, was the best time of my life,
Lying on the beach as the sun blew out,
Playing this guitar by the fire too loud,
Oh my, my, they could never shut us down..." - Spuściłam głowę, bo czułam na sobie wzrok blondyna. Gdybym teraz na niego spojrzała, totalnie bym się zestresowała. Śpiewałam dalej, a kiedy Nialler się dołączył i usłyszałam jego głos na żywo naprawdę mnie zatkało. Ma taką ładną barwę, zupełnie inaczej brzmi kiedy śpiewa tuż nad czyimś uchem. Żałowałam, kiedy piosenka dobiegła końca. 
- Dziewczyno, nie wiem czemu gadałaś takie głupoty, naprawdę fajnie śpiewasz! Jeśli to Liam maczał w tym palce to chyba muszę szepnąć słówko naszemu managerowi, że nasz daddy ma także talent pedagogiczny. 
Poczułam, że na policzki wstępuje mi rumieniec. Wzięłam od niego gitarę i odłożyłam na miejsce. Chciałam bliżej poznać Nialla, pogadac z nim, ale niestety w tym momencie do pokoju wparował podcięty Liam.
- Zooo, nie widziałaś przypadkiem.. o, blondas! Tu jesteś! Słuchaj, zbieramy się, bo jak tak dalej pójdzie to się schleję całkiem. Z Nicki niestety mi to grozi. 
Uśmiechnęłam się smutno i odprowadziłam tą dwójkę do drzwi. Przytuliłam kuzyna, a później Nialla na pożegnanie. Blondyn niespodziewanie złapał mnie za rękę i poczułam, że coś mi daje. Ten tylko puścił mi perskie oko i wyszedł. Zamknęłam drzwi i otworzyłam dłoń. Trzymałam białą karteczkę z następującym napisem: 
"Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się spotkać. Muszę Cię przeprosić, ale jak się przebierałaś to dorwałem Twoją komórkę i spisałem sobie numer. Wybacz. :) Niall xx" 
Czytając to poczułam, że robi mi się przyjemnie ciepło. Oparłam się o zamknięte przed chwilą drzwi i uśmiechnęłam pod nosem. 

Z perspektywy Max'a

Co to do jasnej cholery za gość? Popsuł mi wieczór z Zo. A już było tak miło. Zapowiadało się naprawdę świetnie. To ten musiał się wtrącić. Nie zostawię tak tego. 
Alkohol w mojej krwi znacznie dodał mi odwagi. Postanowiłem zaczekać na tego idiotę przed domem Zoey, z drugiej strony. Nie ujdzie mu to płazem.
Czekałem chyba ze dwie godziny, traciłem już cierpliwość kiedy zobaczyłem wychodzącego zza drzwi wejściowych Liama. Wiedziałem, że przyszedł wraz z tym blondynem, co znaczy, że ten też za moment się tu pojawi. 
Kiedy tylko go zobaczyłem od razu pobiegłem w jego stronę. 
- Myślałeś, że tak łatwo odpuszczę? Zo jest moja, znajdź sobie inny obiekt westchnień!
Warknąłem i rzuciłem się na zaskoczonego chłopaka z pięściami.

_________

Bardzo mi miło, kiedy widzę takie pozytywne komentarze od Was! <3 
Rozdział następny prawdopodobnie dopiero w środę. 
Przepraszam ; )

niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział II



Z perspektywy Niall’a

Nie wiem, czemu sam zaproponowałem, że będę pilnował Liama. Owszem, przyjaźniliśmy się, traktowaliśmy siebie jak rodzeństwo, ale przecież on jest dorosły. Nie potrzebuje niańki, która zbije go po łapkach kiedy tylko weźmie do ręki kieliszek z wódką.
Leżałem na łóżku w moim pokoju i rozmyślałem. Jak to będzie? Czy ta cała Zoey nie będzie zła? Przecież ona mnie nie zna, w dodatku nic nie wie o tym, że będzie mieć jednego gościa więcej. Może to impreza tylko dla najbliższych znajomych. Kurna, Horan! Zbeształem siebie w myślach i pokręciłem wolno głową. W co ty się chłopie wpakowałeś?

Z perspektywy Zoey

Nicki uparła się, że zrobi mi makijaż i fryzurę. Stwierdziła, że muszę wyglądać najlepiej ze wszystkich, w końcu to moje urodziny. Pofalowała mi długie, brązowe włosy i polakierowała je delikatnie sprayem z brokatem. Dzięki temu widać było na co poniektórych pasmach fajne refleksy.
Jeśli chodzi o makijaż, to bardzo ją pilnowałam. Każda z nas maluje się inaczej. Ja preferuję „mało i delikatnie”, a moja przyjaciółka gustuje w przeciwnym stylu. Nałożyła mi krew kryjący niedoskonałości, oczy podkreśliła o dziwo równymi, czarnymi kreskami. Rzęsy pociągnęła mascarą. Ogólny efekt bardzo mi odpowiadał. Niebieskie oczy wyglądały teraz niesamowicie. Nicki wręcz prosiła mnie, abym na usta nałożyła czerwoną szminkę, bo uznała, że to świetnie będzie się komponować z wybranym przez nią wcześniej strojem. Ja jednak postawiłam na swoim i pomalowałam swoje różowe, pełne wargi malinową pomadką koloryzującą. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam okej.
- Dobra, to teraz przyszła kolej na najważniejsze! – Pisnęła z podekscytowania Nicole i pobiegła do garderoby. Po chwili była już z powrotem, a w rękach trzymała czarną, skórzaną spódniczkę z wysokim stanem, białą koszulkę i ciemne szpilki. Położyła to wszystko na łóżku i z kieszeni jeansowych spodenek wyciągnęła jeszcze kolczyki- pacyfki.
- Max padnie, jak Cię zobaczy!
Nie poprawiła mi tym humoru. Max to jej starszy brat, który lata za mną już od dwóch lat. Lubię go, ale moje uczucia względem niego kończą się na zwykłej sympatii, koleżeństwie. Nigdy mi się nawet nie podobał. Postanowiłam czym prędzej odbiec od tego tematu.
- Za to Liam zaniemówi, kiedy zobaczy Ciebie. Zapewne dla siebie też wybrałaś coś fajnego.
Uśmiechnęła się szeroko i powędrowała z powrotem do garderoby. Wyniosła z niej koszulę zakrywającą ramiona z ćwiekami oraz króciutkie, powycierane jeansowe szorty. Jedną dłonią zebrała włosy i pokazała mi, jak chce je ułożyć. Stwierdziłam w myślach, że chyba jednak nie będę wyglądać najlepiej spośród wszystkich gości. Nicole zawsze była ładniejsza i nikt jej nie dorówna.

Kika godzin później…

Wszyscy już byli, impreza trwała w najlepsze. Każdy świetnie się bawił mimo, że tak naprawdę to dopiero się rozkręcaliśmy. Jednak wciąż brakowało jednej osoby.. Liam nadal się nie zjawił. Zdenerwowana wzięłam do ręki komórkę i już chciałam pisać sms-a, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko i poszłam otworzyć.
- No wreszcie! Już się bałam, że nie dotrzesz.
Zarzuciłam kuzynowi ręce na szyję i mocno się do niego przytuliłam. Tak długo się nie widzieliśmy.
- Przepraszam za spóźnienie, mam nadzieje, że wybaczysz. Wszystkiego najlepszego starucho! – Zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. Skarciłam go wzrokiem, ale po chwili sama chichotałam w najlepsze.
- Przypominam Ci, że i tak jestem od Ciebie rok młodsza. – Wystawiłam koniuszek języka i w tym momencie usłyszałam ciche chrząknięcie dobiegające zza pleców Liama. Zaskoczona przesunęłam kuzyna i moim oczom ukazał się wysoki, naprawdę przystojny blondyn. Ubrany był w czarne rurki, biały t-shirt i koszulę w kratę taką, jaką lubiłam najbardziej. Włosy w „artystycznym nieładzie”. Ale najbardziej przyciągnęły mnie jego wielkie, niesamowicie niebieskie oczy. Uśmiechnął się delikatnie i w tym momencie się opamiętałam. Wlepiłam w niego wzrok jak zaczarowana, co pewnie nie uszło jego uwadze. Parker, chyba na wstępie zrobiłaś z siebie idiotkę.
- A właśnie Zo, Paul puścił mnie tylko i wyłącznie z nianią, żebym zbytnio nie zabalował. To Niall.
Kiedy powiedział jego imię od razu coś mi zaświtało. Wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia, na co obaj chłopcy zaczęli się śmiać. Dopiero teraz dotarło do mnie, kto przyszedł na moje urodziny. Sam Niall Horan, irlandzka część One Direction. Uśmiechnęłam się głupkowato i wyciągnęłam w jego stronę prawą dłoń.
- Miło mi Cię poznać, czuj się jak u siebie. – Powiedziałam i zaprosiłam tą dwójkę do środka. Liama natychmiast dopadła Nicki, cieszyłam się, że chyba wreszcie coś do niej dotarło. Chciałam pogadać z nowo poznanym blondynem, ale ktoś niespodziewanie przyciągnął mnie od tyłu do siebie i przytulił. Niall spojrzał na tego kogoś zaskoczony, a ja obróciłam się do postaci przodem. Ledwo uchyliłam się przed pocałunkiem. Oczywiście stał przy mnie Max. Strasznie jechało od niego alkoholem…
- Zi, kochanie! Wszystkiego najlepszeeeego.
- Przepraszam Cię Niall, ale muszę go stąd wyprowadzić. Niech się przewietrzy, może wytrzeźwieje.
Chłopak widocznie zakłopotany uśmiechnął się tylko i  pokiwał głową na znak, że rozumie.
- Jasne. Potem jakoś Cię złapię.
I poszedł w tłum imprezowiczów. Ja natomiast popchnęłam Maxa w stronę drzwi, które prowadziły do ogrodu. Wyszliśmy na zewnątrz i postanowiliśmy usiąść na dużej huśtawce. Chłopak z początku tylko milczał, jednak nim się obejrzałam ten zaczął się do mnie dobierać.
- Max, zabieraj te łapy i wypieprzaj z imprezy! – Krzyknęłam mu prosto w twarz, a ten tylko mocniej przyciągnął mnie do siebie i pocałował prosto w usta. Nie czułam ani grama przyjemności. Max był zbyt schlany i zbyt brutalny. Do tego nie zważając na moje prośby pokazał, że mnie nie szanuje. Próbowałam się wyrwać, ale nic z tego. Był za silny.
- Puszczaj!
- Kochanie, nie denerwuj się. Będzie wspaniale. – Wyszeptał mi do ucha i pewnym ruchem ręki wyciągnął moją koszulkę ze spódniczki. Jedną dłonią już wędrował do zapięcia mojego stanika. Po policzku spłynęła mi łza. Byłam bezradna.
Kiedy Max przeszedł do następnej fazy i swoją okropną rękę wsadził pod materiał spódnicy, nagle ktoś z całej siły odciągnął go ode mnie.
- Czego nie zrozumiałeś, idioto? Zostaw ją i zabieraj się z tego przyjęcia. Nie chcę Cię tu widzieć, bo nie wiem, czy uda mi się nie połamać Ci nóg.
Usłyszałam znajomy głos, lecz nie mogłam zidentyfikować go z żadnym z gości. Kiedy tylko Max zwiał rzuciłam się na stojącego przy huśtawce chłopaka i zaczęłam ryczeć. Gdyby nie on, byłoby naprawdę niewesoło.
- Dziękuję, ja.. Gdyby nie Ty.. – Rozkleiłam się już na dobre. Wybawca przytulił mnie do siebie i zaczął szeptać uspokajające słowa.
- Już dobrze, Zoey.. Jesteś bezpieczna.
Otworzyłam zapłakane oczy i zauważyłam, że moje łzy zamoczyły naprawdę fajną koszulę w kratę. Zaraz, zaraz.. Koszulę w kratę? Tylko jedna osoba na imprezie była tak ubrana…

____________

Huh, trochę mnie poniosło z długością. Pisałam ten rozdział ze 2 godziny, więc proszę o komentarze! Ważna jest dla mnie Wasza opinia, nieważne czy pozytywna, czy negatywna. ;)
Następny rozdział już jutro! 
Ściskam,
Horan Girl.

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział I


Współcześnie, dzień urodzin Zoey...

Oczami głównej bohaterki.

- Zo, ale będzie Liam, prawda? Nie widziałam go już tyle czasu! 
Słysząc to uśmiechnęłam się delikatnie i pokręciłam głową z niedowierzaniem. Jak można bujać się w kimś od 8 lat i ciągle utrzymywać to w tajemnicy? Widać jestem zbyt głupia by zrozumieć własną przyjaciółkę.
- Nicki, jeśli nie obiecasz mi, że spróbujesz jakoś go poderwać to przysięgam, że sama powiem mu, że Ci się podoba odkąd go znasz. A wiesz, że jestem do tego zdolna. 
Dziewczyna wystraszyła się nie na żarty, ale może to i dobrze. Mam serdecznie dosyć słuchania jaki to mój kuzyn jest wspaniały. A jeszcze bardziej irytuje mnie ciągłe wzdychanie do niego z daleka. Nicole to super dziewczyna, gdyby zrobiła pierwszy krok na pewno udałoby się jej zdobyć serce Liama. Ale nie, po co walczyć o szczęście. 
- Mam przez to rozumieć, że przyjdzie? - Spytała  z nadzieją, która widniała w jej wielkich, zielonych oczach. 
- Miał pewne spięcia z managerem, ale pozwolił mu się wyrwać na jeden wieczór. 
Odkąd mój kuzyn wystartował w programie X Factor stał się sławny na całym świecie. Trzeba dodać, że stworzył zespół o nazwie One Direction. Wraz z czterema innymi chłopakami zajął 3 miejsce, mimo to wydali płytę i są teraz bardziej popularni od tego, kto zgarnął główną nagrodę. Niestety udział w programie spowodował, że wraz z Liamem widywaliśmy się sporadycznie. Dzisiejszy dzień to wręcz święto- zobaczymy się pierwszy raz od dwóch miesięcy.

Dzień wcześniej, oczami Liama.

- Paul proszę, to naprawdę dla mnie ważne! - Błagałem go chyba już z godzinę. Nie rozumiem czemu nie chce mnie puścić na tą domówkę, mało to razy chodziłem na imprezy? 
- ile razy mam Ci powtarzać, że musisz ćwiczyć? Trasa koncertowa już za dwa tygodnie, ogarnij się chłopie! Nie ma czasu na balowanie. - Odpowiedział oschle i zakręcił się w swoim obrotowym fotelu. Myślałem, że wstanę i coś mu zrobię, powoli traciłem cierpliwość.
- Mogę Ci obiecać, że nie zrobię niczego głupiego...
Mężczyzna zaczął się głośno śmiać, co miało pewnie oznaczać, że mówiąc to zrobiłem z siebie idiotę. Ale tak szczerze, to naprawdę nie wiem o co mu chodzi. Jestem chyba jednym z najbardziej "ogarniętych" z zespołu. Nie robię głupstw. A ten wymyśla argumenty, które wcale do mnie nie przemawiają.
- Ktoś musi Cię pilnować, żebyś czegoś nie wywinął. 
- Ja to zrobię. Pójdę z nim i będę mieć na oku. 
Usłyszałem za sobą niski, przyjemny głos i ten specyficzny akcent. W tej chwili pomyślałem tylko, że najchętniej rzuciłbym się na Niall'a i z wdzięczności przytulił najmocniej, jak potrafię. Właśnie uratował mi tyłek. Pozostaje tylko modlić się, by Zoey nie była zła oto, że przyprowadzę jedną osobę więcej. Kiedy we dwójkę opuściliśmy gabinet naszego okrutnego managera wyciągnąłem z kieszeni telefon i napisałem kuzynce krótką wiadomość, w której potwierdziłem swoje przybycie. Nie wspomniałem jednak o moim "opiekunie", to będzie taka jakby niespodzianka. Jestem pewien, że Zo nie zabije mnie za to, że przyprowadziłem na jej urodziny samego Niall'a Horana. 

_________________________________________________________________________________

Bardzo dziękuję za miłe komentarze, naprawdę nie sądziłam, że komuś się to spodoba! :D
W rozdziale I tak na dobrą sprawę nie dzieje się nic szczególnego, ale mogę zdradzić, że w drugim zrobi się gorąco. Mam już plan, ale dziś już padam z nóg. Rozdział II będzie więc stworzony i opublikowany jutro. 
Tymczasem proszę o dodawanie tu swoich opinii, są one dla mnie bardzo ważne. ;) 
Trzymajcie się!
Horan Girl

piątek, 25 stycznia 2013

Prolog.


Kilka miesięcy wcześniej...
- No nie wierzę! Ja bym w życiu się na coś takiego nie zdecydowała. Ale to nie dziwne, skoro nie umiem śpiewać.
Powiedziałam ze śmiechem i przytuliłam kuzyna żeby dodać mu otuchy. Decyzja, jaką podjął musiała być naprawdę trudna. Nie każdy ma odwagę i niewiele osób podąża za marzeniami. Liam widać z całego serca pragnął pokazać światu, że ma talent. I bardzo dobrze.
- Ale musisz mi coś obiecać. - Powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha i popchnął mnie na łóżko. Sam położył się obok.
- Dla rodziny wszystko! - Odparłam całkowicie poważnie i z niecierpliwością czekałam na to, co powie.
- Jak w tym X Factor przejdę dalej to będziesz na mnie głosować.
Spojrzałam na niego i zachichotałam. Pokręciłam wolno głową dziwiąc się niezmiernie. To chyba oczywiste, że wyślę na niego tonę sms-ów. A co mi tam, jak będzie sławny to zapłaci rachunki.
- Oto się nie martw, dzięki moim głosom trafisz do finału, zobaczysz!
- Na to właśnie liczę. Chciałbym wreszcie mieć szansę się wybić.. Pozwolisz, że wrócę do tego, co powiedziałaś. Skąd możesz wiedzieć, że nie umiesz śpiewać, skoro nigdy nie  zabrałaś się do tego dobrze? Mam pomysł!
Z łobuzerskim uśmiechem podszedł do wielkiej szafy i wyciągnął z niej gitarę oraz pokaźnych rozmiarów segregator. Podał mi go,a sam usiadł na podłodze i zaczął stroić instrument.
- Liam, proszę Cię.. Chyba nie chcesz ogłuchnąć. - Jęknęłam cicho, a ten tylko się zaśmiał. Wiedziałam, że już nie odpuści. Zaczęłam przeglądać segregator żeby wybrać jakiś łatwy utwór. Niespodziewanie natrafiłam na moją ulubioną piosenkę.
- Od kiedy słuchasz Birdy? - Spytałam zdziwiona i omiotłam wzrokiem zwrotki zapisane komputerowo wraz z akordami.
- Nie słucham, ale wiem, że Ty tak. Wstań.
Posłusznie podniosłam się na nogi, a Liam stanął przy mnie. Położył sobie rękę na brzuchu i zrobił minę "na profesora".
- Dobrze, a więc.. Żeby śpiewanie wychodziło, niezbędne jest oddychanie przeponą. Zobacz.
Po kilku minutach profesor Payne zakończył wykład i mogłam przystąpić już do pełnej kompromitacji. Dobrze, że tylko przed nim. Mam nadzieję, że tego nie nagra.
Liaś zaczął grać, a ja stałam niepewnie i trzymałam w obydwu dłoniach kartkę z tekstem do "1901". Skinął głową na znak, żebym się włączyła.
- "Counting all different ideas driftin' away..." - Otworzyłam szerzej oczy, bowiem stwierdziłam, że udało mi się wejść na odpowiedni dźwięk. Spojrzałam na chłopaka, który tylko się uśmiechnął. Kontynuowałam i doszłam do wniosku, że teraz śpiewa mi się o wiele lepiej niż kiedyś. I nawet nie fałszuję. Nie znam się tylko na barwach głosu, nie mogę więc stwierdzić, czy ładnie śpiewam.
W końcu piosenka się skończyła, a kuzyn wstał z podłogi i zaczął bić brawo. Przytulił mnie do siebie i zanurzył twarz w moje brązowe włosy. Zdziwiłam się, bo zaczął mówić szeptem.
- Też masz talent. Zaproponowałbym Ci duet, ale wiem, że się nie zgodzisz. Ale kiedyś pokażę Cię światu, zobaczysz.

Żeby każdy wiedział co, i jak.


Witam serdecznie!

Miło mi powitać Was wszystkich na moim pierwszym blogu składającym się z opowiadania o One Direction. Mam nadzieję, że nie zanudzę na śmierć. ; >
Mam kilka ulubionych blogów i to w sumie dzięki nim zdecydowałam się na własnego. Też chcę stworzyć historią związaną z zespołem, którego od jakiegoś czasu jestem fanką.
Rozdziały postaram się dodawać minimum raz w tygodniu. To zależy od tego, czy ktoś będzie chciał je czytać i od tego, czy będę mieć czas.
Niedługo pojawi się coś w stylu prologu. Nie wiem jak mi to wyjdzie, ale wierzę w siebie.
Wygląd bloga na razie pozostawia wiele do życzenia, ale to tylko kwestia czasu.

Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania!
xoxo
Horan Girl